Sara Mannei nie przestaje wzbudzać ogromnych emocji. Wydawałoby się, że wizyta u Kuby Wojewódzkiego, po której zebrała pozytywne opinie, skutecznie ociepli jej wizerunek. Polacy jednak wciąż mają "problem" z bogatą celebrytką, która w dodatku nie ma problemu z tym, aby mówić głośno o pieniądzach czy swoim stosunku do pracy. Za granicą takie wyznania są normalnością, w Polsce wciąż biją po oczach. Przypomnijmy: "Praca na etacie nie daje satysfakcji. Nie muszę imać się prac, które..."

Reklama

Początkowo krytyczne opinie pod adresem Sary pojawiały się głównie w komentarzach pod artykułami na serwisach o show-biznesie, ale teraz internetowi hejterzy postanowili pójść o krok dalej. Pod zdjęciami Mannei na Instagramie regularnie pojawiają się złośliwości i krytyczne opinie, a prowadząca "Shopping Queen" często na nie odpowiada próbując nawiązać dialog i odpowiedzieć na krytykę. Tak też zdarzyło się pod ostatnim zdjęciem, gdzie jedna z internautek skrytykowała znamię na twarzy Sary i zasugerowała, że ma... zeza. Zrobiło się na tyle gorąco, że w obronie żony stanął Artur Boruc.

Cała dyskusja Sary, Artura i fanki poniżej. Artur ma rację czy raczej powinien nie włączać się w internetowe przepychanki?

Zobacz: Marina i Mannei szaleją na wspólnych zakupach w Londynie. W oko wpadł im ten sam ciuch

Zobacz także

Reklama

Mannei i Marina na Stadionie Narodowym:

Reklama
Reklama
Reklama