
Mateusz Gessler jako mały chłopiec wyemigrował z mamą do Francji i tam się wychował. W najnowszym numerze "Party" Lux opowiada o swoim dzieciństwie. Przyznaje się, że nie zawsze było lekko. W tej rozmowie nie mogło zabraknąć pytań o ulubione smaki z dzieciństwa. I tutaj niespodzianka! Przyszły szef kuchni i juror „MasterChef Junior", mając do wyboru ślimaki czy ostrygi, wolał... polską zupę. Smak dzieciństwa to ogórkowa mamy. Znaleźć ogórki kiszone w Paryżu nie było łatwo. Żeby je kupić, jechaliśmy przez całe miasto do żydowskiego sklepu w dzielnicy Le Marais. Nie umiem odtworzyć smaku tej zupy. Ona była częścią naszej polskości we Francji - mówi „Party" Lux Mateusz Gessler. Mateusz Gessler przyznaje się, że w dzieciństwie... nie rwał się do gotowania. Podglądał tylko kuchnię mamy i babci. Sam zaczął gotować dopiero jako dorosły mężczyzna. Dlatego z tym większym podziwem obserwuje uczestników "MasterChef Junior", którzy jeszcze przed ukończeniem 13 lat potrafią upiec tort lub upiec polędwicę Wellington. Juror show, prywatnie jest tatą 11-letniego Franciszka. Czy jego syn gotuje? Dużo czasu spędził w naszej kuchni w Warszawie Wschodniej. Od 10 lat pracuję z Ulą, która lepi u nas pierogi, przygotowuje dania „mączne” – ona... prawie wychowała mojego syna. Czasem lepią wspólnie, dzięki czemu Franek widzi, jaką przyjemność może sprawić gościom restauracji - mówi Mateusz Gessler. Mateusz Gessler zaskarbił sobie sympatię uczestników programu. Przyznaje, że sam bawił się na planie „MasterChef Junior" jakby był dzieckiem. Widzowie też bardzo go polubili. Co planuje dalej przeczytacie w najnowszym numerze specjalnego wydania "Party" Lux. Zobacz też: To prawdziwa sztuka! Mateusz...