Jakiś czas temu Marina Łuczenko zafundowała widzom "Dzień Dobry TVN" wzruszające wyznanie. Celebrytka wzięła udział w kampanii przeciwko przemocy w szkołach i podzieliła się swoimi traumatycznymi przeżyciami z telewidzami.

Reklama

Marina twierdziła, że była wielokrotnie gnębiona przez swoich kolegów w szkole. Podobno była tak przerażona, że poinformowała o zajściach władze szkoły. Ponoć była wezwana nawet policja.

- Chodziłam i śpiewałam, a dziewczyny mi zazdrościły. Zawsze miałam z nimi problemy, nigdy z chłopakami. Koleżanki zaciągnęły mnie do ubikacji, powiedziały: "Masz przerąbane", i że zobaczę po lekcjach - wyznała.

Tygodnik "Takie jest życie" dotarł do informatorów, którzy twierdzą, że było zgoła inaczej. Podobno to sama Marina wszczynała różego rodzaju sprzeczki.

- Prawda jest taka, że chodziła po korytarzach napuszona i nie wiadomo jak wystrojona. Każdemu, kto jeszcze chciał jej w ogóle słuchać, opowiadała o swojej wielkiej roli Julii. Już wtedy zachowywała się jak wielka gwiazda! -powiedział informatorka gazety. - Ubierała się naprawdę wyzywająco i wdzięczyła przed każdym chłopakiem... Nic dziwnego, że zazdrosne o swoich facetów dziewczyny nie były zachwycone i w końcu raz ją nastraszyły. Sama się o to prosiła! Jednak o żadnym maltretowaniu nie było mowy. To wymysły.

Zobacz także

Ponoć nadmierne chwalenie się sukcesem i rolą w Teatrze Buffo nie przypadło do gusty także nauczycielom. Ci także zwracali Łuczenko uwagę, że chodzi zbyt wyzywająco ubrana i lekceważy obowiązki.
Jak widać każdy kij ma dwa końce...

Reklama

pijavka

Reklama
Reklama
Reklama