Reklama

Jolanta Kwaśniewska przez 10 lat była pierwszą damą. W tym czasie wspierając swojego męża, który piastował prezydencki urząd, miała obowiązek wypełniać wszystkie punkty protokołu dyplomatycznego, czyli wspieranie swojego męża, podróże zagraniczne, bale charytatywne, spotkania i innego rodzaju rauty. Zgodnie z prawem w tym czasie nie mogła pracować i jak twierdzi rezygnacja na rzecz kariery męża pozbawiła go dużych pieniędzy

Reklama

– Zrezygnowałam z ogromnych pieniędzy, przechodząc do Pałacu Prezydenckiego – przyznaje w rozmowie z Faktem Kwaśniewska, która przed prezydenturą męża pracowała w branży nieruchomości. – Z pracy odeszłam natychmiast, mimo że wtedy brakowało mi tylko dwóch miesięcy, aby uzyskać licencję. Nigdy już potem się o nią nie starałam – opowiada.

Kwaśniewska apeluje o przyznanie pensji dla pierwszych dam, a jeśli nawet nie pensji, to przynajmniej opłacanych składek ZUS. Twierdzi, że wsparcie dla piastującego urząd prezydenta to ciężka praca. Należy przypomnieć, że prezydent zarabia w Polsce 20 tysięcy złotych z czego nie wiele wydaje bowiem za większość płaci państwo.

Reklama

Uważacie, że powinno płacić się prezydentowej? W końcu w głosowaniu wybieramy prezydenta, a nie prezydencką parę...

Reklama
Reklama
Reklama