Mąż Izabeli Janachowskiej, Krzysztof Jabłoński, jest założycielem i główny udziałowcem w firmie produkującej świeczki zapachowe na całą Europę. Ponad rok temu informowaliśmy jako jedyni, że milioner zdecydował się na budowę fabryki w USA za 19 milionów dolarów. Przypomnijmy: Milioner Janachowskiej otwiera fabrykę w USA!

Reklama

Dziś fabryka w Wirginii działa znakomicie. W rozmowie z lifestylenewseria.pl zdradził kulisy powstania fabryki oraz tego, jak przyjęli go Amerykanie. Okazuje się, że w gubernator miasta bardzo chętnie przyjął go w swoim mieście i obiecał pomoc w rozwoju. Przy okazji porównał, że w USA o wiele łatwiej i taniej rozwinąć firmę, niż w Polsce:

Miałem wrażenie, że to nie było nic szczególnego, zaaranżowanego specjalnie dla mnie. Taki jest szacunek do inwestorów tworzących nowe miejsca pracy. Byłem w szoku kiedy już na pierwszym spotkaniu obecny był szef straży pożarnej i urzędnik odpowiedzialny za ochronę środowiska oraz przedstawiciel urzędu pracy. Zaprezentowano dokładny plan rozpoczęcia inwestycji, zasoby pracownicze, wszelkie interesujące mnie stawki płac - przekonuje

Dlaczego postanowił założyć fabrykę właśnie tam? Ponieważ zagranicznych inwestorów bardziej doceniają Amerykanie:

Kiedy chciałem rozpocząć sprzedaż na tym największym na świecie rynku świec zapachowych, nie mogłem bezpośrednio przebić się do odbiorców. Handlowcy jednej z dużych amerykańskich firm odsyłali mnie do biura w w Hongkongu (dla producentów azjatyckich) albo do Florencji (biuro dla firm z Europy). A tam oferowano gorsze warunki. W Wallmarcie producent amerykański dostanie więcej miejsca na półce niż importer. Menedżerowie tej sieci nie chcą ponosić kosztów magazynowania. Chcą dostaw, tyle ile trzeba „on time”. Import jest bezwładny, bo chińskie świeczki płyną statkiem 3 tygodnie. Amerykanie twierdzą, że lokalny producent szybciej zagospodaruje półki i będzie odpowiadał na lokalne potrzeby. W sumie żeby podpisać kontrakty z Wallmartem i Ikeą najbardziej opłacało mi stworzyć produkty made in USA - mówi

Zapewnia, że w Polsce nie byłoby mu dane prowadzić biznes z taką łatwością. Koszty są o znacznie wyższe w jego rodzinnym Wieluniu niż USA:

To pewność prowadzenia biznesu. Dziś opłaca mi się działać w USA i gdyby podwyżki jakichkolwiek danin miały te sytuację zmienić, zobowiązano się zrefundować różnicę. W marcu 2014 rozpoczęliśmy sprzątanie i remont hali fabrycznej, a w listopadzie wyjechały stamtąd pierwsze samochody z towarem. Takie tempo w Polsce nie byłoby możliwe ze względu na liczbę koniecznych zgód i procedur wymaganych od inwestora. Mówimy o cenach z amerykańskiej prowincji, jednak w rodzimym Wieluniu za taką kwotę nie kupiłbym nawet działki potrzebnej pod budowę podobnego zakładu - przekonuje

Tak zarabia się miliony.

Zobacz także

Zobacz: Milioner Janachowskiej kłóci się z matką o pieniądze. Izabela: Jest mi bardzo przykro, że...

Reklama

Ślub Izabeli Janachowskiej i Krzysztofa Jabłońskiego:

Reklama
Reklama
Reklama