Tulum. 130 kilometrów na południe od słynnego kurortu gwiazd Cancún. Urokliwe meksykańskie miasteczko. Plaże z białym piaskiem, turkusowa woda Morza Karaibskiego. Oszałamiająca zieleń. 120 kilometrów bajkowej rafy koralowej. Ukochane miejsce Anji Rubik i Sashy Knezevica. Czas płynie tu inaczej. „Cisza i spokój”, cieszy się Anja. Ona – w czołówce światowego modelingu, pracoholiczka, która sama o sobie mówi, że jest nadaktywna i nie umie wypoczywać, w Tulum potrafi cały dzień spędzić na plaży.

Reklama

Te króciutkie wakacje należały tylko do niej i Sashy. Oboje robili tu sesję zdjęciową do ekskluzywnego kalendarza agencji D’VISION, z którą Anja związana jest od początku kariery, a potem znaleźli jeszcze kilka dni, by pobyć tylko we dwoje. Anja stara się wyrywać na takie wakacje dwa, trzy razy do roku, choć przyznaje, że znalezienie wolnego terminu w zapełnionym po brzegi kalendarzu graniczy z cudem. Tylko w ostatnim sezonie brała udział w kampaniach Balmaine, Gucciego, Chloé, Armaniego. I – co jest marzeniem wszystkich modelek – dostała okładkę we francuskim „Vogue’u”.

***

Zobacz także

Anja Rubik robi wrażenie, w Tulum także. Idealny owal twarzy. 179 centymetrów wzrostu. Zabójcze nogi (szef włoskiej agencji modelek Next powiedział: „najlepsze nogi Europy”) i niesamowite oczy (po mamie – ostrej brunetce). Dwa lata temu obcięła włosy – ruch mocno ryzykowny. Ale się opłacał. Stała się uosobieniem współczesnej dziewczyny o uniwersalnej urodzie.

Fotografowali ją najwięksi: między innymi Annie Leibovitz, Steven Meisel, Mario Testino. Była twarzą megakampanii reklamowych Diora, Versace. Dziś jest trzecią modelką świata wedle prestiżowego rankingu Models.com, jedną z dziesięciu najlepiej zarabiających dziewczyn w branży. I jedną z 25 najlepiej ubranych kobiet świata.

Kiedy pytam, na czym polega fenomen Anji Rubik, wszyscy podkreślają, że ma w sobie to „coś”, co mają tylko supermodelki – Kate Moss czy Gisele Bündchen.

Fotograf Marcin Tyszka, który robił Anji i Sashy zdjęcia w Tulum: „Jest niezwykłym połączeniem urody, talentu, uporu i determinacji. I zobacz, jak długo pracowała na sukces. Od 12. roku życia!”. Stylista Paweł Walicki, który z Anją zrealizował dziewięć sesji: „Może pracować 24 godziny na dobę. W zimnie i upale. I nikt nie usłyszy słowa skargi. Zero narzekania, kaprysów, dąsów, fochów. Efekt końcowy to priorytet. Twarda jak diament”. Fotograf Mateusz Stankiewicz, który wielokrotnie z Anją współpracował: „Profesjonalna, twórcza, kreatywna. Jak ma uwagi, to z reguły trafne, z korzyścią dla efektu. To modelka, która nie tylko pozuje, także myśli. Ma twarz kameleona”. „Jaki kameleon?”, śmieje się Anja. „Z pomocą armii wizażystów, stylistek, fryzjerek naprawdę łatwo o taki efekt”.

Anja nie ukrywa, że to praca wyznacza rytm życia. Ale – od roku – nie tylko ona. Dwa lata temu podczas kampanii dla marki Gap pracowała z modelem i niedoszłym koszykarzem Sashą Knezevicem. Ich wspólne zdjęcia wisiały na billboardach w całej Ameryce. Wtedy nie wymienili nawet telefonów. On miał dziewczynę, ona chłopaka. Od półtora roku są razem. Sasha do pracy modela podchodzi na luzie. Modeling to po prostu dobrze płatne zajęcie, ale czasowe. Zresztą oboje mają tego świadomość. I nie zamierzają zmarnować ani minuty. Mateusz Stankiewicz o Anji i Sashy: „Oni nie tylko się kochają. Oni po prostu żyć bez siebie nie mogą”.

***

Prowadziły ich do siebie różne drogi. Anję, rodem z Częstochowy, do dziś ciągnie do rodzinnego miasta i rodziców. Przyjeżdża, gdy ma wolną choć chwilę. Oczywiście z Sashą. Byli w Polsce w kwietniu i ostatnio na święta Bożego Narodzenia. Dlaczego tak uwielbia dom? Może dlatego, że w dzieciństwie najeździła się po świecie – wszędzie tam, gdzie rodziców, wziętych weterynarzy, rzucił zawodowy kontrakt. Gdy szła do pierwszej klasy prywatnej szkoły lingwistycznej w Częstochowie, niemal nie znała polskiego. Sasha – Serb z pochodzenia – większość życia spędził w Wiedniu. Śmieją się, że razem znają dziewięć języków (on sześć, ona „tylko” trzy). Ale „kocham” mówią sobie po angielsku.

Aż trudno uwierzyć, że Anja, tak doceniana przez guru światowej mody, dopiero dzięki Sashy stała się pewniejsza siebie. Kiedy pytam, czy komplementy, które słyszy jako modelka, nie robią na niej wrażenia, śmieje się. „Miłe słówka? Oczywiście, przyjemnie ich słuchać, ale za pięć minut kolejna modelka usłyszy podobne”. A słowa zakochanego mężczyzny to co innego – mają moc czarów. „Sasha uwielbia powtarzać, że jestem słodka. Ale ja najbardziej lubię, gdy mówi, że za mną tęskni”, opowiada z czułością. „Rozstajemy się często, ale tak naprawdę jesteśmy papużki nierozłączki”.

***

Jest uroczą rozmówczynią. Ma przemiły uśmiech. Do tego zabawną skłonność do rymowanek, które układa od lat. Na przykład: „Wszystko piękne, wszystko w modzie, odpowiada jej urodzie”. Albo: „Dżinsy stare wrzuciła, podkoszulkiem się znudziła. Od Chanel ma okulary, Diora spodnie i sandały”.

Jej codzienność? Czasami 15 lotów miesięcznie. Sesje zdjęciowe po 18–20 godzin. „Dziś wróciłam z Paryża, gdzie było plus cztery stopnie, a ja pozowałam na dworze w koronkowej sukience”, mówi Anja i wzrusza ramionami. Ale tak naprawdę to lubi. Czasami ma wrażenie, że im więcej jest do zrobienia, tym więcej w niej energii. Tylko walizki leżą całymi dniami nierozpakowane. Często przez nie przeskakuje, potyka się o nie, wykrzykując przekleństwa. A one dalej leżą nietknięte.

***

Najmilsze chwile? Te spędzone w domu z Sashą. Od półtora roku mieszkają w jej nowojorskim mieszkaniu, w stylowej kamienicy z 1910 roku, z widokiem na park. Uciekła tu z pięknego apartamentu na 20. piętrze, w sercu Manhattanu, bo czuła się tam „jak w hotelu”. Niemal się nie rozstają. Gdy ona wyjeżdża na dłużej, Sasha do niej „dolatuje”. Mają mnóstwo planów. Niedawno kupili modowy magazyn „25”. Mają pomysł, jak go zmienić w opiniotwórczy tytuł. Sasha został dyrektorem kreatywnym. Anja trafiła od razu na okładkę pierwszego numeru. Twierdzi, że doskonale im się pracuje razem: „Uzupełniamy się. Ja jestem tą, która stąpa mocno po ziemi. Sasha jest marzycielem, ma świetne pomysły. Ja je wcielam w życie”.

Czy wiedzą, jakimi są szczęściarzami? Jak trudno o taką miłość w świecie mody. Ciągły stres, obawa, by nie wypaść z „obiegu”, często tłumione alkoholem, narkotykami, nie sprzyjają trwałym związkom. Ale gdy patrzy się na Anję i Sashę... wraca nadzieja.

Ich codzienność? Oboje lubią bywać. Anja stale jest gdzieś zapraszana, bo gdy się mieszka w Nowym Jorku, nie sposób zrezygnować z premier filmowych, teatralnych czy koncertów. Wszędzie biegają razem. Czy są o siebie zazdrośni? Do Anji czasem podchodzą wielbiciele, bo na ulicach Nowego Jorku jest rozpoznawana bardziej niż w Polsce. „Tam więcej osób interesuje się modą, zagadują, mówią, że lubią moje zdjęcia i śledzą karierę”, tłumaczy. Oboje są bardzo aktywni. Wspólnie chodzą na jogę, gimnastykę, biegają.

Najwspanialsze są wieczory w domu, przy dobrej muzyce. To było jedno z najmilszych odkryć, że nawet muzykę lubią taką samą: Bregovicia, samego i z Kayah, Piotra Rubika (choć to żadna jej rodzina). Ich najukochańszą piosenką jest „You Don’t Fool Me” Freddiego Mercury’ego. Towarzyszy im od samego początku i ciągle się nie znudziła. Słuchali jej też na wakacjach w Tulum.

Reklama

Tekst Liliana Śnieg-Czaplewska
Zdjęcia Marcin Tyszka
Stylizacja Jola Czaja
Makijaż i fryzury WILSON/ D’VISION
Produkcja Elżbieta Czaja i Paweł Walicki

Reklama
Reklama
Reklama