Anna Lewandowska jakiś czas temu opublikowała na swoim InstaStory filmik, który został przez niektóre osoby źle odebrany. Na nagraniu mogliśmy zobaczyć trenerkę w tzw. fat-suit, gdzie gwiazda miała doczepiany duży brzuch i pośladki. Żona Roberta Lewandowskiego postanowiła w ten sposób poruszyć temat "body shamingu". Jednak niektórzy odebrali taką formę przedstawienia tego tematu w sposób negatywny. Wśród nich znalazły się między innymi aktywistka Maja Staśko i Ewa Zakrzewska, modelka plus size.

Reklama

Zobacz także: Anna Lewandowska na filmiku z dużym brzuchem i wielką pupą! "Jak teraz Wam się podobam"

Panie, które negatywnie odebrały filmik gwiazdy, opublikowały swoje zdanie na temat nagrania Anny Lewandowskiej w internecie. Jak teraz poinformował portal Pudelek.pl, zarówno Maja Staśko jak i Ewa Zakrzewska, otrzymały pisma od prawników żony Roberta Lewandowskiego.

Gdy rano otworzyłam maila i przeczytałam treść wysłaną przez prawników Anny, byłam w szoku. Nie ukrywam, że było mi przykro, ale wsparcie osób, które mnie obserwują, było ogromne. Po kontakcie ze stroną Anny i wysłuchaniu mojego stanowiska, udało nam się dojść do porozumienia - powiedziała portalowi Pudelek, Ewa Zakrzewska.

Jak poinformował portal Pudelek.pl, po dojściu do porozumienia, Ewa Zakrzewska oraz Anna Lewandowska podobno planują już nawet wspólny projekt, dotyczący właśnie problemu "body shamingu".

Z kolei o pozwie od prawnika Anny Lewandowskiej, aktywistka Maja Staśko, poinformowała na swoim InstaStory.

Zobacz także

Dostałam groźbę pozwu od prawnika Anny Lewandowskiej. Przyznam szczerze, że trochę mnie to zaskakuje, bo w poście nie było nic obraźliwego względem pani Anny Lewandowskiej. Napisałam same fakty: że jest to szczupła, bogata osoba, która przez to może nie znać pewnych problemów. I tyle - wyjawiła na swoim InstaStory, Maja Staśko.

Jesteś trenerem i szukasz sprzętu do ćwiczeń, aby nagrać filmiki dla podopiecznych? Decathlon promocje to dobra pora na zakupy!

Anna Lewandowska wydała nowe oświadczenie

Wygląda na to, że ten temat w dalszym ciągu budzi również zainteresowanie fanów trenerki. Anna Lewandowska po raz kolejny postanowiła zabrać głos w sprawie swojego filmiku. Gwiazda jeszcze raz przeprosiła wszystkich, którzy poczuli się urażeni jej nagraniem i jednocześnie podkreśliła, że nigdy nie ma i nie miała złych intencji.

Ostatnia sytuacja, która ma miejsce w mediach i na moich social mediach. Kochani, kto mnie zna nie od dziś, albo kto mnie zna od niedawna, albo osoby, które tu zaglądają mogą sprawdzić też to na moim profilu na social mediach, że nigdy, przenigdy, nie miałam złych intencji. Nigdy, przenigdy nie dodaję złych, negatywnych emocji. Nigdy, przenigdy nie oceniam ludzi, a tym bardziej się z nich nie śmieję. Pracuję z kobietami i z ich problemami od wielu lat i to jest całe moje życie i to jest moja praca i tematy, które poruszam na moich social mediach. Chciałabym też przeprosić raz jeszcze osoby, które poczuły się dotknięte moim filmikiem - nie to było moim zamiarem. Pisałam to też w moim poście, który wrzucę raz jeszcze. I nie dzielmy się, tylko się po prostu wspierajmy - powiedziała Anna Lewandowska na swoim InstaStory.

Myślicie, że te słowa trenerki zakończą całą sprawę?

Anna Lewandowska zapewniła, że zamieszczając filmik w tzw. fat-suit, nie miała złych intencji i jej filmik nie miał na celu kogokolwiek obrażać czy wyśmiewać.

Instagram
Reklama

Reklama
Reklama
Reklama