Reklama

Choć od kilku dni media żyją najnowszą publikacją Wprost o Kamilu Durczoku, wiele kontrowersji wzbudza ta poprzednia, kiedy redakcja opisała sprawę jednej z dziennikarek, która była molestowana przez znanego i cenionego dziennikarza. Omenaa Mensah zapewniała, że wie o kogo chodzi. Przypomnijmy: Głośna publikacja Wprost wywołała burzę. Mensah: Wiem o kogo chodzi

Reklama

Głos w sprawie zabrała również Beata Tadla, która w wywiadzie z nową Grazią zajęła stanowisko. Gwiazda jakiś czas temu odeszła z TVN do TVP w atmosferze skandalu. Publikacja tygodnika jest dla niej pretekstem, aby udowodnić, że karierę można zrobić dzięki ciężkiej pracy, bez znajomości i wskakiwania do łóżka. Sama jest na do doskonałym przykładem:

Mam w sobie ogromną potrzebę samodzielności. Gdybym miała cokolwiek komukolwiek zawdzięczać, nie byłabym sobą. Nie wyobrażam sobie, że robię coś wbrew własnym przekonaniom, żeby osiągnąć cel. Nie jestem i nigdy nie byłam koniunkturalistką i buntuje się, gdy czytam, że jeśli ktoś ma pieniądze, to na pewno ukradł. Albo gdy pracuje w telewizji, to jest reżimowym dzieckiem albo poszedł z kimś do łóżka. Nie można być w miarę zamożnym, bo po prostu się na to ciężko zapracowało? Nie można być na eksponowanym stanowisko, bo na pewno komuś się to zawdzięcza? A ja zapewniam, że można - przekonuje

Zaznacza jednak, że kobiety nadal mają problem z mówieniem o przemocy:

Rzeczywiście jest tak, że kobiety w Polsce boją się zgłaszać przypadki przemocy. Obawiają się bycia ofiarą podwójnie. Stygmatu, odium.. Podejrzewam, że to mogą być potężne ludzkie dramaty i strach bierze górę. Może jest też kłopot z definicją przemocy. - tłumaczy

Co o tym sądzicie?

Zobacz: Wprost tłumaczy się z publikacji o Durczoku: Policjanci bagatelizowali sprawę, zostałaby skręcona na początku

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama