Ewa Minge o życiu na wsi: W d....e mają tam Chanel
Co jeszcze zdradziła?
Choć Ewa Minge osiągnęła sukces w świecie mody zarówno w Polsce, jak i poza jej granicami. W naszym kraju wciąż jest postrzegana jako osoba kontrowersyjna. Minge ma tyle samo zwolenników, co przeciwników, a ci drudzy, często oceniają ją bardzo krytycznie. Bez względu na opinię na temat projektantki, trzeba przyznać, że jest ona postacią interesującą, wzbudzającą ciekawość tak samo fanów, jak i mediów. Niedawno na rynku pojawiła się jej biografia pt. "Życie to nie bajka", w której możemy dowiedzieć się o wielu osobistych przeżyciach i doświadczeniach projektantki. Zobacz też: Ewa Minge poroniła! Po latach opowiedziała o tragedii w swojej książce
Oto jak Minge opowiedziała w niej o swoim dzieciństwie:
Wychowałam się na prowincji zatopionej w różanych krzewach i słodkim zapachu pierniczków. Ekstatyczny aromat unosił się nad moim domem dzięki fabryce słodyczy Słowianka. Pracownicy fabryki ukradkiem podawali przez okno hali ciasteczka nam, dzieciakom osiedlowym. (...)
Na wsi zawsze było ciężko i w d....e mają tam Chanel i kolorystykę na jesień. Jesień kojarzy się tam z przygotowaniem do zimy. Zawsze zaczyna się od złota, a wchodzi w bure błota i nieprzejezdne drogi. Wieśniak to człowiek silny, twardy, nastawiony na przetrwanie i nawet jeżeli pojedzie do miasta w sandałach na skarpetki, to wolę jego stylizację od przerażającej mieszanki wartości niektórych miejskich gwiazd.
Gwiazda w swojej książce wspomina także początki swojej pasji do szycia i projektowania, które z czasem stało się jej sposobem na życie:
Kiedyś zrobiłam baleriny z tenisówek i pokruszonych bombek zdjętych z choinki. Tenisówki obszyte ręcznie atlasową tasiemką wyciągniętą z bukietu kwiatów i posmarowane klejem butaprenem, po czym zanurzone w pokruszonej na pył bombce były absolutnym hitem na szkolnej dyskotece. W efekcie uruchomiłam pierwszą poważną produkcję w wieku czternastu lat, bo koleżanki też chciały mieć takie buty (...).
Po pantofelkach w ruch poszły prześcieradła i ręczniki frotte. To, co potrafiłam wyczarować z najdziwniejszych surowców na świecie, budziło zachwyt u znajomych ze szkoły oraz podwórka i zgrozę u dorosłych. Chodziłam w bluzie z żółtych ręczników i w czerwonych spodniach z ufarbowanego w garnku prześcieradła. Żółty koc zmieniłam w marynarkę. Brak wszystkiego plus zachodnie seriale i kolorowe czasopisma, które przemycały modę ze zgniłego Zachodu, budziły najdziwniejsze i śmiałe pomysły. Czasy podsycały wyobraźnię i dopingowały do działania. Sklepy świeciły pustkami, a Polki chodziły doskonale ubrane - wspomina projektantka.
Sięgniecie po jej książkę?
Zobacz na Polki.pl: Polki.pl przesłuchują Evę Minge