Trwają poszukiwania 5-letniego Dawida z Grodziska Mazowieckiego, który zaginął 10 lipca. Chłopiec jest poszukiwany przez policję i wojsko w jego rodzinnej miejscowości, jak i również w okolicach warszawskiego Okęcia, gdzie Dawid pojawił się z ojcem. Paweł Ż. miał przywieźć chłopca do Warszawy, żeby zostawić go pod opieką jego matki, ale do mieszkania żony nie dojechał. Pojechał z synem w okolice lotniska Okęcie, gdzie oglądali samoloty, a następnie wsiadł w samochód i pojechał w stronę Grodziska. O godzinie 21.00 policja ustaliła, że Paweł Ż. popełnił samobójstwo. Co stało się z chłopcem? Policja zaczęła szukać go dopiero po północy, bo wtedy otrzymała zgłoszenie o zaginięciu Dawida. Czemu mama chłopca tak późno zgłosiła jego zaginięcie?

Reklama

Matka Dawida za późno zgłosiła jego zaginięcie? Są nowe ustalenia policji

Jednym z wątków w głośnej sprawie zaginięcia Dawida jest zachowanie jego matki, która zgłosiła na policji jego zaginięcie dopiero o północy. Dlaczego nie zrobiła tego wcześniej, skoro jej mąż nie przywiózł wieczorem jej syna do Warszawy, jak wcześniej ustalili? Czy nie zmartwił jej SMS, który dostała od męża o treści: "Już nigdy nie zobaczysz syna"? Co eksperci sądzą na temat jej zachowania?

- Zachowanie matki w tej sytuacji jest dla mnie niezrozumiałe. Zawsze, kiedy istnieje zagrożenie, że dziecku może się coś stać, kobiety reagują błyskawicznie, czasami nawet przesadnie. Każda matka w takiej sytuacji zareagowałaby szybciej, tym bardziej, że ta kobieta dużo wcześniej otrzymała wiadomość od męża z realną pogróżką, że więcej nie zobaczy syna. Dlaczego od razu nie zadzwoniła, chociażby na numer 112? - powiedział w "Fakcie" Dariusz Loranty, były nadkomisarz i szef ekspertów bezpieczeństwa Środkowoeuropejskiego Instytutu Badań i Analiz Strategicznych CIRSA.

Okazuje się, że sprawa wygląda trochę inaczej niż początkowo opisywały ją media. Jak ustaliło TVP Info, matka Dawidka miała zeznać, że w dniu zaginięcia Dawida pojechała do Grodziska, ale mieszkanie jej męża było zamknięte. Dzwoniła do Pawła Ż., ale mężczyzna miał wyłączony telefon. Około godziny 22.00 miała zadzwonić na numer alarmowy, ale od dyspozytora usłyszała, że musi zgłosić zaginięcie osobiście na komisariacie. Godzinę później przyjechała na komendę w Grodzisku Mazowieckim i zgłosiła zaginięcie 5-letniego Dawida. Przy okazji dodała, że SMS-a od męża potraktowała, jak "kolejną złośliwość".

- Z jej relacji wynika, że ojciec Dawida kilkakrotnie miał nie odwieźć chłopca do niej na czas. I nie reagował na jej ponaglenia. Kobieta musiała wtedy jechać po dziecko do Grodziska. Mąż miał tłumaczyć później swoje zachowanie, że np. Dawid zasnął i nie chciał go budzić - mówi informator TVP Info.

Co myślicie o tej sprawie? Czy kobieta za późno zgłosiła zaginięcie syna?

Zobacz także: "Tam stało się najgorsze" Słynny jasnowidz wskazuje miejsce, gdzie policja powinna szukać Dawida!

Zobacz także

5-letni Dawid zaginął 10 lipca

East News

Policja szuka go pod Warszawą i w okolicach Grodziska Mazowieckiego

East News
Reklama

Reklama
Reklama
Reklama