Bill Cosby: Winny, ale wolny
Uchodził za wzór męża i ojca, więc gdy kilka kobiet oskarżyło go o molestowanie, mało kto im uwierzył. Bill Cosby został zwolniony z więzienia, ale to nie znaczy, że jest niewinny. Słynny komik musi zapłacić pół miliona dolarów.
Tym razem się nie wywinął. Choć jak zwykle zatrudnił sztab znakomitych adwokatów, którzy robili wszystko, żeby podważyć wiarygodność obciążających go zeznań, ława przysięgłych jednomyślnie uznała, że Bill Cosby 14 lat temu zgwałcił Andreę Constand. Sąd skazał go za to na 30 lat więzienia. Znany komik trafił do celi, ale prawnicy nie przestali próbować przekonać sąd, że Bill jest niewinny. W lipcu 2021 roku wpływowy gwiazdor opuścił zakład karny po tym, jak sąd unieważnił jego wyrok za napaść na tle seksualnym. Nie należy jednak uważać, że został uniewinniony. Rok później wymiar sprawiedliwości uznał go winnym molestowania 16-letniej Judy Huth. Do przestępstwa miało dojść blisko 50 lat temu. (Nie)Sławny komik nie wróci już do więzienia. Będzie musiał zapłacić pół miliona dolarów odszkodowania.
Mroczna twarz
Z zeznań kobiet, które w ciągu ostatnich kilkunastu lat ujawniły, że padły ofiarą Billa Cosby’ego, wynika, że jego sposób postępowania był zawsze taki sam. Zwabiał młode, atrakcyjne dziewczyny, obiecując im pracę i pomoc w zrobieniu kariery w telewizji, a potem podawał im narkotyki lub środki usypiające i gwałcił je bądź zmuszał do dotykania swoich miejsc intymnych. Opowiadały o tym nie tylko skrzywdzone kobiety, ale i Frank Scotti, który przed laty był asystentem komika. Dwa lata temu, gdy ruszył proces wytoczony przez Constand, mężczyzna zeznał przed sądem, że to on zapraszał dziewczyny na spotkania z Cosbym, a potem stał pod drzwiami wynajętego apartamentu czy garderoby i pilnował, by nikt tam nie wchodził. Scotti powiedział, że początkowo wierzył w to, że Bill zaprasza te kobiety na rozmowę o pracy. Tego, co naprawdę dzieje się za drzwiami, domyślił się, gdy jego szef kazał mu zanieść pełną pieniędzy torbę kilku dziewczynom, z którymi wcześniej się spotykał. Co ciekawe, Frank wyznał, że kiedy odkrył prawdę, zrezygnował z pracy z Cosbym. A było to w... połowie lat 80. To oznacza, że komik zaczął wykorzystywać kobiety ponad 40 lat temu. Jak to możliwe, że gwiazdor tak długo czuł się bezkarny? Dlaczego dopiero teraz został skazany, i to zaledwie za jedno z kilkudziesięciu przestępstw seksualnych, jakie popełnił? Odpowiedź jest prosta. Był bogaty, miał ogromne wpływy i świetnych prawników. A co najważniejsze, miał nieskazitelny wizerunek. Dla milionów Amerykanów był ciepłym facetem, który robi zabawny serial, a prywatnie do szaleństwa kocha swoją żonę i gromadkę dzieci. Taki ktoś mógłby zrobić coś złego? To niemożliwe.
Ofiary Cosby’ego doskonale wiedziały, że trudno będzie udowodnić mu winę, dlatego część z nich przyjmowała „rekompensatę” w postaci torby pieniędzy, część poddawała się po spotkaniu z jego prawnikami, widząc, że w starciu z nimi są bez szans. Do walki z Cosbym nie zachęcał też los kilku kobiet, które zdecydowały się publicznie oskarżyć komika o molestowanie seksualne. Żadna z nich z nim nie wygrała. Najlepszym przykładem jest sama Andrea Constand, która wytoczyła gwiazdorowi proces tuż po tym, jak zgwałcił ją w 2004 roku. Gwiazdor już wtedy przyznał się, że podał swojej ofierze narkotyki, a potem uprawiał z nią seks, wyjawił też, że Andrea nie była jedyną kobietą, z którą tak postąpił. Sąd go nie skazał. Dzięki staraniom prawników aktora proces zakończył się ugodą, a Constand dostała od Cosby’ego odszkodowanie. Adwokaci zadbali również o to, by zeznania złożone podczas tego procesu zostały utajnione, dlatego nikt nie wiedział, że komik przyznał się do odurzania i wykorzystywania kobiet. Dokumenty z rozpraw zostały ujawnione dopiero trzy lata temu, gdy Constand zdecydowała się ponownie postawić komika przed sądem. Skłoniły ją do tego pojawiające się w mediach wyznania innych ofiar Billa. Żadna z tych kobiet nie miała jednak szans na wytoczenie gwiazdorowi procesu karnego. Constand jako jedyna mogła to zrobić, bo w jej przypadku zarzuty wobec Cosby’ego się nie przedawniły.
Winny śmierci syna?
W 2015 roku Cosby musiał się zmierzyć nie tylko z Andreą Constand. Został też wtedy oskarżony o to, że zlecił zabójstwo własnego syna Ennisa. Taki zarzut postawiła komikowi w swojej książce „Cosby’s Love Child” Jewel Star. Autorka jest ciotką Autumn Jackson, dziewczyny, która kilka lat temu oświadczyła publicznie, że jest nieślubną córką Billa. Gwiazdor przyznał wtedy, że miał romans z jej matką, ale zaprzeczył, że jest ojcem Autumn. Oskarżył ją także o to, że próbowała od niego wyłudzić 40 mln dolarów w zamian za milczenie, a gdy odmówił, ogłosiła w mediach, że jest jego nieślubną córką. A co z tym wspólnego ma śmierć Ennisa Cosby’ego, który w 1997 roku został zabity strzałem w głowę, gdy zmieniał koło w samochodzie? Otóż Jewel Star twierdzi, że tuż przed śmiercią syn szantażował Cosby’ego, grożąc, że opowie w mediach o przestępstwach swojego ojca i o tym, że Autumn naprawdę jest jego córką. Bill, bojąc się, że takie wyznanie syna go pogrąży, wynajął mordercę. Zdaniem Star tę wersję zdarzeń potwierdza fakt, że Michaił Markasew, który zastrzelił Ennisa, podczas procesu zeznał, że zrobił to z chęci zysku. Problem w tym, że… niczego nie zabrał z miejsca zbrodni. Sam Cosby nie odniósł się do opublikowanych w książce rewelacji, głos zabrał natomiast zabójca, który w rozesłanym do mediów oświadczeniu zapewnił, że Bill Cosby nie ma nic wspólnego z zabójstwem swojego syna. Nie pisał już o tym, że zabił Ennisa, by go okraść, ale dlatego, że tak kazał mu zrobić jego własny „chory umysł”. Nie wszyscy jednak uwierzyli w autentyczność tych zwierzeń, więc niewykluczone, że śledztwo w sprawie śmierci syna gwiazdora ruszy na nowo. Prawnicy Cosby’ego na pewno zrobią wszystko, by dowieść, że Bill jest niewinny. Ale przed kompromitacją go nie uchronią.
Gdy Bill Cosby opuszczał zakład karny, był witany przez tłumy fanów, którzy nadal wierzą w jego niewinność. Komik tworzył swój obraz jako czarnoskórego dziadka, który padł ofiarą rasizmu i został skazany przede wszystkim przez nagonkę mediów. Zeznania kilkudziesięciu ofiar nie robiły wrażenia na jego żonie, która do końca broniła męża. Choć ostatecznie Cosby jest na wolności, to nie jest niewinny. Jednak w Stanach Zjednoczonych czasem kreacja jest ważniejsza od prawdy. Zwolnienie komika z więzienia wielu aktywistów uznało za początek końca ery MeToo.