Tadla żyła w biedzie: Nie mieliśmy łazienki ani kaloryferów
Traumatyczne wspomnienia dziennikarki
Życie gwiazd nie zawsze było usłane różami. Aby znaleźć się w tym miejscu, w którym dzisiaj są, musieli przejść długą i mozolną drogę. Choć dzieciństwo celebrytów to często nie sielanka, w wywiadach chętnie sięgają pamięcią do traumatycznych czasów. Ostatnio Katarzyna Zielińska żaliła się, że ma kompleks małego miasteczka, przez co w dzieciństwie czuła się „mniej wartościowa niż koleżanki z większych miast - grubsza, brzydsza, mniej obyta z teatrem". Nie ona jedna nie miała lekkiego życia. Okazuje się, że Beata Tadla też ma za sobą trudny okres z młodzieńczych lat.
Prezenterka „Wiadomości” swoje dzieciństwo zapamiętała jako bardzo skromne. Dzięki temu jest zdania, że to właśnie ono ukształtowało jej charakter. W wywiadzie dla „Grazii” dziennikarka zdradziła, że wychowywała się bez łazienki i kaloryferów, nie było nawet ciepłej wody. To sprawiło, że uciekała w świat wyobraźni, kreowała swoją rzeczywistość, a dziś bardziej docenia to, co ma:
- Wychowywałam się w skromnych warunkach. Nie mieliśmy w domu łazienki ani kaloryferów. Tata doprowadził gaz i wodę. Zimną. Może dlatego uciekałam w świat wyobraźni? Dużo czytałam, słuchałam bajek. Na podwórku było mnóstwo ciekawych miejsc, gdzie można się było schować, wyobrażać sobie inną rzeczywistość. Potem bardziej ceni się to, co się ma – powiedziała.
To determinacja i pasja sprawiły, że Beata Tadla jest dziś uznaną dziennikarką, co dla niej samej jest budujące, ponieważ nie ma nic bardziej wartościowego niż fakt, że wszystko zawdzięcza się własnej pracy i samej sobie:
- Zawsze mi się wydawało, że muszę bardzo dużo i dobrze pracować, bo nie mam znajomości. Mogłam polegać tylko na sobie i to mnie mobilizowało do działania. Dzisiaj świadomość, że wszystko zawdzięczam własnej pracy, jest dla mnie budująca.
To wszystko sprawiło, że Beata jest dziś szczęśliwa i zadowolona z życia. A oprócz kariery zawodowej, ważne są dla niej relacje z synem i chwila wytchnienia. Prezenterka uważa, że teraz jest właśnie w takim wieku, kiedy należy przestać przejmować się rzeczami, na które nie ma się wpływu i od czasu do czasu pozwala sobie na odrobinę szaleństwa:
- Jestem w najciekawszym wieku dla kobiety. Pogodzona z kompleksami i słabościami. Znam swoje słabe i mocne strony. Nie przejmuje się rzeczami, na które nie mam wpływu. Już nawet przestałam denerwować się w samochodzie! Lubię się bawić, śmiać i wygłupiać. Kupuję koncerty na DVD, oglądam w domu i tańczę. Czasem na stole. Albo śpiewam głośno w samochodzie.
Czy to szczęście nie jest przypadkiem wynikiem sympatii do Jarosława Kreta? Przypomnijmy: To już pewne - Kret i Tadla są razem!
Zobacz, jak Beata Tadla wraz z synem malowała pisanki: