Reklama

Anna Wendzikowska reaktywowała swojego bloga, na którym zamieściła bardzo osobisty wpis na temat tego, jak zniosła ciążę. Ania wyznała w nim, że chociaż macierzyństwo jest wspaniałe, to niekoniecznie wszystko, co z nim związane, jest tak kolorowe, jakby się mogło wydawać...

Reklama

Anna Wendzikowska szczerze o ciąży

Kornelia, córeczka Ani Wendzikowskiej i jej partnera Patryka Ignaczaka, przyszła na świat w styczniu tego roku. Od tej pory Ania relacjonuje kolejne etapy z życia rodziny na swoim profilu na Instagramie. Właśnie pokazała swój nietypowy sposób na uspokojenie córeczki. Jednak bycie mamą wcale nie jest takie różowe, jakby to wynikało z instagramowych fotek Ani. W nowym wpisie na swoim blogu dziennikarka napisała:

W pierwszym trymestrze czułam się fatalnie. Mdłości, zmęczenie, senność, brak zainteresowania czymkolwiek. Nie mogłam jeść. Nie miałam siły pracować. Budziłam się zmęczona i przesypiałam całe dnie. Kiedy nie spałam byłam jak zombie. Albo jak balon, z którego uszło powietrze.

Później miał nastąpić krótki okres wzmożonej energii życiowej, jednak ta sielanka nie trwała długo, ponieważ zbliżał się trzeci trymestr:

Mój umysł zamienił się w jakąś papkę. Wszystko mi się myliło. Zapominałam nie tylko nazwiska (pamiętam jak nie mogłam sobie przypomnieć nazwiska Johna Travolty i tłumaczyłam komuś: no, ten scjentolog, nie Tom Cruise, tylko ten drugi, co umie tańczyć...), ale i nazwy przedmiotów. Nawet tych najbardziej podstawowych. Kiedy pojawiałam się w studio Dzień dobry TVN, żeby opowiadać o filmach musiałam sobie zapisywać najważniejsze rzeczy długopisem na nadgarstku. Moja irytacja wszystkim i wszystkimi osiągnęła punkt krytyczny. Łatwo traciłam panowanie nad sobą i ciągle na kogoś krzyczałam. Zamieniłam się w potwora. Widziałam to, ale nie potrafiłam nad tym zapanować - wyznała szczerze Ania na swojej stronie aniawendzikowska.com.

Poród nie przyniósł dziennikarce ukojenia. Niestety, jej odczucia po urodzeniu córeczki również nie były dobre:

A po porodzie było jeszcze gorzej. Zero kontroli nad emocjami. Ciągły płacz o wszystko. Główny powód: dlaczego sprowadziłam dziecko na ten zły i okrutny świat? Przecież ona jest taka bezbronna... jak ona sobie poradzi? I tysiąc innych, których nie będę przytaczać głównie dlatego, że teraz kiedy odzyskałam odrobinę rozumu wydają mi się strasznie głupie. No i dalszy rozpad szarych komórek. Zapominanie wszystkiego. Gubienie kluczy, okularów, kart kredytowych. Łamanie przepisów drogowych. Dwie stłuczki. Kompletna niemożność zebrania myśli i sformułowania wypowiedzi.

Na szczęście Ania doszła już do siebie i ma się dobrze! Mała Kornelia również chowa się zdrowo, a wspomnienia z czasów ciąży pozostaną tylko wspomnieniami... Na szczęście. ;)

Anna Wendzikowska opowiedziała o swojej ciąży

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama