Anna Mucha wzbudza ostatnio wiele kontrowersji. Szczególnie głośnym echem odbiła się afera związana ze świętem Niepodległości, gdzie aktorka wprost napisała, co o tym sądzi. Niedawno z kolei pojawiały się głosy, że aktorka pokazała pazurki w USA i że została wyrzucona z hotelu. Głos w sprawie zabralimenadżer i agentka gwiazdy, ale ich wersje są rozbieżne. Zobacz: Mucha wyrzucona z hotelu w USA? Są dwie różne wersje

Reklama

Dzisiaj w studiu "Dzień Dobry TVN" Mucha zjawiła się, aby wziąć udział w dyskusji na temat przewijania dzieci w miejscach publicznych. Aktorka miała jasno sprecyzowane zdanie na ten temat, twierdząc, że matki nie mają godnych warunków, aby zmienić dziecku pieluchę. Podkreśliła też, że w ten sposób nie są uszanowane prawa dziecka i że rodzice muszą urządzać demonstracje:

Uważam, że nie zachowała się w porządku. Mówimy o restauracji. Mówimy o miejscach publicznych, o miejscach, z których chcemy korzystać. Tam było kilka rzeczy, które nas, czyli rodziców dotknęły. My nie ciągamy dzieci po różnych miejscach tylko chcemy spędzać z nimi czas. To oczywiście nie upoważnia nikogo do tego, żeby zmieniać pieluchę w miejscu, w którym są przyjęte zasady takie, że siedzimy i jemy. Ja sobie tego nie wyobrażam. Dlaczego nie szanujemy praw dzieci? Dlaczego musimy urządzać takie demonstracje?

Anna Mucha szybko jednak znalazła rozwiązanie tej sutyacji, a mamom, które zmagają się z tym problemem zaproponowała jego kontrowersyjne rozwiązanie:

Możemy się wzorować na Chinach. W Chinach dzieci nie używają pieluch!

Popieracie?

Zobacz: Anna Mucha wspomina wyjazd na wojnę. Była świadkiem wstrząsających scen z udziałem dzieci

Zobacz także


Reklama

Aktorka promuje kosmetyczną sieciówkę:

Reklama
Reklama
Reklama