- Powiedz, jak to jest z tym Waszym rozwodem?
To, jak jest naprawdę, postanowiłam zostawiać tylko dla siebie i nie dlatego, żeby – jak twierdzą niektórzy – po raz kolejny zwrócić na siebie uwagę, tylko dlatego, że po raz pierwszy w życiu poczułam, że wszystko zaszło za daleko, że przelała się czara goryczy. Postanowiłam, że od dnia rozwodu nie będę udzielać informacji na temat mojej sfery uczuciowej. Moja zbytnia wylewność w stosunku do dziennikarzy sprawiła, że wydawało mi się, że nie ma pytania, na które nie mogę odpowiedzieć, i nie ma miejsca, do którego nie mogliby wejść z butami. Zbyt wiele krzywdzących artykułów, nieprawdziwych informacji dotyczących mojego życia się pojawiło. Nawet jeśli nie chciałam o czymś mówić, to i tak dziennikarze dopisywali swoje ideologie, które nie miały nic wspólnego z prawdą. Poniekąd to też zniszczyło moje małżeństwo i jest to dla mnie wystarczająco bolesna lekcja życiowa, z której wyciągnęłam już wnioski.

Reklama

– Jakie wnioski?
Obojętnie, czy bym powiedziała, że dostałam rozwód, czy że nie dostałam, prasa brukowa napisze to po swojemu i tak, aby obrócić to w tanią sensację. Obiecaliśmy sobie z Radosławem, że sprawy naszego związku pozostaną tylko między nami.

– I w ten sposób chcecie uciąć spekulacje na temat Waszych relacji?
Tak, ale z plotkami się nie wygra. Tuż po naszym rozwodzie brukowce podały dwie sprzeczne wiadomości. Nikt nie miał potwierdzonych przez nas informacji. W jednym na sto procent, że dostaliśmy rozwód, a w drugim, że na sto procent nie. Któraś z tych gazet okłamuje ludzi, tak jak i większość portali internetowych. Chciałabym przez ten wywiad uzmysłowić ludziom, jak niektóre media robią im wodę z mózgu.

– Myślisz, że media się nie dowiedzą?
Zdaję sobie sprawę, że wcześniej czy później przecieki będą, skoro w policji, w szpitalu, w banku potrafią sprzedać mnie do gazety.

– No dobrze, powiedz chociaż, jak się czujesz po tej sprawie?
Dobrze. Co prawda długo czekałam, bo od kwietnia do stycznia, ale to wcale nie było takie złe. Warto było czekać.

Zobacz także

– Bo?
Bo miałam czas, żeby się z tą myślą i decyzją oswoić, dojrzeć do niej.

– Wszyscy pisali, że zrobiliście z sądu cyrk, a rozwód był chwytem marketingowym...
Proszę cię, przestań! Kolejna bzdura! Ja nie muszę sobie robić PR-u w ten sposób. Wolę chwytów marketingowych używać w piosenkach, teledyskach czy na koncertach. A co do cyrku w sądzie, to nie my go zrobiliśmy, tylko media. Gdybyś zobaczyła, co tam się działo, zwierzęta nie ludzie. Tłumy fotoreporterów, dziennikarzy. O mało mnie nie zdeptali. Zerwali mi okulary. Dwudziestu fotoreporterów wepchnęło mnie do windy, uniemożliwiając nam dotarcie na czas, a później zapewne ci sami napisali, że się spóźniliśmy z własnej winy. A gdy już byliśmy na sali sądowej, co chwila otwierały się drzwi, buch, buch – robili zdjęcia i znikali. W końcu wyrzuciła ich ochrona, a my z własnej sprawy rozwodowej musieliśmy wychodzić w asyście policjantów. Pani sędzia, bardzo mądra kobieta, muszę tu podziękować jej za życiowe podejście do nas, dopiero wtedy na własne oczy zobaczyła, jak działają media. Była w szoku, widząc, że ja tych sytuacji nie prowokuję, nie wymyślam i sama nie nakręcam. Uznała, ze nasze małżeństwo jest w jakiś sposób zniszczone przez tych ludzi, którym przecież nie wysłaliśmy zaproszeń na nasz rozwód.

– Pozwól, że jednak zapytam, czy to zdrada Radka była ostatecznym powodem rozpadu Waszego małżeństwa?
Nie wiem, co ci odpowiedzieć, bo nie bawiłam się w materac, nie zakładałam podsłuchów i za rękę nie złapałam. I nawet jeżeli coś podejrzewałam, nie miałam sto procent pewności. W gruncie rzeczy to dziennikarze rozkręcili tę sytuację. Ja mam to już za sobą. I cieszę się, że w tym całym zamieszaniu potrafiłam odciąć już na dobre ten etap.

– Ładne odcinanie, skoro spędziliście razem święta i Nowy Rok...
Ktoś, kto kochał chociaż raz taką prawdziwą, szaleńczą miłością, niezwykle namiętnie, zrozumie tę całą sytuację. W przeciwnym razie nigdy tego nie pojmie. Mną kierują głównie emocje, a scenariusz za mnie pisze życie. Nie można mnie więc oskarżać, że pałam uczuciem albo że je po prostu odwzajemniam. Czy też wnikać, na ile ono jest prawdziwe i dlaczego jeszcze istnieje.

– Jesteś mądrą dziewczyną, tyle ci powiem.
Nie wiem, czy mądrą, ale wiem, co robić, kiedy mam problem, jak sobie radzić, żeby nie musieć wypłakiwać się i wyżalać się przed przyjaciółką.

– Nawet jeśli czytasz o sobie różne plotki? Stałaś się królową plotek.
Wcale mnie nie dotykają. Prawdę mówiąc, byłoby mi nieswojo, gdyby nagle przestano o mnie pisać. Bawię się tymi donosami. Zobacz na zdjęcia, które zrobiliśmy do tego wywiadu. Czy widziałaś kogoś z większym dystansem w naszym show-biznesie?≠ Mam totalny luz. Obchodzą mnie tylko ważne sprawy, te prawdziwe.

– To znaczy jakie?
Muzyka, moi fani, teledyski, kontrakty reklamowe, koncerty, płyty, występy. To jest ważne, a nie dywagacje na temat mojego tyłka, które piszą jakieś plotkarskie serwisy albo ludzie, którzy mi źle życzą.

– Jak myślisz, dlaczego Ci źle życzą?
Nie trzeba wiele, by wzbudzać wrogość. Źle mi życzą głównie ci, co mi zazdroszczą, albo ci, co byli kiedyś w moim towarzystwie, a teraz nie mogą już zarabiać tylu pieniędzy dzięki mnie. Dużo jest też takich, którzy dużo gadają, a wcale mnie nie znają i sądzą po pozorach i plotkach.

– Podobno byłaś u wróżki?
Czasami bywam u wróżek.

– Co Ci powiedziała?
Że była u niej pewna artystka, która zamraża moje zdjęcie w lodówce, żeby mnie unieszkodliwić i spowodować u mnie dolegliwości, pozbawić sił. Kto wie, może nawet mój chory kręgosłup był tego efektem? Ona mnie nienawidzi, bo ponoć ją uraziłam. Uprawia więc wobec mnie wudu. Wierzę w takie rzeczy.

– Czym ją mogłaś urazić?
Może to kolejna zazdrosna postać. Denerwuje ją, że dobrze śpiewam, że na moich koncertach są tłumy, że moje płyty dobrze się sprzedają, że jestem od niej młodsza. Ale mam to gdzieś – niech spada.

– Wiesz, że wudu wraca do tego, kto je stosuje?
Tak, wiem. Pewnie już wróciło, bo znów czuję, że mogę osiągnąć wszystko i zdobyć każdego. Dodzie to nawet diabeł się nie oprze – mówią. Coś w tym jest, bo nie ma faceta, którego nie zdobyłabym. Pstryk i jest. Tylko że ja nie mam teraz ochoty pstrykać.

– Pół roku temu powiedziałaś mi, że chcesz przestać być żoną, ale chcesz być dziewczyną, na nowo zdobywaną.
Od tego czasu wiele się zmieniło. Jestem jak wiatr, nikt mnie nie zatrzyma, nie ujarzmi.

– Widywano Cię z różnymi mężczyznami.
Tak było. Rozstaliśmy się z Radkiem i wtedy zaczęłam być otwarta na inne znajomości. To się jednak szybko skończyło, bo Radosław przygalopował na białym koniu i rozgonił adoratorów (śmiech). W każdym razie mam czyste sumienie.

– Pisano też, że sypiasz w dziewczynami w trójkącie?
O, takie plotki to lubię, a nie jakieś duperele. To jest ekstra. Przynajmniej coś się dzieje. Trójkąty są jak najbardziej wskazane, jak również inne geometryczne figury.

– Umiesz się dzielić facetem?
Czy umiem? Nie, nie umiem. Ale przecież mogą być trójkąty żeńskie na przykład.

– Błagam, nie przerażaj czytelniczek!
Ale wtedy nie trzeba się dzielić facetem. Widzisz, ja uwielbiam być królową plotek, to mnie megapodnieca. A tak na marginesie – ładne kobiety też mi się podobają.

– Gdyby wokół Ciebie zapanowała cisza?
Raz już zrobili tydzień bez Dody. Bardzo mnie to bawiło. Nie mieli gorących tematów, he, he.

– Jak to jest z tymi narkotykami?
To podobnie jak z seksem i alkoholem oraz innymi używkami – dobre są w określonych dawkach. I wtedy, gdy nie powodują uzależnień. Zdarzało mi się uszczknąć jakiejś używki przy zabawie.

– Marihuany?
Powiem poważnie – gardzę uzależnieniami. Gdy zauważyłam, że wpadam w nałóg palenia, natychmiast rzuciłam papierosy. Pewnych granic nigdy nie przekraczam.

– To wobec tego co robiłaś na wakacjach na Jamajce?
Pływałam w basenie, nurkowałam, tańczyłam w rytmie reggae. Oraz omawiałam warunki rozwodu.

– Co dla Ciebie liczy się z związku?
Wspólnie spędzone chwile. To, że nie męczę się w towarzystwie tej osoby, że rozumie mnie, że podziela moje zwariowane pomysły, że nie narzuca mi swojego zdania.

– Niełatwo będzie o partnera, który zaakceptuje Twoją nieprzewidywalność.
A ja myślę, że to mężczyzn rajcuje – niezależna kobieta w domu.

– Nawet gdy wieszasz się na żyrandolu?
Oczekuję pełnego uwielbienia. Ponieważ ja, gdy z kimś jestem, daję z siebie wszystko, co najlepsze.

– W zakres tego wchodzi też chodzenie bez majtek?
Znowu plotki. Noszę majtki. No może raz byłam bez, gdy poszliśmy z Radosławem do kina w wiadomym celu – stawiam na wygodę (śmiech). – A co z plotką, że Twoja menedżerka Cię bije i zmusza do niecnych czynów? Ha, ha, Maja mnie bije... tak, regularnie (śmiech).

– Ponoć pobiłaś kelnera?
Kolejna bzdura. Ludzie wymyślają takie rzeczy, żeby wypromować siebie samego. Albo zareklamować na przykład swój hotel.

– Nigdy nie poniosły Cię nerwy?
Serio – nikt mnie do niczego nie zmusi. Ja nikogo nie słucham, poza swoją intuicją. I nawet jeśli wieczorem nie wiem, jak poradzić sobie z problemem, rano budzę się z gotowym planem. Trochę postrzelona, mam swój świat i czuję, że nie ma dla mnie sytuacji nie do pokonania. Zawsze znajduję jakieś wyjście. Mam cały pokój w nagrodach od publiczności. A jak wchodzę, ludzie sypią mi płatki róż (śmiech).

– ???
Tak na serio... Zrobiłyśmy kiedyś z Mają takie jaja. Jechałyśmy na koncert. Wymyśliłyśmy, że Maja jest pracownicą wytwórni dywanów i wiezie dla mnie różowy dywan. Bo jak Doda nie ma różowego dywanu rozłożonego przed hotelem, to nie wchodzi. Pani recepcjonistka była bardzo wystraszona, bo Maja powiedziała, że nie zdąży dowieźć dywanu. I tak zakręciłyśmy, że ta pani zaczęła zrywać bordową wykładzinę z innego pokoju w nadziei, że nie zauważę, że nie jest różowa. Kiedy dojechałyśmy, pani recepcjonistka ze łzami w oczach przepraszała za nieodpowiedni kolor dywanu. Maja, chcąc ratować sytuację, zaczęła sypać mi pod stopy płatki różowych róż i kazała całej ekipie krzyczeć: O, WITAJ, KRÓLOWO. Mieliśmy wszyscy ubaw po pachwiny.

– OK, powiedz więc, ile masz par butów? Ale nie bujaj.
Nie liczyłam. Policzę, obiecuję.

– I zarabiasz 200 tysięcy miesięcznie?
500! Ha, ha. Nie wiem, ile zarabiam. Wystarcza mi.

– Chciałabyś mieć taki normalny dom?
Mam 23 lata, wszystko przede mną. Na razie jest tak, jak sobie wymarzyłam. Mam miejsce, które jest moją oazą, lubię się wyciszyć.

– I tego oczekujesz od życia?
Po prostu do przodu. Oczekuję rewolucji, zmian...

– ...nowego mężczyzny?
Nie. Chcę tylko być szczęśliwa. A teraz czuję się wolna, wspaniała. Wszystko układa się, jak chcę. Ale powiem ci jedno – w momencie, gdy ten wywiad się ukaże w druku, być może wiele z tego, co powiedziałam, będzie nieaktualne. I nie miej do mnie pretensji. Bo ja sama nie wiem, jak to się dalej potoczy. Jestem totalnie zwariowana i – jak to moi znajomi mówią – nieprzewidywalna...

Reklama

Rozmawiała: Krystyna Pytlakowska
Zdjęcia Zuza Krajewska i Bartek Wieczorek/Photo-shop.pl
Stylizacja Jola Czaja, asystentka stylistyki Karolina Gruszecka, makijaż Iza Wójcik/Metaluna, fryzury Łukasz Pycior/D’Vision Art, scenografia Rodrigez, asystent scenografa Michał Grzywacz, modele: Maria/Model Plus, PaweŁ i Robert/Mango Models, Wojtek/New Age Models, produkcja Ela Czaja

Reklama
Reklama
Reklama