Niedawno Edyta Górniak rozstała się z Mają Sablewską za pośrednictwem internetu, teraz podobną strategie przyjęła Marina Łuczenko.
Marina nie mogła się skontaktować ze swoją managerką, wysłała więc oświadczenie do gazet. Podaje w nim, że powodem rozstania jest właśnie niemożliwość skontaktowania się z Mają oraz zaniedbanie przez nią obowiązków.

Reklama

- Z przykrością informuję, że w wyniku zaniedbania obowiązków manadżerskich zostałam zmuszona do zrezygnowania ze współpracy z Mają Sablewską. Nigdy nie powinno być tak, że to prasa staje się pośrednikiem między artystą a managerem. Jednak Maja od dłuższego czasu uniemożliwia wszystkim jakikolwiek kontakt ze sobą, również mnie, mimo że była moim menegerem. Między innymi przez takie oraz inne nieprofesjonalne podejścia do swoich obowiązków, zostałam zmuszona do podjęcia tej decyzji – napisała Marina. - Niestety od pewnego czasu Maja zbyt mocno skupiła się na innych obowiązkach, a ustalona przez nas strategia rozwoju mojej kariery odeszła na dalszy plan. Zawiodła moje zaufanie, a jej działania finalnie okazały się dla mnie i mojej kariery bardzo krzywdzące. Jest to dla mnie bardzo trudna chwila. Uważałam, że Maja Sablewska była dla mnie nie tylko managerem ale również przyjacielem, dlatego zaniedbania te są dla mnie jeszcze bardziej krzywdzące. Dziękując za krótką współpracę, jestem zmuszona do podjęcia tej jedynej, właściwej dla mnie oraz mojej kariery decyzji – stwierdziła Łuczenko Łuczynko oświadczeniu przesłanym do „Superexpressu”.

Chyba nas nie dziwi, że Marina zrezygnowała z usług Mai, skoro ta zaniedbała rozwój jej kariery. Maja jest teraz skupiona na swojej własnej karierze jako członka jury w programie X Factor i na inne obowiązki pewnie już nie ma czasu.

Reklama

Jednak powinna pamiętać, że celebrytą się bywa, a jeśli jej podopieczne wystawiają jej złe świadectwo, to ciężko będzie wrócić do zawodu managerki.

Reklama
Reklama
Reklama