To bez wątpienia okaz wyjątkowy. Anglik, rocznik 1952. Swoje życie spędził we Francji, gdzie doczekał sędziwego wieku. Kilka lat temu trafił do Polski, gdzie zafundowano mu kompletnie nowy start. Zyskał formę, jakiej nie miał w swoich najlepszych czasach. Co więcej, w naszym kraju stał się celebrytą, za którym uganiają się fotoreporterzy.

Reklama

Co jest w nim takiego wyjątkowego?

W skrócie? Wszysto! Maciej Rzepecki właściciel firmy Rzepecki Auto Jabłonna już od 30 lat zajmuje się renowacją zabytkowych samochodów i widział niejedno. Ale Aston Martin DB2, występujący od dwóch lat w teamie Perlage - bo o nim mowa - to bez wątpienia jedno z jego największych dzieł. Dlatego gdy o nim opowiada czuć, że jest dumny. Podobnie zresztą jego syn, Łukasz, który kontynuuje tradycje rodzinne. Poświęcili mu 1.5 roku ciężkiej pracy i ciągle pilnują, wraz zespołem mechaników, żeby auto było w stanie idealnym.

W jakim był stanie? Gdy do nas dotarł był kompletny, to najważniejsze. Choć zniszczony, nie był wrakiem. A ponieważ miał wszystkie zespoły, był świetnym materiałem do renowacji - opowiada nam pan Maciej.

Zobacz także: Wysportowany, silny, elegancki... Oto prawdziwa miłość Jamesa Bonda! I wcale mu się nie dziwimy

Party.pl

Ale łatwo nie było. Nawet ciężko wymienić, co sprawiało najwięcej problemów...

Zaśniedziała aluminiowa karoseria na stalowej ramie? Cóż, dziś wygląda dużo lepiej niż w nowości, w nowości bowiem, przy ręcznie klepanych blachach nikt nie myślał o takiej dokładności ich spasowania jak dziś.

Zobacz także

Silnik? To klasyczna konstrukcja Lagondy (firma wchłonięta przez Aston Martina). 2.6 litra, 125 KM mocy. W latach 50-tych mógł imponować. Ale, jak się okazuje, przy większych obciążeniach, zdarzały się spore usterki, nawet eksplozje. Sporo więc trzeba było się napracować żeby był idealny w każdym szczególe. Polskim mechanikom zajęło to 3 miesiące, ale efekt powala. Wystarczy posłuchać jak pracuje Aston Martin.

Wnętrze? To chyba imponuje najbardziej. Delikatne w dotyku i wytrzymałe zarazem skóry, drewno, chrom i zero plastiku. Pan Maciej śmieje się, że trudno nawet uwierzyć ile drewna ma w sobie ten samochód. A wszystkie elementy ręcznie rzeźbione w Anglii.

Party.pl

W klasycznym aucie wszystko może być wyzwaniem. Np. opony pasujące na klasyczne felgi pełne połyskujących szprych. Największe firmy oponiarskie ciągle je robią, w krótkich seriach. Inna rzecz, że ich ceny można śmiało porównywać z cenami opon do współczesnych wyścigówek.

Ale nasz Aston to również ciekawa historia. Zna ją świetnie Łukasz, syn pana Macieja. Z dużą swadą opowiada o poszczególnych elementach auta. Na przykład czerwonej lampie na karoserii za tylną boczną szybą. Pochodzi z... brytyjskiego bombowca Halifax! Użyto jej w Aston Martinach po raz pierwszy podczas wyścigów Le Mans. Dzięki niej teamy mogły rozpoznawać się nawzajem. No tak, bombowiec to poważny kaliber, ale DB2 ma w sobie również coś z... lodówki. Konkretnie klamki. Skąd taki pomysł? Pamiętajmy, że były to czasy zaraz po wojnie, więc wykorzystywało się to, co akurat było. I widać producentowi spodobały się świetni pasujące zamknięcia amerykańskich lodówek. Cóż, pasuje świetnie.

Party.pl

Aston Martin Perlage Team na Mille Miglia 2019

Aston Martin w barwach Perlage Team już w środę rozpoczyna swój drugi wielki start - w klasycznym rajdzie starych samochodów Mille Miglia. Znów poprowadzi je Krzysztof Weka, właściciel marki Cisowianka Perlage, a pilotować będzie jego żona, Dorota Weka, na co dzień dyrektor kreatywna marki.

Party.pl

Auto od poniedziałku czeka, wraz z innymi samochodami biorącymi udział w wyścigu, w hali w Bresci. To w tym mieście w środę rozpocznie się rajd nazywany już od dziesięcioleci najpiękniejszym wyścigiem świata. Również ze względu na tak niesamowite auta jak Aston Martin DB2

Party.pl
Reklama

Chcielibyście zwiedzić Włochy z takim egzemplarzem? Magazyny "Party", "Flesz" oraz portal Party.pl są partnerami Teamu Perlage. Zapraszamy na nasze relacje z rajdu Mille Miglia 2019.

Party.pl
Reklama
Reklama
Reklama