Zamachy w Paryżu - po straszliwej nocy, do mediów dociera coraz więcej relacji świadków horroru na ulicach, na stadionie, w restauracjach i sali koncertowej.

Reklama

Strzelał do ludzi seriami

Mark Colclough, 43-letni psychoterapeuta o podwójnym brytyjsko-duńskim obywatelstwie był naocznym świadkiem jednego z ataków. Opowiedział o tym dziennikarzowi brytyjskiego Guardiana. Był z kolegami około 20 metrów od kawiarni, gdy usłyszał strzały.

Rozejrzałem się w koło i zobaczyłem mężczyznę. Miał może 185 cm. Jego pozycja jasno wskazywała, że to on strzelał. Prawą nogę miał wysuniętą do przody, lewą z tyłu. Trzymał w lewym ręku długi karabin maszynowy. Zauważyłem pod nim magazynek. Był ubrany w obcisłe czarne ubranie.

Jak zauważył Mark, terrorysta był leworęczny. Strzelał seriami po trzy lub cztery strzały. I strzelał bardzo profesjonalnie.

Zabił trzy osoby, które siedziały na krzesłach przed kawiarnią. Spadli z krzeseł na ziemię. Obrócił się i strzelił przez okno stojacego samochodu. Widzieliśmy jak potem wszedł do kawiarni. Obracał się w prawo i w lewo i strzelał. Wtedy schowaliśmy się. Słyszeliśmy jeszcze może 15, czy 20 strzałów. Potem zapadła cisza - mówi Guardianowi.

Gdy ustała strzelanina wrócili pod kawiarnię. Obok samochodu, do którego strzelał napastnik, ludzie pomagali rannemu kierowcy. Umierał...

Rozsądek podpowiadał żeby wracać do domu, ale poczucie obowiązku mówiło, że musimy wrócić i pomagać tym ludziom. Ku memu zaskoczeniu, policja nas jednak zawróciła.

Ale widoku z paryskich ulic nie zapomni nigdy.

Zobacz także

Wszędzie były ciała i ranni ludzie. Widziałem faceta rannego w brzuch. To było straszne. Krew byłą wszędzie. I jedna rzecz, która mi utkwiła krew widziana na żywo, w odróżnieniu od tej na filmach, jest gęsta…

Rzeź na koncercie heavy-metalowym

Julien Pearce, reporter radiowy był w klubie Bataclan na koncercie zespołu Eagle of Death Metal, gdy zaczęła się tam rzeź. To właśnie w klubie zginęło najwięcej osób - ponad setka. Jego dramatyczną relację można znaleźć na stronach CNN.

Widziałem dwóch terrorystów z AK-47 Kałasznikow w rękach wchodzących na koncert i strzelających w tłum. Ludzie krzyczeli i kładli się na podłogę. To trwało 10 minut, 10 strasznych minut gdzie wszyscy leżeli na podłodze trzymając ręce na głowie.

Słyszał wiele strzałów. Terroryści byli metodyczni, bardzo zdeterminowani. Trzy albo cztery razy przeładowywali broń.

Nic nie krzyczeli, nic nie mówili. Żadnego Allah Akbar. Mieli na sobie czarne ubrania. Po prostu strzelali do ludzi leżących na podłodze. Jak na egzekucji. Ja szczęśliwie byłem na szczycie sceny…

Według jego relacji ludzie próbowali uciekać. Wspinali się na scenę i tratując nawzajem szukali wyjścia. Tak też wyszedł dziennikarz.

Gdy znalazłem się na ulicy widziałem 20-25 ciał na ziemi. Niektórzy ludzie byli bardzo ranni. Widziałem dziewczynę, nastolatkę. Bardzo krwiawiła. Przebiegłem z nią 200 metrów znalazłem taksówkę i powiedziałem kierowcy, by zawiózł ją do szpitala.

Moment uwalniania zakładników:

Reklama

Jeden ze świadków, Sylvestre, był w pobliżu paryskiego Stade de France, gdy doszło tam do eksplozji. Mężczyzna twierdzi, że jego życie uratował... telefon:

Ten telefon przyjął całe uderzenie i mnie uratował. To cud. Ale nikomu nie życzę podobnych przeżyć. Przechodziłem przez ulicę i nagle "bum!", wybuch tuż przede mną. Wszystko latało mi dookoła głowy. Upadłem na ziemię, po chwili udało mi się podnieść. I wtedy mnie zobaczyliście - mówi

Reklama
Reklama
Reklama