Beyonce: "Teraz jestem już na tyle silna, żeby odpowiadać sama za siebie"
W ciągu ostatnich miesięcy zdążyła zagrać w filmie, nagrać płytę i firmować swoim nazwiskiem kolekcję ubrań. Czy nie żyje za szybko? „Nieważne, ile pracujesz. Najważniejsze to mieć przy sobie ludzi, których kochasz. Mnie się to udało”, wyznała w wywiadzie dla VIVY!
Choć ma dopiero 25 lat, właściwie już dzisiaj mogłaby skończyć karierę i do końca życia odcinać kupony od tego, co osiągnęła do tej pory. Sławę zdobyła przed laty jako liderka zespołu Destiny’s Child. Potem zaczęła karierę solową i właśnie wydała swoją drugą płytę – „B’Day”. Mówi, że zawsze wiedziała, iż w show-biznesie odniesie sukces.
Zawdzięcza go jednak w znacznej mierze rodzicom. Pochodzi ze stosunkowo zamożnej rodziny. Kiedy była mała, jej ojciec Matthew Knowles (sprzedawca sprzętu medycznego) dbał o to, aby ani jego żonie, ani dwóm córkom niczego nie brakowało. Beyonce chodziła do prywatnych szkół i mogła sobie pozwolić na zajęcia ze śpiewu i tańca. Jej matka Tina prowadziła ekskluzywny salon fryzjerski i z poświęceniem dbała o urodę córki. Kiedy Beyonce skończyła 12 lat, ojciec postanowił porzucić pracę i został jej menedżerem. Do dziś kieruje jej dokonaniami muzycznymi, a Beyonce konsultuje z nim każdą decyzję dotyczącą swojej kariery. Ostatnio jednak ich współpraca nie układa się tak dobrze, jak kiedyś. Podobno Beyonce nie chciała już słuchać jego uwag i drugą płytę nagrała w tajemnicy. To nie jedyna zmiana w życiu piosenkarki. Kiedyś obiecała, że nigdy nie przejdzie na żadną dietę. Tymczasem z ostatnich doniesień amerykańskiej prasy wynika, że gwiazda, aby schudnąć, prawie przestała jeść.
– Twoje ciało zaliczane jest do najwspanialszych w show-biznesie. Tymczasem podobno niedawno byłaś na bardzo restrykcyjnej diecie?
Tak. Schudłam prawie 10 kilogramów, ale nie ma już po tym śladu. Przytyłam znowu.
– Martwisz się tym?
Nie. Wcale. Taki miałam zamiar.
– To po co się odchudzałaś?
Wkurzyłam się, kiedy czytałam w prasie, że odchudzam się, bo przestało mi odpowiadać moje ciało. Odchudzałam się do roli w filmie „Dreamgirl”. Bohaterka, którą gram, w pewnym momencie ma 16 lat, a potem – ponad 30. Chciałam, żeby było widać tę przemianę nie tylko w moim sposobie ubierania się i makijażu. Postanowiłam więc, że zrzucę kilka kilogramów.
– I co wtedy jadłaś?
Nic. Piłam wodę z cytryną i marzyłam o dniu, w którym w końcu skończy się moja katorga. Bo ja uwielbiam jeść i nigdy w życiu nie przeszłabym na żadną dietę tylko po to, żeby być chudsza. Kiedy skończyłam zdjęcia, rzuciłam się na jedzenie. Pamiętam, że najbardziej marzyłam o orzechach.
– To Twój największy przysmak?
Nie. Najbardziej lubię kurczaka w panierce. Mogę go zjeść o każdej porze, w naprawdę dużych ilościach.
– Sama sobie gotujesz?
Kompletnie tego nie potrafię. I to jest moja największa wada.
– Potrafisz za to nagrać płytę w dwa tygodnie. Praca nad Twoim ostatnim albumem „B’Day” trwała dokładnie tyle.
I w dodatku zrobiłam to w trakcie urlopu. Po zdjęciach do „Dreamgirls” wyjechaliśmy z moim przyjacielem Jay-Z nad ocean. Miałam zamiar odpocząć po miesiącach wytężonej pracy. Ale już po kilku pierwszych dniach poczułam, że powinnam być w studiu nagraniowym. Wróciliśmy do Nowego Jorku i przez 14 dni pracowaliśmy jak szaleni.
– Twój tata był podobno wściekły. Jest Twoim menedżerem, a Ty nawet nie powiedziałaś mu, że nagrywasz płytę.
A ty o wszystkim, co robisz, mówisz swoim rodzicom? Jestem już dużą dziewczynką i nie muszę do niego dzwonić i mówić: „Tato, właśnie wchodzę do studia nagrań i będę pracować”. Mój tata wcale nie jest taki zaborczy, jak o nim piszą. I absolutnie nie był na mnie zły. Kiedy przesłuchał krążek, powiedział, że jest ze mnie dumny.
– Zaczęłaś śpiewać, kiedy byłaś nastolatką. Niedawno skończyłaś 25 lat. Czujesz, że bardzo się zmieniłaś przez ten czas?
Tak. Kiedy zaczęłam pracę w show-biznesie, byłam wystraszonym, zawstydzonym dzieckiem. Nie wiem, czybym sobie poradziła, gdyby nie moi rodzice. To oni przeprowadzili mnie przez najtrudniejsze momenty kariery. Teraz jestem już na tyle silna, żeby odpowiadać sama za siebie.
– Więc już teraz będziesz w pełni samodzielna?
Nigdy w życiu. Nie wyobrażam sobie tego, że mogłoby ich przy mnie zabraknąć. Niedawno otworzyłyśmy z mamą firmę odzieżową House of Dereon. Moja mama i inni zaproszeni przez nią projektanci tworzą oryginalne linie ubrań firmowane naszym nazwiskiem. Bardzo mi się podoba to, co projektują. Zresztą to mama zawsze decyduje o tym, w czym będę występowała na scenie. Od początku pracuje jako moja osobista stylistka.
– Łatwo jest pracować z rodziną?
Nie zawsze. Wspaniale jest, bo każdego dnia masz przy sobie kochane osoby. A czasem z kolei... chciałoby się trzasnąć drzwiami i powiedzieć: „Mam dość, odchodzę”. Nie mogę tego zrobić, bo to są najważniejsi dla mnie ludzie.
– Marzysz czasami o własnej rodzinie?
No pewnie! Bardzo często.
– Z raperem Jay-Z jesteście razem już cztery lata.
Ale ja mam dopiero 25 lat. Jeszcze za wcześnie na poważne decyzje.
– Za dziesięć lat też będziesz mówiła, że na ślub jeszcze czas?
Mam nadzieję, że wtedy będę już miała dwoje dzieci i będę najszczęśliwszą kobietą na świecie.
– Z Jay-Z mieszkacie i pracujecie razem. To dobre dla związku?
Nie przeszkadza mi to, bo rozumiemy się w pół słowa. Poza tym nie pozwoliłabym mu nagrywać z żadną inną piosenkarką oprócz mnie. On jest tylko mój!
Rozmawiała Iza Bartosz