Janina Ochojska
Bart Pogoda
Szczere wyznania

Janina Ochojska-Okońska - Misja: Życie

O tym, dlaczego buduje studnie w Sudanie Południowym, o szczęściu, balansowaniu na granicy życia i śmierci z Janiną Ochojską-Okońską rozmawia Elżbieta Pawełek.

Janina Ochojska-Okońska ma tak niespożytą energię, że czasem trudno za nią nadążyć. „Świetnie sobie radzi nawet w ekstremalnych warunkach”, mówią współpracownicy. Kiedy upadnie, jeszcze żartuje: „Spokojnie, mam przecież stalowy kręgosłup”. Jeździła w konwojach z pomocą dla byłej Jugosławii i do Czeczenii, bo uznała, że to jej obowiązek. W 1994 roku założyła Polską Akcję Humanitarną, którą do dziś kieruje, i zdobyła prestiżowy tytuł Kobiety Europy. W głowie kipi jej od pomysłów. Gdyby mogła, wysyłałaby pomoc dla całego świata. Teraz najważniejszy jest Sudan Południowy, wyniszczony najdłuższą wojną współczesnej Afryki. Ale już myśli o misjach w Somalii i Erytrei. Gdy patrzy na swoje życie wstecz, mówi, że to wszystko było jej przeznaczone.

– Sudan Południowy, który 9 lipca otrzyma niepodległość, już w dniu narodzin będzie najbiedniejszym krajem świata!
Janina Ochojska-Okońska:
Dzień dzisiejszy w Sudanie Południowym można porównać do momentu, kiedy Pan Bóg powiedział: „Czyńcie sobie ziemię poddaną”. Będąc tam po raz pierwszy, zobaczyłam, co znaczy NIC. Ludzie żyją z tego, co dają im zwierzęta i ziemia. Posługują się prymitywnymi narzędziami. W Bor, drugim największym mieście, stoi kilkanaście murowanych budynków. Reszta jest z blachy albo są to tak zwane tukule, ulepione z ziemi. Jest też targ, gdzie można kupić owoce, ubrania i sprzęty domowe z Chin. Większość ludności żyje w pierwotnych warunkach, bez dostępu do edukacji, służby zdrowia. Co gorsza, również bez dostępu do wody.

– Pół wieku wojen domowych, w których zginęło 1,5 miliona cywilów, a cztery miliony Sudańczyków zmuszono do porzucenia domów, zrobiło swoje. Myśli Pani, że w takim epicentrum biedy i nieszczęścia coś dadzą akcje humanitarne?
Janina Ochojska-Okońska:
To najważniejsza misja, którą będziemy rozwijać również w innych regionach tego kraju. Jako Europejczycy bardzo skrzywdziliśmy Afrykę, między innymi niewłaściwą pomocą i tworzeniem obozów dla uchodźców. Niedawno byłam w jednym z nich, w Kakumie w Kenii – 90 tysięcy ludzi mieszka tam w bardzo trudnych warunkach od 1992 roku. Wśród nich uchodźcy z Sudanu, którzy schronili się przed skutkami wojny. W obozie są bezpłatne szkoły, kliniki, jest woda i żywność, więc zostają, bo tam, dokąd mieliby wrócić, nie ma nic.

– Skąd pomysł, żeby w Sudanie budować studnie?
Janina Ochojska-Okońska:
Uratowały już życie kilkudziesięciu tysiącom. Mogłyby uratować dużo więcej, gdybyśmy zamiast 160 studni zbudowali 1000. W Sudanie wodę czerpie się z okresowych rzek oraz dołów z deszczówką. Jest brudna. Wiele dzieci umiera na różne choroby spowodowane jej piciem. A jeszcze muszą po nią chodzić, tracąc godzinę lub półtorej w jedną stronę, w upale.

– Nie dopada Pani zwątpienie, że wszystkim i tak nie uda się pomóc?
Janina Ochojska-Okońska:
Codziennie na świecie umiera 16 tysięcy dzieci z powodu głodu i niedożywienia. Gdybym się zadręczała, że nie uratuję wszystkich, to pewnie niczego bym nie zrobiła. Muszę myśleć o tych, których mogę uratować. Sztuka pomagania jest trudną rzeczą, bardziej niż serca potrzebuje rozumu. Czasem wymaga umiejętności odmówienia pomocy. Podam przykład. Odwiedziliśmy jedną z sudańskich szkół. Pytaliśmy uczniów, o czym marzą, co chcieliby robić. Jedna dziewczynka powiedziała: „Chciałabym, żebyś opłaciła mi naukę”. Miałam ochotę od razu to zrobić, wypadało to raptem 10 złotych miesięcznie. Któż nie chciałby pomóc ślicznej, ośmioletniej dziewczynce?! Pomyślałam jednak, że nie wolno wyróżnić jednego dziecka, bo być może są jeszcze biedniejsze dzieci i też chcą się uczyć. Postanowiliśmy więc zorganizować zbiórkę pieniędzy, aby sfinansować ich edukację. I jeżeli znajdą się chętni do wpłacania 10 złotych miesięcznie, to wielu z tych dzieci będziemy mogli pomóc.

– Ale niektórzy mówią, że tyle biednych dzieci jest w Polsce, a Ochojska pomaga Murzynom.
Janina Ochojska-Okońska:
Mam prostą odpowiedź. W Polsce nikt nie umiera z głodu czy braku wody, w Afryce tak. Jestem ciekawa, czy osoby, które tak mówią, pomogły chociaż jednemu polskiemu dziecku. My nikomu niczego nie zabieramy, nie dzielimy pomocy na Polskę i zagranicę. Jeżeli ofiarodawca przysyła PAH pieniądze na budowę studni w Sudanie, szkoły w Afganistanie, na powodzian czy dożywianie polskich dzieci, to są one przeznaczane na te cele i potrafimy się z tego rozliczyć. Czyli faktycznie to ofiarodawcy decydują, na co te środki idą. Uratowanie od śmierci głodowej jednego dziecka w Afryce kosztuje 50 złotych miesięcznie. Niewiele, gdy na drugiej szali jest ludzkie życie.

– Do ilu krajów dotarła Pani z pomocą?
Janina Ochojska-Okońska:
Do 42 przez niespełna 20 lat. Oprócz misji w Sudanie Południowym prowadzimy jeszcze misję w Strefie Gazy i na Zachodnim Brzegu, czyli w Palestynie. Kończymy też budowę domów dla 400 rodzin poszkodowanych w trzęsieniu ziemi na Haiti i organizujemy pomoc dla Japonii i Libii.

– Można by pomyśleć, że fajnie tak podróżować sobie po świecie.
Janina Ochojska-Okońska:
Ktoś, kto tak myśli, nigdy nie pojechałaby na wojnę do Czeczenii lub Bośni. Nawet dzisiaj, jak pada hasło: Sudan Południowy, słyszę, że jest tam niebezpiecznie. Zaczynaliśmy jako PAH od pomocy ofiarom wojen. Wtedy uważałam, że nie mogę wysłać konwoju do Bośni lub Czeczenii, a sama siedzieć w domu. Tam strzelano, mogło być niebezpiecznie. Uznałam, że muszę jechać, bo to mój obowiązek.

– Mogła Pani zginąć.
Janina Ochojska-Okońska:
Mogłam. Kiedy wracaliśmy z Sarajewa w 1994 roku, nasz konwój został ostrzelany. Stoczyliśmy się do 70-metrowej przepaści. Spadając, pomyślałam: szkoda, że to już koniec. Ale samochód zatrzymał się na kamieniu. Otworzyła się wtedy pokrywa od silnika i się zaklinowaliśmy na 15. metrze. Miałam tylko guzy i siną pupę. To absolutny cud. Wtedy pomyślałam, że widocznie Pan Bóg jeszcze do czegoś mnie potrzebuje. Niecałe dwa miesiące później zginęło tam dziewięciu Francuzów, którzy jechali opancerzonym samochodem i spadli. Nikt się nie uratował.

– Nie roztkliwia się Pani nad sobą...
Janina Ochojska-Okońska:
Przecież mam stalowy kręgosłup, który jest usztywniony całkowicie, że nawet nie mogę się zgarbić! (śmiech). Wyznaję zasadę: Nieważne, że człowiek upadnie. Najważniejsze, żeby mógł się podnieść. Każdy dostaje trudne momenty po to, żeby mógł poznać, czym jest szczęście. Niebo jest w nas.

– Dziennikarze, którzy jeździli z Panią na misje, opowiadali, że padali już ze zmęczenia, a Janka Ochojska tryskała energią. Skąd ta siła?
Janina Ochojska-Okońska:
Może dała mi ją niepełnosprawność? Czasem nawet żartuję, że jest mi łatwiej, bo mam cztery nogi i większe oparcie na ziemi. Zachorowałam na polio, czyli chorobę Heinego-Medina, jak miałam sześć miesięcy. Całe dzieciństwo spędziłam w szpitalach i w sanatoriach wśród dzieci niepełnosprawnych. Jeśli ktoś się mazgaił, bo tęsknił za mamą, płakał z bólu, był nazywany beksą. I przestawał płakać. Oczywiście buntowałam się, dlaczego mnie właśnie spotkało kalectwo? Chciałam jak inne dziewczynki nosić minispódniczki, malować się, chodzić na dyskoteki. Zaakceptowanie niepełnosprawności to była walka. Do miejsca, w którym jestem, szłam długo i nie była to droga usłana różami.

– Zawsze chodziła Pani o kulach?
Janina Ochojska-Okońska:
Odkąd skończyłam pięć lat.

– A wcześniej?
Janina Ochojska-Okońska:
Wcześniej nie chodziłam. Siedziałam na podłodze i poruszałam się, suwając po niej na pupie. Nie było wtedy wózków inwalidzkich (śmiech). Pamiętam, jak stanęłam po raz pierwszy na kulach. Wydałam się sobie strasznie wysoka. Potem na rehabilitacji uczono mnie, jak sobie na kulach radzić, jak upadać i wstawać. Uczyli nas też przechodzenia przez płoty, wspinania się na drzewa, co nie jest łatwe, kiedy ma się na nogach usztywniające aparaty. Ale te płoty pokonywałam. Doktor Lech Wierusz, dyrektor ośrodka dla niepełnosprawnych dzieci i młodzieży w Świebodzinie, wpoił nam przekonanie, że niepełnosprawność to dar, który otrzymaliśmy. I że dano nam więcej, a nie odebrano. A jak ma się coś więcej, to trzeba też dawać innym. „Za bramą ośrodka nie czeka na was przyjazny świat, który wyciąga pomocną rękę. Tę rękę trzeba samemu wyciągnąć”, mówił.

– A Pani ręce wyciągnęły się w stronę nieba?
Janina Ochojska-Okońska:
Zamarzyła mi się astronomia. Studiowanie nie było łatwe, jak ma się niepełnosprawne nogi i trzeba jechać na uczelnię do obcego miasta. Ale chciałam studiować astronomię, to studiowałam, nawet potem naukowo pracowałam w pracowni astrofizyki PAN w Toruniu. Chciałam chodzić po górach, to chodziłam. Teraz już nie mogę, to nie chodzę.

– Mówi to Pani tak spokojnie, a przecież przeszła piekło operacji.
Janina Ochojska-Okońska:
Na kręgosłup miałam 11 albo 12, ale w ogóle to 33. Pamiętam pierwszą, na kolano. Miałam wtedy sześć lat i bardzo to przeżyłam. Leżałam na sali operacyjnej, czekając na lekarzy, przykryta czarną gumą. Bałam się i było mi okropnie zimno. Wtedy jeszcze usypiano narkozą pod maską. Teraz, jak podają ją dożylne, to wręcz przyjemność.

– A ta najtrudniejsza?
Janina Ochojska-Okońska:
Była zrobiona we Francji, gdzie właściwie uratowano mi kręgosłup. Miałam już za sobą kolejne operacje kręgosłupa, które nie do końca się udały. Wróżono mi, że w niedługim czasie przestanę chodzić, więc czekałby mnie wózek.

– Rodzice nie mogli pomóc?
Janina Ochojska-Okońska:
Pochodzę z ubogiej rodziny. Ojciec był górnikiem, zresztą pił, więc mieliśmy kłopoty w domu. Kiedy zaczęły się u mnie ogromne problemy z kręgosłupem, byłam już dorosła. Nikt w Polsce nie chciał mnie operować. Nawet Ministerstwo Zdrowia odmówiło mi sfinansowania leczenia za granicą, bo uznało, że mój przypadek nie rokuje nadziei. Wtedy moi znajomi skontaktowali mnie z francuską siostrą zakonną, która wzięła moją dokumentację medyczną i zawiozła do świetnej kliniki w Lyonie. Tam mogli się podjąć leczenia, ale za pieniądze. Chodziło, bagatela, o jakieś pół miliona franków!

– To jak trafiła Pani do Francji?
Janina Ochojska-Okońska:
Doktor Charles Picault obejrzał moje zdjęcia rentgenowskie i wystąpił do francuskiego Ministerstwa Zdrowia o sfinansowanie operacji. Nie znał mnie. Wiedział tylko, że jestem młodym naukowcem z Polski i że niebawem przestanę chodzić. I co się teraz dziwić, że robię to, co robię. Naprawdę, czuję ogromną wdzięczność, podarowano mi życie.

– Teraz ten dług trzeba spłacić?
Janina Ochojska-Okońska:
Staram się. Ale pewnie nigdy się nie wypłacę, bo dostałam wiele lat życia w bardzo dobrej kondycji. To, że mój kręgosłup nie złamał się podczas tego upadku samochodem, to był naprawdę cud. Ale to jest też świetnie zrobiony kręgosłup.

– Myślała Pani kiedyś, jak wyglądałoby Pani życie, gdyby nie choroba?
Janina Ochojska-Okońska:
Nigdy się nad tym nie zastanawiałam. Naprawdę, jestem bardzo szczęśliwa w tym miejscu, gdzie się znalazłam i w tym, co robię. Ludzie szukają wytłumaczenia, dlaczego dotknęła ich choroba. Ale zamiast pytać „dlaczego?”, lepiej zapytać „co ja mogę z tym zrobić?”.

– A Pani, co zrobiła?
Janina Ochojska-Okońska:
W stanie wojennym woziłam bibułę, w czym pomagała mi niepełnosprawność. Kiedy wysiadałam z pociągu, mundurowi pomagali mi wynieść na peron kartony, nie wiedząc, że w środku są zakazane książki lub ulotki (śmiech).

– Zawsze wszystko poświęca Pani dla pracy? Wtedy ból, cierpienie można zagłuszyć?
Janina Ochojska-Okońska:
Niczego nie poświęcam. Po prostu korzystam z daru, jakim jest życie. Każdy chce być szczęśliwy. Ale szczęście trzeba sobie stworzyć. Nie chcę przez to powiedzieć, że moje życie jest pasmem sukcesów, też mam za sobą trudne doświadczenia. Jeszcze niedawno byłam szczęśliwą mężatką, a mąż po ośmiu latach małżeństwa wybrał sobie inną, młodszą, zdrową.

– Świat usunął się spod stóp?
Janina Ochojska-Okońska:
To było dla mnie ogromne nieszczęście, bo wciąż bardzo kocham swojego męża. Straciłam coś, co było dla mnie ważne. Przeżyłam jednak bardzo szczęśliwe lata, za co jestem mu wdzięczna. Nie jestem mu wdzięczna tylko za to, co zrobił. Dziś wiem, że uzależnianie szczęścia od innego człowieka jest czymś zawodnym. Można polegać tylko na sobie. Drugi człowiek już jest zagadką. I obojętne jaki jest, to jest zawsze wolny człowiek. I to są jego wybory.

– Zdradę można wymazać z pamięci?
Janina Ochojska-Okońska:
Tego, co się stało, nie potrafię wyrzucić z pamięci. Ale staram się przetworzyć tak, żeby psychicznie umocniło mnie przed cierpieniem. Nikomu nie życzę tak trudnego doświadczenia. Muszę jednak przez nie przejść. Miałabym się zabić z tego powodu? Żyć byle jak? To bez sensu. Trzeba się starać żyć jak najpiękniej w takich okolicznościach, jakie są. Mam świadomość przemijania i żal mi każdej zmarnowanej minuty. Nawet kiedy dopada mnie silne zmęczenie w pracy i pozwalam sobie na małe lenistwo, to potem żałuję, że straciłam ten czas.

– Nie kusi Pani, żeby powiedzieć „stop”? Może czas odpocząć?
Janina Ochojska-Okońska:
Kusi, ale z drugiej strony w tej intensywności życia jest coś fascynującego. Mam w sobie już na tyle dużo egoizmu, zwłaszcza teraz, żeby powiedzieć „nie”. Mówię, na przykład, że nie mogę być w poniedziałek od rana w biurze, przyjdę po południu, ponieważ mam rehabilitację. To jest taki pozytywny egoizm. Im dłużej zachowam kondycję, tym dłużej będę mogła pracować i pomagać innym.

– Jest Pani twarda.
Janina Ochojska-Okońska:
Długo nie potrafiłam odpuścić, a teraz tego się uczę. Zdaję sobie sprawę, że z moim zdrowiem fizycznym będzie coraz gorzej. Już nie potrafię wejść na Turbacz czy tak jak dawniej zbiegać po trzy schody naraz.

– Nie ogarnia Pani strach, że kiedyś usiądzie i nie wstanie, bo kręgosłup tych obciążeń już nie wytrzyma?
Janina Ochojska-Okońska:
Bardziej niż kręgosłup dokuczają mi teraz barki i kolano, właściwie cały czas chodzę z bólem. Myślałam, że to będzie psychicznie łatwiejsze. Odkąd coraz trudniej mi się poruszać, strasznie mnie to denerwuje. Pewnie że kiedyś nie wstanę. Chciałabym jednak się do tego przygotować, nie przeżyć załamania. Już dziś myślę, jak przeorganizować wszystko, żeby było możliwe życie na wózku. Na pewno będziemy musieli zmienić biuro, bo do tego przy Szpitalnej w Warszawie za nic w świecie na wózku nie wjadę po tych upiornych schodkach. A nikt nie będzie mnie nosił.

– Chyba że zdarzy się cud?
Janina Ochojska-Okońska:
Cuda się zdarzają. Byłam akurat w Sudanie Południowym, kiedy beatyfikowano Ojca Świętego. Mam pewność, że On mi pomoże. Nie wiem w czym, jak i nawet nie chcę sobie tego wyobrażać. Może przestanie mnie boleć kolano, a może właśnie siądę na tym wózku, ale będę miała mieszkanie, do którego będę mogła wjechać. Też dobrze.

– Panu Bogu nie stawia się żadnych warunków?
Janina Ochojska-Okońska:
Nie, bo On spełnia nasze życzenia, tylko coś trzeba zrobić w tym kierunku. Jeżeli ktoś czeka na cud z założonymi rękami, to można tak czekać całe życie.

Rozmawiała Elżbieta Pawełek
Zdjęcia Bart Pogoda

Viki Gabor szczerze o ogólnopolskiej popularności: "Ja boję się tego"

Janina Ochojska
EastNews
Newsy
Janina Ochojska pokonała raka! Mało kto wie, że od dzieciństwa walczyła o swoje życie 
Janina Ochojska pokonała raka! Mało kto wie, że od dzieciństwa walczyła o swoje życie 

"Janeczko, dziękuję ci też za to, że pokazujesz nam, że życie ma wielką wartość. Niezależnie od tego, jak bywa bolesne, warto skupić się na tym, co piękne", napisała w maju na Instagramie Agata Młynarska tuż po wzruszającej rozmowie internetowej z Janiną Ochojską (65). Choć szefową Polskiej Akcji Humanitarnej czekała jeszcze długa rehabilitacja, a samo leczenie było niezwykle wyniszczające, można już było się podzielić tą wspaniałą wiadomością: udało się, Ochojska pokonała raka! O tym, że choruje, Janina dowiedziała się rok wcześniej, w kwietniu. „Okazało się w badaniu USG, że mam dwa guzki w piersi i już zajęte węzły chłonne”, mówiła. Podkreśliła jednak, że jest dobrej myśli, a leczenie traktuje jak kolejne zadanie, które musi wykonać. I trudno się dziwić jej podejściu, bo do walki z przeciwnościami losu Ochojska jest przyzwyczajona jak mało kto. Toczy ją od wczesnego dzieciństwa. ŻYCIE W SZPITALU „Miałam sześć miesięcy, kiedy zachorowałam na polio (chorobę Heinego-Medina) i trafiłam do szpitala z powrotem. Oczywiście nie mogę tego pamiętać, ale ponieważ zostałam tam na długie lata, nieuchronnie pierwsze, co się wyłania gdzieś z mroków pamięci, to szpital”, wyznała Janina Ochojska w wywiadzie rzece „Niebo to inni”. Pierwsze osiem miesięcy po ataku wirusa półroczna Janina przeleżała w szpitalu w Bytomiu, gdzie była podłączona do „żelaznych płuc”, aparatu, który umożliwiał jej oddychanie. Najważniejsze było, żeby przeżyła. O kości i mięśnie, siłą rzeczy, troszczono się mniej. Gdy najgorsze minęło, 14-miesięczną Ochojską przewieziono do sanatorium dla dzieci, które przeszły polio. „Nie mogłam nawet usiąść. Nie było mowy o raczkowaniu. Chodzić zaczęłam, dopiero jak miałam pięć lat”,...

Janina Ochojska w czerwonym swetrze
East News
Newsy
Janina Ochojska teraz walczy z rakiem piersi, a od lat zmaga się ze skutkami innej choroby. Historia jej życia porusza!
Janina Ochojska teraz walczy z rakiem piersi, a od lat zmaga się ze skutkami innej choroby. Historia jej życia porusza!

"Kilka dni temu dowiedziałam się, że choruję na raka piersi. To ogromna rewolucja w moim życiu", wyznała Janina Ochojska (64) w poruszającym filmiku, który opublikowała na Twitterze 17 kwietnia. Od razu zapowiedziała też, że nie zamierza z powodu choroby i czekającej ją chemioterapii rezygnować ze startu w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Kilka dni później w rozmowie z TVN24 dodała, że walka o zdrowie będzie ciężka, bo nowotwór jest już zaawansowany. Okazało się w badaniu USG, że mam dwa guzki w piersi i już zajęte węzły chłonne - powiedziała prezes Polskiej Akcji Humanitarnej. Podkreśliła jednak, że – podobnie jak jej lekarze – jest dobrej myśli, a leczenie traktuje jak kolejne zadanie, które musi wykonać. I trudno się dziwić jej podejściu, bo do walki z przeciwnościami losu Ochojska jest przyzwyczajona jak mało kto. Toczy ją przecież od wczesnego dzieciństwa. Janina Ochojska opowiedziała o chorobach  Miałam sześć miesięcy, kiedy zachorowałam na polio (chorobę Heinego-Medina) i  trafiłam do szpitala z powrotem. Oczywiście nie mogę tego pamiętać, ale ponieważ zostałam tam na długie lata, nieuchronnie pierwsze, co się wyłania gdzieś z mroków pamięci, to szpital - wyznała Janina Ochojska w wywiadzie-rzece „Niebo to inni”. Pierwsze osiem miesięcy po ataku wirusa półroczna Janina przeleżała w szpitalu w Bytomiu, gdzie była podłączona do „żelaznych płuc”, aparatu, który umożliwiał jej oddychanie. Wyszłam stamtąd z pokrzywionym kręgosłupem. Ważniejsze było to, żebym się nie udusiła, żebym przetrwała pierwszy, najsilniejszy atak choroby. Z konieczności mniej troszczono się o resztę – układ kostny i mięśniowy - wspominała. Gdy najgorsze minęło, Ochojską przewieziono do sanatorium dla dzieci,...

Janina Ochojska choruje na raka piersi
East News
Newsy
Janina Ochojska jest bardzo poważnie chora. Poruszające nagranie! "Nie badałam się trzy lata"
Janina Ochojska jest bardzo poważnie chora. Poruszające nagranie! "Nie badałam się trzy lata"

Janina Ochojska postanowiła podzielić się z internautami trudną dla niej informacją. Okazuje się bowiem, że znana działaczka społeczna cierpi na poważną chorobę. Janina Ochojska opowiedziała o niej w nagraniu, które opublikowała na Twitterze. Czy poważna choroba spowoduje, że założycielka Polskiej Akcji Humanitarnej wycofa się z kandydowania do Parlamentu Europejskiego? Janina Ochojska ma raka piersi Janina Ochojska postanowiła podzielić się z internautami ważną dla niej informacją. Kilka dni temu lekarze zdiagnozowali u niej raka piersi. Janina Ochojska uznała, że opowie o tym, ponieważ chce nakłonić kobiety, aby częściej się badały. Ona sama nieco zaniedbała te kwestie. Ostatnie badanie robiła bowiem ponad 3 lata temu. Dlatego teraz zachęca kobiety, aby regularnie kontrolowały stan swojego zdrowia. Żeby, kiedy spotka nas ta choroba mieć świadomość, że jest to tylko etap w życiu. I każde z nas może znaleźć w sobie tę siłę, by przezwyciężać wszystkie trudności związane z tą chorobą – przekonuje Janina Ochojska w nagraniu opublikowanym na Twitterze.  Zobacz także:  Janina Ochojska apeluje do Jurka Owsiaka: "Nie możesz rezygnować"! Janina Ochojska uspokoiła także tych, którzy mieli zamiar głosować na nią podczas zbliżających się wyborów do Parlamentu Europejskiego. Działaczka, która startuje jako "jedynka" z wrocławskiej listy Koalicji Europejskiej, nie ma zamiaru wycofywać się z tego przedsięwzięcia.  Jak państwo wiecie, kandyduję do Parlamentu Europejskiego i chcę państwu powiedzieć, że nie zrezygnuję z kandydowania. Dla mnie kandydowanie jest bardzo ważnym etapem w moim życiu, ponieważ to, co dotychczas robiłam w PAH-u, chce kontynuować w PE – dodała. Kim jest Janina Ochojska? Janina Ochojska to założycielka Polskiej Akcji...

Nasze akcje
Douglas
Styl życia
Największa perfumeria Douglas to miejsce inne niż wszystkie
Współpraca reklamowa
wernisaż-12.-kalendarza-artystycznego-gedeon-richter
Newsy
Kobiety i astrologia inspiracją dla polskich artystów. Przedstawiamy 12. edycję Kalendarza Artystycznego
Współpraca reklamowa
Gwiazdy
Newsy
Chcesz dobrze czuć się we własnej skórze tak, jak największe gwiazdy? Działaj metodą małych kroków!
Współpraca reklamowa
Skuteczny trening bez wysiłku? Teraz to możliwe!
Newsy
Skuteczny trening to nie tylko siłownia!
Współpraca reklamowa
Nowości
PartyExtra
Małgorzata Rozenek-Majdan uśmiechnięta
Newsy
Małgorzata Rozenek-Majdan
BZ
Julia Wieniawa w neonowej sukience na lato
Newsy
Julia Wieniawa
BZ
Katarzyna Cichopek na 59 Festiwalu w Opolu
Newsy
Katarzyna Cichopek
BZ
Klaudia El Dursi na plaży
TV-Show
Hotel Paradise
BZ
Ślub od pierwszego wejrzenia x-news
TV-Show
Ślub od pierwszego wejrzenia
BZ
Versace wiosna-lato 2022
Fleszstyle
Trendy w koloryzacji włosów na wiosnę i lato 2022. Te odcienie robią mocne wrażenie
Marcelina Zielnik
Gorący trend: Dopamine dressing
Fleszstyle
Dopamine dressing to najgorętszy trend sezonu. Obłędną koszulę w stylu Małgorzaty Rozenek-Majdan kupisz w Sinsay za 39,99
Anna Kusiak
Klaudia Halejcio w najmodniejszych spodniach tego lata. Niemal identyczne kupisz w Sinsay za 35 zł
Newsy
Klaudia Halejcio w najmodniejszych spodniach tego lata. Podobne kupisz w Sinsay za 35 zł
Urszula Jagłowska-Jędrejek
Anna Lewandowska w swetrze za ponad tysiąc złotych
Newsy
Anna Lewandowska w modnym swetrze ponad tysiąc złotych. W Sinsay kupisz podobny za 50 złotych!
Aleksandra Skwarczyńska-Bergiel
Moda uliczna wiosna-lato 2022
Fleszstyle
Najmodniejsze buty na wiosenno-letni sezon. Te modele ma w szafie każda it-girl
Marcelina Zielnik