Michał Wiśniewski postanowił wrócić po kilku latach przerwy. Predyspozycje ku temu by na nowo odnieść sukces miał ogromne. Nowy kolor włosów, wyjęcie kolczyków i zrzucenie cekinowych ubrań wzbudziły w części Polaków sporo zaufania do gwiazdora, a jemu samemu dały szansę na zdobycie publiczności na nowo. Wszystko jednak skończyło się w momencie, kiedy ukazała się płyta "La Revolucion". Szoku nie było, album nie odnotował większego sukcesu na listach sprzedaży. Zobacz: Nowa płyta Wiśniewskiego to klapa

Reklama

Wczoraj w sieci ukazał się teledysk do piosenki "Filiżanka", który ma na celu podnieść sprzedaż płyty. Z "ambitnym" tekstem i jeszcze "ambitniejszym" teledyskiem. Produkcja za sprawą patetycznej oprawy stała się szybko hitem internetu i spotkała ze sporą krytyką w sieci. Niestety Wiśniewskiemu wydaje się, że stworzył dzieło, a recenzje w internecie to zwykły "hejt i bełkot", dlatego postanowił odpowiedzieć na taką reakcję słuchaczy.

- Niskobudżetowe teledyski spowodowane są zastraszającą wręcz sprzedażą płyt w sklepach i biletów na koncerty ! Mogę wejść w rolę jasnowidza i powiedzieć tylko: Lepiej nie będzie. Nie mam pretensji do talentu gdyż uwielbiam jak pojawiają się takie hity jak: "Ona Tańczy Dla Mnie" czy "Bałkanica" bo wszyscy to śpiewają. Bo prosty tekst, bo do rytmu i co najważniejsze bo wszyscy śpiewają. (co najmniej większość).

A wydawało nam się, że Michał faktycznie zaczął nabierać dystansu do siebie. To wyznanie o "życiu kreacją braną za rzeczywistość" brzmiało naprawdę realnie...

"Filiżanka" i Wiśniewski na dzień dobry. Życzymy wam cudownego dnia.

Zobacz także

Reklama

Michał Wiśniewski w sesji dla "Vivy!":

Reklama
Reklama
Reklama