
To nie jest moja muzyczna bajka. Nadal uważam, że w wywiadach silikon pod czaszką hula, ale:
1. Mamy oto jedyną w Polsce, poza Rodowicz, gwiazdę, która nie żałuje pieniędzy nie tylko na stroje i lekarzy medycyny estetycznej, ale i na profesjonalną produkcję muzyczną. Trochę płyt w życiu słuchałam i tu słychać jedno - to świetna produkcja muzyczna. Nikt się za kieszeń nie łapał. Dano sobie czas, pieniądze i komfort pracy. Dążono do perfekcji. W czasach, kiedy płyty robi się na kolanie, bo wiadomo, że i tak zarobi się na koncertach - chapeau bas!
2. To jedyne wydawnictwo całościowe - jest koncepcja, pomysł, może kontrowersyjny, jadący po estetycznej bandzie, ale jest to JAKIEŚ. Wkurza, zastanawia, nie pozostawia obojętnym.
3. Zdjęcia do płyty, może z wyjątkiem tego z penisem, który jest jednak porno-koszmarkiem, mogłyby być w światowej prasie, np. typu "W". Robią wrażenie. Liczy się pomysł. W tym samym czasie Gaga wydaje jakieś próchno, którego nie daje się słuchać do końca, leci w dół na listach przebojów mimo, że Gaga lata w ciąży i w trumnie i z macicą. Doda nauczyła się, że samo szokowanie jest dobre na jeden strzał.
4. Żeby nie było za słodko - elfickie klimaty są dla 12-letnich dziewczynek. Ołtarzyki też. Doda powinna jeszcze popracować nad angielskim...
5. Ale na koniec - Edyta Górniak... hm.. a kto to jest? Na miejscu EG zabrałabym się do roboty.
6. Kurcze, aż sama się sobie dziwię, że to napisałam... Ale cóż. Tak uważam.
Najpierw Nergal, potem Korwin-Piotrowska, kto następny?