Nowy dom i nowe życie Beaty Pawlikowskiej. Pokonała uzależnienia i lęk
Nowy dom i nowe życie Beaty Pawlikowskiej. Pokonała uzależnienia i lęk
"Myliłam seks z miłością i dlatego wydawało mi się, że nie mogę bez niego żyć".
1 z 9
Kobieta o wielu twarzach. Podróżniczka, autorka, wolny ptak. Przez lata szukała swojego miejsca. W końcu je znalazła: jej piękny, okazały dom to zapis jej podróży, wspomnień i marzeń.
Gdy zmieniamy domy, zmieniamy się też sami? W nowych domach jesteśmy inni?
Beata Pawlikowska: Nie wydaje mi się. Ja chciałam tylko mieć więcej przestrzeni i móc rano usiąść sobie w słońcu, poczuć wiatr we włosach. To jest możliwe wtedy, kiedy masz swój ogród. A teraz mam. I moje koty mogą teraz wychodzić na dwór, kiedy chcą, są wreszcie wolnymi osobami. Wymarzyłam sobie dom urządzony na biało. Dużo słońca, dużo światła i przestrzeni. Symboliczna czystość. Tym bardziej że ja pracuję w domu, więc tu piszę, myślę, rysuję, obmyślam audycje do radia. Otwarta przestrzeń i minimalistyczne wnętrze sprzyjają skupieniu i pracy twórczej.
Jesteś uzależniona od pisania? Musisz pisać?
Beata Pawlikowska: Niczego nie muszę. Podczas podróży na przykład nie piszę i nie z każdej podróży piszę książkę. Na przykład nie wiem, dlaczego do tej pory nie opisałam mojej wyprawy w Himalaje. Tam zrozumiałam, że warto próbować tego, co jest nieznane i co wydaje się bardzo trudne. Nigdy wcześniej nie chodziłam po górach. Uważałam, że mój świat to dżungla. Gorąca, tropikalna, wilgotna.
A Ty jesteś kolejnym wcieleniem King Konga?
Beata Pawlikowska: Oj, chyba nie. Nie mam skłonności do pięknych dziewcząt jak King Kong. Kiedy zaproponowano mi udział w wyprawie na szczyt wulkanu Mismi w Peru, tylko się roześmiałam i powiedziałam, że to nie moja bajka. A potem pomyślałam: spróbuję! Pojechałam w Andy, a rok później weszłam na sześciotysięcznik w Himalajach. To było niesamowite!
Ciężko było?
Beata Pawlikowska: Bardzo ciężko. Idziesz i myślisz, że to szaleństwo. Jest tak mało tlenu w powietrzu, że masz wrażenie, że zaraz się udusisz. Pomyślałam: zrobię 12 kroków i zastanowię się, czy idę dalej, czy wracam. Ale coś mnie pchało naprzód. Jakaś szalona chęć, pragnienie. Ciało odmawiało posłuszeństwa, więc postanowiłam, że zrobię tylko następne 12 kroków. Liczyłam: jeden, drugi, trzeci, aż doszłam do 12. I wtedy pomyślałam, że zrobię jeszcze raz 12 kroków, a potem znowu 12. Aż weszłam na szczyt. I tam zrozumiałam, że dobrze jest włożyć w coś dużo wysiłku, by przekonać się, jaką mam niesamowitą wewnętrzną siłę, która potem została ze mną. W każdej chwili mogę z niej korzystać.
Co z nią robisz?
Beata Pawlikowska: Używam jej na co dzień. Do pisania książek, wpadania na nowe pomysły, prowadzenia programu, do biegania, do rysowania, do pisania felietonów i reportaży, robienia zdjęć. Wiesz, że nie mam żadnych zaległości? Mam czas na wszystko, co jest dla mnie ważne. To jest cudowne uczucie.
Rozmawiała Krystyna Pytlakowska Zdjęcia Agnieszka Kulesza i Łukasz Pik
Stylizacja Maciej Spadło/Van Dorsen Talents
Makijaż Patrycja Dobrzeniecka
Fryzury Gore Duryan/D’Vision Art
Produkcja sesji Ela Czaja
Współpraca Piotr Wojtasik
Rekwizyty udostępnił NAP/Mysia 3, Warszawa. Dziękujemy
2 z 9
Bardzo długo udawałam przed sobą, że jestem ogromnie samodzielna i nie potrzebuję nikogo. A jeżeli z kimś jestem, to jutro możemy się bez żalu rozstać. Mówiłam, że gdyby on odszedł albo gdybym ja odeszła, nie byłoby żadnej sprawy. I dopiero niedawno sobie uświadomiłam, że to wcale nie była prawda. Bo ja nie umiałam być sama. Dotarło do mnie, że gdy tylko się z kimś rozstawałam, natychmiast zaczynałam szukać kogoś nowego.
3 z 9
Moje słowa zostały przekręcone, nie byłam uzależniona od seksu. Od miłości. Myliłam seks z miłością i dlatego wydawało mi się, że nie mogę bez niego żyć. Bo podświadomie odbierałam seks jako wyznanie najgłębszych uczuć. Bliskość fizyczna dawała mi poczucie bezpieczeństwa. Uświadomiłam to sobie, kiedy po kolejnym rozstaniu chciałam się jak najszybciej z kimś związać i było mi wszystko jedno z kim. Byle był miły. I nagle usłyszałam własne myśli: Być z kimkolwiek?! Byle był miły?! Serio?! Zdobyłam się na odwagę stuprocentowej uczciwości wobec siebie i zrozumiałam, że po prostu się bałam samotności.
4 z 9
W moim nowym domu świadomie zdecydowałam, że nie chcę mieć telewizji, bo codzienne wiadomości to jak wielki odkurzacz, który zbiera ze świata wszystkie brudy, a potem je na mnie wysypuje. Nie oglądam wiadomości. A jeśli wybuchnie kolejna wojna, na pewno i tak jakoś się o tym dowiem. Chociaż z mojego punktu widzenia taka informacja nie jest mi do niczego potrzebna.
5 z 9
Nie jestem zatwardziałym singlem, wiem, że bycie we dwoje może być wspaniałe. Tyle że nie zgadzam się być z kimś tylko dlatego, żeby być z kimkolwiek. Jeżeli spotkam mężczyznę, z którym będę chciała być, uczciwie, z szacunkiem i przyjaźnią, to fantastycznie, wtedy z nim będę. A jeśli nie spotkam kogoś takiego, to będę sobie dalej sama.
6 z 9
Pytałaś, czy jestem uzależniona od pisania. Ale uzależnienie to pewien stan umysłu, który zmusza cię do robienia czegoś, co przynosi ci szkodę. Ja nie jestem już uzależniona od niczego.
7 z 9
Zawsze o sobie myślałam, że jestem człowiekiem, a nie kobietą. Kobieta to już ograniczenie. Nie jestem dziennikarką, nie jestem pisarką albo pisarzem czy fotografem. Jestem człowiekiem, a to mi daje wszystkie możliwości. Cokolwiek wymyślę i czuję, że to do mnie pasuje, jestem w stanie zrealizować. Jeżeli będę chciała mieć hotel na Karaibach, to będę go miała, jeżeli będę chciała zostać w dżungli, zostanę tam. Jeżeli będę chciała przeprowadzić się na wieś i zbudować tam rakietę kosmiczną, zbuduję ją.
8 z 9
Podświadomie uważałam, że jestem gorsza, nieważna, że nie można mnie lubić, że zawsze muszę się o wiele bardziej starać, żeby ktoś mnie pochwalił, że nie jestem taka ładna jak inni, taka mądra ani taka szybka i nie będzie nikt nigdy chciał ze mną być.
9 z 9
Uwielbiam iść z kimś, trzymając się za ręce, ale od pięciu lat jestem sama i wcale mi to nie przeszkadza. Kiedyś myślałam, że nie mogłabym żyć bez seksu, a teraz to dla mnie żaden problem. Bo wiesz, jak to jest. To jest tak samo jak z czereśniami. Czasami jest lato i wtedy są czereśnie. Zajadasz się nimi i myślisz, że są fantastyczne, takie słodkie i soczyste. A potem czereśni nie ma i po prostu ich nie jesz. I nie tęsknisz za nimi, bo masz wtedy inne równie słodkie owoce do jedzenia.