Cała Polska żyje tragedią w Inowrocławiu, gdzie 52-letni Aleksander M. miał zaatakować nożem zaledwie 10-letnią córeczkę Igę. Dziewczynka nie przeżyła szaleńczego ataku ojca i zmarła w kałuży krwi. Mężczyzna zadzwonił na numer alarmowy, a następnie rzucił się z czwartego piętra. Chociaż przeżył ten skok, niedługo później zmarł w szpitalu. Okazuje się, że rok temu mężczyzna wystąpił w "Kuchennych rewolucjach".

Reklama

Uczestnik "Kuchennych rewolucji" zabił 10-letnią córeczkę i siebie

Ojciec posunął się do zbrodni i odebrał życie niewinnemu dziecku. To sytuacja, która nikomu nie mieści się w głowie. Śledczy pracują nad sprawą tragedii w Inowrocławiu, w skutek której straciła życie 10-letnia Iga, a następnie jej ojciec, który zgotował jej ten horror. Rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Bydgoszczy Agnieszka Adamska-Okońska przyznała, że informacje o sprawstwie ojca są "prawdopodobne". Iga nie była jedynym dzieckiem Aleksandra M. Miała 15-letnią siostrę, która w chwili tragedii znajdowała się u koleżanki oraz dorosłą siostrę Julię, która na co dzień już nie mieszkała z rodziną. Mama dziewczynek, pani Iwona ma aktualnie przebywać w szpitalu.

Jak informuje "Fakt", Aleksander M. w ubiegłym roku wziął udział w "Kuchennych rewolucjach", a jego zachowaniu już wówczas niepokoiło widzów a także pracowników knajpy.

"Kuchenne rewolucje" z Aleksandrem M. zostały wyemitowane w kwietniu 2022 roku. Znany z odcinka Olek prowadził pizzerię "Masters" w Inowrocławiu, która została przekształcona na restaurację o nazwie "Bistro Z gęsią po drodze". Odcinek nie jest już dostępny do obejrzenia online.
Aleksander M. z wykształcenia był mechanikiem samochodowym, jednak nie pracował w zawodzie. Ostatecznie za namową kolegi i bez wiedzy partnerki został restauratorem. Miała być kuchnia włoska. Było ciężko, a pochodzący z Włoch kucharz Luka nie miał jednak wolnej ręki, ponieważ według Aleksandra M. produkty włoskie były za drogie. Był niezdrowo oszczędny, a pracownicy skarżyli się, że objawiało się to do tego stopnia, że byli zmuszani do podawania nieświeżego jedzenia. W lokalu miał panować również brud, a wszystkich niepokoiło również jego nastawienie do żony, na którą potrafił krzyczeć tak, że było go słychać w całym lokalu.

Aleksander M. nie przejmował się jednak zarzutami personelu i nie przyznawał do winy. Twierdził wręcz, że przesadzają a np. dobre mięso nazywają nieświeżym. Magda Gessler widząc, że Aleksander M. nie radzi sobie z restauracją, próbowała odsunąć go od niej:

Zobacz także

Jak ty masz w ogóle twarz, żeby nam spojrzeć wszystkim w oczy, albo mnie? Po co ty mnie prosisz o pomoc? Ja mogę cię tylko poprosić, żebyś po prostu tu nie był! Ludzie się ułożą i zarobią dla Ciebie pieniądze uczciwie, nie oszukując nikogo i będziesz miał kasę. Tylko nie będziesz tu wchodził i nie będziesz zarządzał, tym czym nie potrafisz zarządzać. Zostaw to żonie, da sobie radę, wybieraj, masz czas na zastanowienie.

Było ciężko jednak ostatecznie Aleksander M. odpuścił. Po trudnej walce z restauratorem o czystość i metamorfozę działalności całej knajpy, rewolucja się udała. Kiedy Magda Gessler ponownie odwiedziła knajpę dowiedziała się, że właściciel trafił do szpitala, jednak nie podano przyczyn, w wyniku których się tam znalazł.

Po tragedii rodzinnej, jaka właśnie wydarzyła się w Inowrocławiu, wszyscy są w szoku. Jak donosi nieoficjalnie "Fakt" mężczyzna leczył się psychiatrycznie. Jeden z sąsiadów rodziny powiedział w rozmowie z "Faktem":

W piątek widziałem sąsiada z Igą, podwoził ją do szkoły, to było ich oczko w głowie ta Igunia. To był normalny facet, opiekował się matką, która poważnie choruje na cukrzycę. Nie mogę w to uwierzyć.

Profil "Bistro Z gęsią po drodze" na Facebooku zalewają nienawistne komentarze. Osoby z otoczenia Aleksandra M. i jego rodziny próbują reagować:

Te wypociny trafiają do rodziny, bliskich osób. Mi jako pracownikowi jest cholernie ciężko z tą sytuacja a co dopiero córka, Iwonie. Olek przeszedł długa drogę, wiele rzeczy zniósł, zmienił się jako człowiek na plus, stała się tragedia, ogromna. Nikt z Nas nie wie co go czeka w życiu, jaki cios Was nie powali, co się zadzieje w Waszych głowach. Napisze tak zabrał tego kogo kochał najbardziej, swoje oczko że sobą. Proszę Was uszanujcie, że to ciężki i trudny czas dla dziewczynek, Iwony jak i reszty rodziny. A jeśli ktoś ma czelność zapytać gdzie była rodzina, pracownicy to Wam odpowiem byliśmy obok ale nikt z Nas nie siedział w jego głowie. Życzę Wam abyście nigdy nie znaleźli się w takiej sytuacji z mnóstwem pytań bez odpowiedzi... - czytamy na profilu "Bistro Z gęsią po drodze".

Zobacz także: Nie żyje uczestnik "Kuchennych Rewolucji". Sądził się z Magdą Gessler

Reklama

Zobacz także: "Kuchenne rewolucje": Śmierć pani Marzeny poruszyła internautów: "Serce mi pękło"

Reklama
Reklama
Reklama