Efekt Pigmaliona można potocznie rozumieć jako samoistne spełnianie się czegoś, w co bardzo mocno wierzymy. Jego założenia powtarzają jak mantrę trenerzy rozwoju osobistego – w końcu już mitologiczny Pigmalion udowodnił, że zaprogramowanie swojego umysłu na osiągnięcie konkretnego celu jest najlepszą receptą na sukces.

Reklama

Kim był Pigmalion?

Efekt Pigmaliona, zwany też efektem samospełniającej się przepowiedni, swoją nazwę zaczerpnął z greckiej mitologii. Pigmalion był rzeźbiarzem, który stworzył perfekcyjny posąg i traktował go jak prawdziwą kobietę. Swoją marmurową wybrankę serca obdarowywał kwiatami i przebierał ją w wytworne suknie, co sprawiało, że odróżnić ją od żywej istoty można było jedynie przez dotyk. W końcu wykreowana przez niego rzeczywistość stała się faktem – pieszczoty Pigmaliona sprawiły , że posąg ożył (za pośrednictwem bogini Afrodyty), dzięki czemu rzeźbiarz mógł pojąć swą ukochaną za żonę. Okazuje się, że taki mechanizm zadziałał nie tylko ten jeden raz, lecz jest zjawiskiem, które występuje na szeroką skalę – można je zaobserwować w codziennych doświadczeniach każdego z nas.

Eksperymenty Rosenthala

Efekt Pigmaliona w literaturze psychologicznej można spotkać również pod nazwą efektu Rosenthala – od nazwiska badacza, który zajął się tym zjawiskiem po jego odkrywcy Robercie Mertonie. Rosenthal najpierw przeprowadzał badania na szczurach – udowodnił, że takie same szczury, które w jednej grupie badawczej uchodzą za głupie, a w drugiej za inteligentne, osiągają różne postępy w nauce poruszania się po labiryncie, co wynika ze stosunku, jaki mają do nich szkolący je studenci.

Od „inteligentnych” oczekiwano więcej, natomiast w powodzenie „głupich” nikt nie dawał wiary. Podobny eksperyment Rosenthal przeprowadził na ludziach. Zrobił dzieciom w szkole fikcyjny test inteligencji, po czym losowo wybrał 20 z nich i wskazał ich jako wyróżniające się jednostki. Jak się później okazało, grupa ta rzeczywiście zaczęła przewyższać swoich rówieśników wynikami osiąganymi w nauce. Po tych eksperymentach Rosenthal potwierdził tezę, że pod wpływem naszych oczekiwań w stosunku do innych, zaczynają się oni zachowywać zgodnie z tymi oczekiwaniami.

Zobacz także

Czy wiara czyni cuda?

Zaprogramowanie umysłu na osiągnięcie sukcesu to już połowa sukcesu, reszta jest już tylko kwestią czasu – o tym przekonują psycholodzy, opierając na badaniach Mertona i Rosenthala. To podświadome zjawisko nie jest wcale efektem działania żadnych cudownych mocy. Wiara w to, że poradzimy sobie z podjętym wyzwaniem wpływa na efektywność pracy prowadzącej do spełnienia zamierzeń. Im bardziej nastawiamy się na konkretny cel, tym bardziej jesteśmy skłonni do angażowania wszystkich swoich sił i nakierowania ich na jego osiągnięcie. A przecież to właśnie efektywność pracy jest głównym czynnikiem, który decyduje o odniesieniu sukcesu. Oczywiście, trzeba to obwarować granicami rozsądku – mechanik samochodowy nie stworzy z paliwa lekarstwa na nowotwór, choćby nawet szczerze w to wierzył. U podstaw każdego sukcesu jest zdanie sobie sprawy z własnych możliwości i potencjału.


Reklama
Reklama
Reklama
Reklama