Kolejne fakty dotyczące życia Violetty Villas wyszły na światło dziennie. Diwa, która w szczytowym momencie swojej kariery uchodziła za symbol seksu w Polsce, nie do końca była taka jaką stworzył ją Bóg. Villas wspomogła swoją urodę pomocą chirurga plastycznego. Kiedy Violetta mieszkała w Las Vegas, warunkiem występów w prestiżowej rewii "Casino de Paris" było powiększenie piersi, na co przystała.

Reklama

Tajemnicę gwiazdy wyjawił Jerzy Gruza, który w 1970 roku zaprosił ją do roli Mecenasowej Tylskiej w serialu "Dzięcioł". W rozmowie z "Super Expressem" reżyser wyznał:

- Pamiętam ją z Sopotu w 1961 roku. A potem, gdy wróciła z Las Vegas... kompletnie odmieniona. Była prawdziwą diwą. Zrobili jej tam piersi. Wspaniałe!

Jako jeden z niewielu ludzi show-biznesu, któremu udało się z Violettą utrzymać koleżeński kontakt na długo po zakończeniu współpracy, usprawiedliwia jej decyzję.

- Jako gwiazda rewii musiała. Tam tak trzeba było.

Zobacz także

Piersi to niejedyna część ciała, którą Violetta poprawiła. Jeszcze w Warszawie, w 1965 roku przeszła operację plastyczną nosa, który uważała za zbyt perkaty i szeroki. Zamieniła go na wąski ze spiczastym zakończeniem. W książce biograficznej "Villas. Nic przecież nie mam do ukrycia" (kup na hitsalonik), czytamy, że o korekcie piosenkarka nie poinformowała nikogo z bliskich. Nawet kiedy wracała do siostry do rodzinnego Lewina nikt nie pytał o zmianę wyglądu by jej nie urazić, chociaż była bardzo widoczna.

Czy wkrótce poznamy jakieś kolejne intrygujące fakty? Póki co wiemy już o: potajemnym ślubie, uzależnieniu od narkotyków i przerażających warunkach w jakich zmarła. Przykre.

Reklama

chimera

Reklama
Reklama
Reklama