Tragiczny wypadek Paula Walkera wydawał się mieć oczywiste przyczyny - zbyt duża prędkość sportowego Porsche na krótkim odcinku drogi. Pojawiło się jednak wiele innych teorii na temat, m.in. nielegalny wyścig, prowadzenie pod wpływem alkoholu lub nawet... teorie spiskowe rodem z filmów. Przypomnijmy: "Śmierć Walkera to wynik rytualnego mordu"

Reklama

Na szczęście sprawą wciąż zajmuje się policja, a jak donosi serwis TMZ.com rodzina aktora zatrudniła także specjalną ekipę kaskaderów i specjalistów od wypadków z udziałem aut wyścigowych. Analizują oni różne warianty wypadku i badają miejsce zdarzenia pod kątem różnych ewentualności, które mogły mieć miejsce w dniu feralnego wypadku. Doprowadziło ich to do zupełnie nowych wniosków.

Zobacz: "Oficjalne powody jego śmierci nie są prawdziwe"

Najnowszy ślad w śledztwie wskazuje, że bezpośrednią przyczyną wypadku mogły być plastikowe znaczniki drogowe umieszczone na ulicy, gdzie doszło do wypadku. Nie są to typowe, wysokie na kilkanaście centymetrów progi, które służą kontrolowaniu prędkości pojazdów, ale konfrontacja z nimi nadmiernie rozpędzonego auta spowodowało, że czerwone Porsche wypadło z drogi i rozbiło się na drzewie.

Doniesienia fachowców brzmią do tej pory najbardziej przekonująco. Potwierdza to po raz kolejny to, o czym piszą fani i internauci - tej śmierci dało się uniknąć.

Zobacz także

Zobacz: Jest już oficjalne wideo z wypadku Paula Walkera

Reklama

Fani opłakują śmierć Paula Walkera w miejscu wypadku:

Reklama
Reklama
Reklama