"Ameryka Express". Dziś bracia Collins są milionerami, ale nie zawsze tak było. Porzuceni przez matkę zaznali skrajnej biedy. Jak osiągnęli światowy sukces?
Choć dziś tuningują auta największym sławom i występują w telewizji, to Grzegorz i Rafał Collinsowie nie zapomnieli, jak smakuje bieda. I mają pomysł, jak wykorzystać swoją popularność!
A programie "Ameryka Express" stanowią jeden z najbardziej barwnych duetów. Co więcej, na razie Grzegorz i Rafał Collinsowie są pretendentami do zwycięstwa – zadania wykonują ambitnie i na mecie zawsze zjawiają się jako jedni z pierwszych. Kim są i skąd się wzięli? Jak udało im się stworzyć samochodowe imperium? W nowym "Party" panowie zdradzili swoją niesamowitą historię, która jest gotowym scenariuszem na film.
Jeszcze kilka miesięcy temu ich nazwisko kojarzyli głównie fani motoryzacji, którzy śledzili na Discovery program "Odjazdowe bryki braci Collins". Dziś za sprawa show TVN Grzegorza i Rafała Collinsów zna już niemal cała Polska. Collinsowie są jak ogień i woda, co doskonale widac w programie, ale mają też cechy, które ich łączą. Jakie? Żaden z nich nie potrafi przejść obojętnie obok ludzkiej krzywdy. W jednym z odcinków „Ameryka Expressu” Rafał i Grzegorz zostali przyjęci na noc do domu, w którym dzieci nie miały na czym spać, a często i nie miały co jeść, a mimo to bardzo się kochały.
Nie mogliśmy pomóc w żaden sposób. Zostawiliśmy im biżuterię, którą ze sobą zabraliśmy. Greg się popłakał, bo ten widok przypomniał nam chwile, które chcieliby- śmy wymazać z pamięci. Nasze koszmarne dzieciństwo – wspomina Rafał.
Dziś bracia Collins nie muszą się martwić o pieniądze, jedzenie i dach nad głową. Jednak nie zawsze tak było. Chłopcy wychowywali się na jednym z legnickich osiedli. Życie małego Rafała i Grześka Chmielewskich, bo tak mieli wówczas na nazwisko, niczym nie różniło się od tego, jakie wiedli ich rówieśnicy. Mieszkali z rodzicami w dwupokojowym mieszkaniu.
Niczego nam nie brakowało. Ojciec miał smykałkę do biznesu. Prowadził wypożyczalnię kaset wideo, miał kwiaciarnię, a przed Świętem Zmarłych sprzedawał znicze. Miał pieniądze, ale za bardzo ufał ludziom. Lubił się bawić i nie potrafił inwestować. Stracił wszystko. Miałem wtedy siedem lat – wspomina Rafał w rozmoiwe z "Party".
Życie Chmielewskich diametralnie się zmieniło. Musieli przeprowadzić się do 30-metrowej kawalerki bez łazienki. Chłopcom nie było łatwo, tym bardziej że ich mama wyjechała do Włoch i zerwała kontakt z synami.
Pamiętam, jak nas traktowano w domu, nieraz podnoszono na nas rękę. Nigdy nie zrozumiem, jak można porzucić swoje dzieci. Ktoś taki nie zasługuje, by nazywać go matką – denerwuje się Grzegorz.
Rafał chciałby zapomnieć trudne dzieciństwo, ale wspomnienia wciąż są żywe.
Co my byliśmy winni? Miałem 10 lat i byłem skrzywdzonym chłopcem, porzuconym przez mamę. Małym twar dzielem i buntownikiem, który udawał, że wszystko jest w porządku, choć nocami płakał w głos – opowiada Rafał.
Chłopcy byli zdani tylko na siebie. Często chodzili głodni i brudni, ale zawsze trzymali się razem.
W szkole uwielbiałem język angielski. Ale potem zaczęły się wagary, nielegalne pieniądze. Nie jestem z tego dumny. Kiedyś ukradłem z rynku kurtkę zimową żeby Rafał miał co nosić. Nigdy jednak nie zrobiliśmy nikomu krzywdy – wspomina Grzegorz.
Kiedy Grzegorz Collins skończył 16 lat, postanowił zawalczyć o lepsze życie dla siebie i brata. Kupił bilet na autobus i wyjechał do mieszkającej w Anglii cioci, by tam spróbować szczęścia. Potem ściągnął ojca, a Rafał został w Polsce sam. Żeby nie trafić do domu dziecka, ukrywał ten fakt przez nauczycielami i kolegami. Jednak najgorzej czuł sie wtedy, gdy rodzice kolegów z podwórka uważali go za patologię i zabraniali swoim dzieciom się z nim spotykać. Dwa lata później też postawił wszystko na jedną kartę i wyjechał z Polski.
Jak bracia Collins chcą wykorzystać swoją popularność?
Na razie bracia Collins walczą o wygraną w programie "Ameryka Express", ale wkrótce znów będzie o nich głośno. Powód? Rafał i Grzegorz zostali gwiazdami nowego programu – przemierzając Indie, będą musieli udowodnić że potrafią pracować. Po epidemii koronawirusa startują z autorską restauracją Fuego –Bar & Grill by Bracia Collins, która mieści się przy ul. Brackiej w Warszawie. Jak zdradzili w "Party", nakręcili też serial dokumentalny „Śladami Pablo Escobara”, który niebawem będzie można obejrzeć na ich kanale na YouTubie. Najbliższe miesiące zamierzają poświęcić rozwijaniu Fundacji Braci Collins i skupić się na wsparciu ubogich rodzin. Na przykład tak jak programie „Pokoloruj marzenia” na YouTubie, w którym ludziom w trudnej sytuacji naprawiali i ulepszali samochody niezbędne do pracy, a czasem normalnego funkcjonowania.
Pomaganie daje nam najwięcej satysfakcji. Wierzymy, że uda nam się to robić na szerszą skalę – mówią bracia Collinsowie.
Więcej o Grzegorzu i Rafale Collinsach przeczytasz w nowym "Party".
Bracia Collins walczą o wygraną w show "Ameryka Express".