Sukces przypłaciła problemami zdrowotnymi. Walczyła z nieprzychylnymi opiniami, ale teraz czuje, że jest sobą. Niedawno przekroczyła magiczny próg 50 lat. Czy to coś zmieniło w jej życiu?

Reklama

Oswoiłaś czas?

Agata Młynarska: Przekonałam się, że kobieta dojrzała to prawdziwy skarb! Mój stylista Piotr powiedział: "Idziesz na ramówkę Polsatu, wprawdzie jako producent, ale musisz się odważyć być sobą". Wybrał dla mnie minikieckę z dekoltem, do tego superszpilki. Poczułam się jak włoska gwiazda, Barbara d’Urso, na którą nie mogłam się napatrzyć. Na drugi dzień wszędzie widziałam swoje zdjęcia: sexy Agata, sexy babcia na salonach. Było to bardzo zabawne. Pokazało też, jak bardzo oceniają nas, kobiety, przez wygląd. Fajnie pięknie wyglądać, ale łatwo może stać się to pułapką. Trzeba mieć dystans i się tym bawić.

Kobieta przegląda się w oczach mężczyzny jak w lustrze. Nie brakowało Ci tego?

Agata Młynarska: Nie myślałam o tym zupełnie. Odpuściłam sobie. Moje dzieci wyfrunęły z domu, mogłam więc stworzyć swoją niezależność. Nie mogłam przecież budować dalszego życia na telefonach do moich synów. Nie ma nic gorszego niż nadopiekuńcza i nadgorliwa matka i teściowa. Musiałam znaleźć sobie coś, co mnie pochłonie.

I stworzyłaś portal OnaOnaOna?

Agata Młynarska: Tak, prezent na moje 45. urodziny. Spełniałam się w nim razem z innymi babkami. Pisałam na forum, jeden klub ONA, drugi. "Agata, tak trzymaj, idź do przodu", mówiły. Dostałam nagrodę za debiut roku i odbierałam ją w Teatrze Polskim na oczach całego kraju. Transmitowała to już nie moja TVP2. Czujesz ten paradoks? Nagroda za debiut w mediach po 17 latach pracy! I nagle ci, którzy wcześniej zapomnieli, jaki mam numer telefonu, komplementowali mnie, mówiąc, że zawsze we mnie wierzyli.

No cóż – polska dwulicowość.

Agata Młynarska: Cały ten zgiełk jest niewart funta kłaków. Stojąc na scenie teatralnej, powiedziałam fragment piosenki mojego ojca: "...bo chociaż jest niejeden szlak, po którym trudniej iść, lecz idąc tak, nie musisz brnąć w pochlebstwa dym i karku giąć przed byle kim...". Zapadła martwa cisza, a dopiero potem zerwały się niemilknące brawa. Przemknęło mi przez myśl, że tyle lat na tę chwilę czekałam. I że idę własną drogą. To ona zaprowadziła mnie do spełnienia marzenia, jakim jest program na żywo, do spełnienia drugiego marzenia, jakim jest pismo "Skarb", w którym zostałam naczelną, nie mówiąc już o tym najbardziej osobistym, czyli o miłości. I nie gnę karku, nie muszę, to mi daje też ta pięćdziesiątka. Wiem, że mogę wybrać zawsze inną drogę.
[CMS_PAGE_BREAK]

Zobacz także

Kobieta, która zwycięża, przyciąga różne dobre wydarzenia, pracę, mężczyzn, przyjaciół.

Agata Młynarska: Ale ja tak naprawdę to podobno odstraszałam mężczyzn, wiem to od nich samych. Mówili mi, że czują się onieśmieleni. Szczęśliwie jest coś takiego jak przeznaczenie, tylko trzeba umieć to dostrzec. Wcześniej miałam szum w głowie, który mi w tym przeszkadzał.

A teraz masz jasność myśli i widzisz to, co jest wokół Ciebie?

Agata Młynarska: Teraz doskonale wiedziałam, że właśnie tamtego dnia spotkam się z moim przyszłym mężem. I on wiedział to samo.

Nie posądzałam Cię o mistycyzm?

Agata Młynarska: Spójrz na to zdjęcie, prowadzę galę 20-lecia Polsatu, a tam widać wśród gości twarz Przemka. Wcześniej napisał do mnie SMS-a, że zobaczymy się w Teatrze Wielkim. Nie znaliśmy się, korespondowaliśmy tylko mailowo, i to o sprawach służbowych. Ale po tym SMS-ie już wiedziałam, że napisał go człowiek, z którym zwiążę swoje życie. Po koncercie rozmawialiśmy tak, jak byśmy byli już niemal po ślubie. Rok późnej wyszłam za niego.

Miałaś 49 lat.

Agata Młynarska: Tak, i otworzyłam nowy rozdział, który zatytułowałabym "szczęście". A teraz przede mną ogromne wyzwanie, by nie zepsuć tego, co mam, umieć to pielęgnować, zadbać, by pięknie rosło.

Dużo zepsułaś w swoim życiu?

Agata Młynarska: Powiedzmy – bardzo dużo mi się nie udało. Moje pierwsze małżeństwo. Mam poczucie, że rodzina, którą stworzyłam, a która się po 10 latach rozpadła, to moja wielka porażka. Za to uważam za sukces przyjaźń z moim pierwszym mężem i jego rodziną. Wychowaliśmy razem, chociaż osobno, dwóch mądrych, wrażliwych i niezależnych mężczyzn. I mogę sobie powiedzieć: Agata, jednak dałaś radę! Oczywiście popełniałam mnóstwo błędów, podjęłam wiele złych decyzji, trudnych dla moich synów, wiem, że mają wobec mnie swoje żale, ale które dzieci nie mają do swoim rodziców pretensji? Teraz są dorośli i nasze relacje są bardzo dobre. Nas ratowała zawsze rozmowa i świadomość, że ja stoję po ich stronie, a oni po mojej.

Czym się różnisz od Agaty sprzed 15, 20 lat?

Agata Młynarska: Ależ ja jestem dzisiaj już kimś kompletnie innym. Jedyne, co pozostało we mnie z tamtej Agaty, to niegasnący entuzjazm do wszystkiego, za co się zabieram. I to nie ma wieku. A dojrzałość pozwala mi na takie cudowne poczucie wolności, robienie tego, co sprawia mi przyjemność. Chociaż na pewno nie mam już tej siły fizycznej, jaką miałam kiedyś.

Wyhamowujesz?

Agata Młynarska: Tak, wyhamowuję. Jeszcze dziś mówiłam mojemu mężowi, jak uwielbiam pracować, a on odpowiada na to za każdym razem: "Pracuj mniej, żyj wolniej".

Reklama

Krystyna Pytlakowska/Viva!

Reklama
Reklama
Reklama