14 stycznia minie rok od dramatycznej śmierci Pawła Adamowicza. Prezydent Gdańska został zamordowany na oczach tysięcy osób podczas finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy 2019. Napastnik, który wkroczył wtedy na scenę i zadał mu kilka ciosów nożem, to Stefan W. Oskarżony od roku przebywa w areszcie. Kiedy możemy liczyć na rozpoczęcie procesu? I na jakim etapie jest sprawa? Zobaczcie, co udało nam się ustalić!

Reklama

Zobacz także: Poruszające ostatnie słowa prezydenta Gdańska... Tuż po ich wygłoszeniu Paweł Adamowicz został śmiertelnie ugodzony nożem

Co dzieje się ze Stefanem W., oskarżonym o zabójstwo Pawła Adamowicza?

Rok temu cała Polska była pogrążona w żałobie. Nikt nie spodziewał się, że 27. finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy zakończy się taką tragedią. Paweł Adamowicz, po całym dniu kwestowania, równo o 20. stanął na scenie, aby wraz z mieszkańcami Gdańska "wysłać" tradycyjne "światełko do nieba". To właśnie wtedy obok niego pojawił się Stefan W., który zadał mu kilka ciosów nożem. Później wyrwał mikrofon i zaczął obrażać polityków z Platformy Obywatelskiej twierdząc, że był przez nich torturowany i dlatego też zginął prezydent Gdańska.

Mężczyzna został przewieziony do szpitala na obserwację. Później Stefan W., który był bardzo dobrze znany policji, trafił do aresztu. Mimo iż jego obrońca wnioskował o przeniesienie podejrzanego do szpitala psychiatrycznego, Prokuratura Okręgowa w Gdańsku odrzuciła ten wniosek.

Obecnie Stefan W. nadal przebywa w areszcie. Na jakim etapie jest jego sprawa?

Zobacz także

Prowadzone są przesłuchania osób, które miały kontakt ze Stefanem W. podczas jego pobytu w więzieniu. Chcemy ustalić, czy przed wyjściem na wolność planował ten atak. Zlecono także badania psychiatryczne podejrzanego. Na razie nie jesteśmy w stanie podać terminu, w którym sprawa trafi do sądu. Na pewno nie będzie to styczeń ani luty - mówi nam prokurator Grażyna Wawryniuk z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.

Kim jest Stefan W.?

W momencie ataku na prezydenta Adamowicza Stefan W. miał 27 lat. Chwilę wcześniej wyszedł na wolność po niecałych pięciu latach, które spędził w więzieniu za rozboje na punkty bankowe. Pochodzący z Gdańska mężczyzna nie miał zbyt dobrej opinii wśród sąsiadów i znajomych.

To jest chłopak, który od zawsze miał nierówno pod sufitem, był niezrównoważony i trzeba było na niego uważać. Już jako nastolatek zdarzyło się, że bez powodu rozbił koledze na głowie szklaną butelkę. Nigdy nie ukrywał, że lubił bić ludzi i chętnie się tym chwalił, mówił o tym, jak fajnie jest spuścić komuś wp..dol - zdradził w rozmowie z "Dziennikiem Bałtyckim" bliski znajomi Stefana W.

Stefana W. bała się również jego matka. Syn zapowiadał jej bowiem, że po wyjściu na wolność "zrobi coś spektakularnego". Kobietę zaniepokoiły te słowa. Tym bardziej, że podczas pobytu w więzieniu zdiagnozowano u niego problemy psychiczne. Jolanta W. postanowiła zawiadomić o planach swojego syna zaprzyjaźnionego policjanta, który z kolei zaalarmował Służbę Więzienną. Niestety, mimo wszystko Stefan W. wyszedł na wolność i dopuścił się okrutnego czynu, do którego wciąż jednak się nie przyznał.

Matka podejrzanego jest zrozpaczona tym, co zrobił jej syn. Uważa jednak, że nie wynika to z jego złej woli, ale choroby psychicznej.

Mnie się zapytał, mnie jedynej, której ufał najbardziej. Zapytał się: "czy to prawda? Mamo, czy ja naprawdę kogoś zamordowałem?" Powiedziałam: "tak, Stefan". "A kogo mamo?" I mu powiedziałam kogo. Wtedy on strasznie się rozpłakał. On sobie zdaje sprawę, że on już nigdy nie wyjdzie: czy to zza krat czy ze szpitala – powiedziała matka Stefana W. w rozmowie z "Faktami TVN".

Jolanta W. chciałaby kiedyś spotkać się z rodziną Pawła Adamowicza i prosić ją o przebaczenie.

Chciałabym się z nimi spotkać tam, w Kościele Mariackim, przy urnie prezydenta, żeby on był też z nami w tym momencie. Pochylić się nad jego urną, pomodlić się za jego duszę i jakby w tym momencie przeprosić raz jeszcze jego rodzinę, i prosić o to, żeby nam przebaczyli – wyznała kobieta w wywiadzie, jakiego udzieliła "Faktowi".

Paweł Adamowicz został raniony kilkunastocentymetrowym nożem podczas 27. finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.

East News

Pozostawił pogrążoną w żałobie żonę oraz dwie ukochane córki.

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama