Kariery Polaków za granicą często kończą się rolą w jednym serialu i powrotem na łono ojczyzny. Swego czasu dosyć głośno było o planach zawojowania Hollywood przez Edytę Herbuś. Nic dziwnego, bo Edyta jest piękną kobietą, ma wyczucie smaku, oprócz tego świetnie tańczy, a w momencie kiedy wyjechała za granicę miała za sobą popularność zdobytą w tanecznej Eurowizji.

Reklama

Herbuś udzieliła wywiadu miesięcznikowi "Joy", w którym wspomina tamten etap w jej życiu. Szczerze i bez ogródek mówi, że to media przykleiły do niej słowo "kariera", a ona udała się za Ocean jedynie szlifować swój aktorski kunszt.

- Informacja o warsztatach w Los Angeles urosła już do rangi "kariery w Hollywood", a ja przecież byłam też na warsztatach w Łodzi, w Londynie i w Rzymie. Ale zdaję sobie sprawę, że "Herbuś w Los Angeles" sprzedaje się najlepiej.

Przy okazji Edyta pochwaliła się swoim nowym motto i jego przełożeniem na praktyczną stronę życia:

- Dziś nie ilość, a jakość jest dla mnie istotna. Jeszcze kilka lat temu nie potrafiłam dokonać właściwej selekcji i często z grzeczności przyjmowałam propozycje. Dziś moja dewiza to: "Nie zadowalam się bylejakością, sięgam po to, co najlepsze".

Zobacz także

Tak trzymać.

Reklama

chimera

Reklama
Reklama
Reklama