Reklama

Tomasz Komenda chce, by ludzie odpowiedzialni za jego nieszczęście odpowiedzieli za to. Dlatego najchętniej zobaczyłby ich na ławie oskarżonych. W Superwizjerze TVN24 mówił jednak najwięcej o ludziach, którym zawdzięcza wolność.

Od jak dawna wiedział, że jest szansa na jego wypuszczenie z więzienia?

Od czasu kiedy pojawił się pan Remigiusz, policjant. To było pół roku temu. Powiedział mi, że mają przypuszczenia, że jestem osobą niewinną i zrobią wszystko, by sprawiedliwości stało się zadość.

Kim jest policjant, który pomógł Komendzie

Pan Remigiusz to policjant Centralnego Biura Śledczego, pracuje w wydziale narkotyków. A o sprawie Komendy dowiedział się przypadkiem. Ludzie z Miłoszyc, gdzie popełniono zbrodnię (gwałt i mord na nastolatce, za które skazano komendę) opowiadali mu o sprawie. W końcu doszła do niego informacja, że jest człowiek, który może być faktycznym sprawca. A on nie odpuścił. Poszedł ze swoimi ustaleniami do Prokuratury Krajowej. I sprawa nabrała tempa. Dziesiątki, może setki przesłuchań różnych ludzi. Godziny spędzone nad aktami. I udało się!

Zobacz także

Nie wracali przez tygodnie do domów i siedzieli, ślęczeli nad aktami. Poświęcili swoje prywatne życie, by wyciągnąć Tomka - mówił Grzegorz Głuszak, autor reportażu w TVN24, który sam interesował się sprawą od pół roku.

A jak dla Tomasza Komendy wyglądało te ostatnie pół roku w kryminale? Gdy już wiedział, że - być może - uda się wyjść zza krat?

Nie wiem, nie potrafię jeszcze… Tam dzień jest szary, smutny. W kryminale nie ma kolegów, nie ma przyjaciół. Nie mogłem chodzić na spacery. Wielokrotnie zostałem pobity na spacerze. Prawda jest tragiczna. Klawisz odwraca się żeby tego nie widzieć. Nie przerywa bicia.

Zobacz też: Tomasz Komenda w TVN24: "Budzę się zlany potem. Boję się, że to jest sen"! Poruszający wywiad z niesłusznie skazanym za zabójstwo

Dla własnego bezpieczeństwa musiał zrezygnować ze spacerów. Ostatnie miesiące spędził w pojedyńczej celi. Ale nigdy też nie przyznał się do winy. Choć pokusy były. Dzięki temu mógłby wyjść po 15-16 latach. Ktoś go namawiał?

Wielokrotnie, Mówili żebym się przyznał, to dostanę przedterminowe warunkowe zwolnienie. Ale powiedziałem, że nigdy się nie przyznam do tego, czego nie zrobiłem.

O swoim wybawcy - Remigiuszu mówi w samych superlatywach:

Tego człowieka powinni na rękach nosić, za to co robi.

Z mediów dowiedział się, że już w 2010 roku był prokurator, który chciał wrócić do jego sprawy, miał wątpliwości…

Przyczepiają sobie medale, chociaż nic nie zrobili. Medal powinien dostać pan Remigiusz, pan prokurator Tomankiewicz i Sobieski - mówi Komenda.

A czy policjanci i prokuratorzy, którzy doprowadzili do jego skazania powinni za to odpowiedzieć?

Marzę o tym, by usiedli na ławie oskarżonych. Wszyscy, którzy brali w tym udział - mówi zdecydowanie.

Zgadzacie się z Komendą? Czy winni jego nieszczęścia powinni sami zostać oskarżeni i skazani?

Zobacz też: Jakie jest największe marzenie Tomasza Komendy na wolności? Zdradził je w wywiadzie

Reklama

Tomasz Komenda spędził 6540 dni w więzieniu. Przywitanie z rodziną było bardzo poruszające:

Mat. promocyjne
Reklama
Reklama
Reklama