Lech Wałęsa od jakiegoś czasu udziela wywiadów, w których mówi dużo, ale nie koniecznie z korzyścią dla siebie. Jego sławna opinia na temat homoseksualistów w sejmie spotkała się z oburzeniem nie tylko w Polsce, ale też za granicą. W Stanach zdecydowano się nawet na usunięcie ulicy sygnowanej nazwiskiem polityka.

Reklama

Teraz znów o Wałęsie będzie głośno, a to za sprawą wywiadu jakiego 77-latek udzielił w programie Tomasza Lisa. W bilansie życia zamiast opowiedzieć o sukcesie Solidarności, skupił się na gorzkich stronach swojego życia. Zaczęło się od polityki:

Z męskich spraw zostało mi tylko golenie. Którejś nocy się nie obudzę i koniec. Więcej strat niż zysków. Wypełniłem testament rodziców, który brzmiał: odzyskacie utraconą wolność, odłączcie Polskę od Sowietów. Tyle że wywalczyłem i oddałem na źle przygotowany grunt. Właściwie przegrałem wszystko. Nie o taką Polskę walczyłem

Jakby tego było mało, były prezydent Polski narzeka też na swoją relację z żoną. Jego zdaniem nie była wzorowa. Na koniec nie mogło zabraknąć do przytyku w kierunku głośnej biografii Danuty Wałęsy.

Tu muszę przyznać, poniosłem największą stratę. Nie miałem czasu na zajmowanie się tym, tak jak powinienem. Nawet jak coś pomagałem, to było nieprzemyślane. A przez to bardziej zniszczone niż zbudowane. Z żoną się nie kłócimy. Nie ma pretensji, sporów czy wojny. Po prostu ona realizuje swoje, a ja swoje i nie wchodzimy sobie na odciski. W koncepcji małżeństwa, którą proponuje żona, mniej się kochamy niż w tej, która była na początku. Byłem wychowany w zupełnie innej koncepcji małżeństwa, a żona się z niej wyłamała. Wybrałem sobie żonę prostą, nie pisarkę.

Zobacz także
Reklama

Lech Wałęsa na wakacjach:

Reklama
Reklama
Reklama