Olga Frycz odeszła z "M jak miłość", a teraz skarży się na warunki panujące na planie! Aktorka twierdzi, że odeszła z pracy, bo nie odpowiadała jej atmosfera... Jej koledzy po fachu też mieli nienawidzić swoich ról i harówki. Jak wiele w tym prawdy?

Reklama

- Robiliśmy po dziesięć scen dziennie, pracowałam dłużej, niż miałam zapisane w umowie. Aktorki, które mówiły, że mają dzieci i muszą zwolnić nianię, słyszały: "A co, wyjdziesz z planu? Wielka pani gwiazda?". Nikt nikogo nie szanował, były wrzaski - wspomina z bólem Olga Frycz wywiadzie dla magazynu "Twój Styl".

Aktorka przyznała, że zgodziła się dołączyć do obsady serialu w 2015 roku, bo potrzebowała pewnego źródła dochodu, by spłacać kredyt na mieszkanie. Jej znajomi z planu mieli mieć podobne wydatki. Przez to bali się rzucić pracę.

Ludzie przychodzili do pracy sfrustrowani, nienawidzili jej, ale bali się odejść, bo dziecko i kredyt. Dostosowywałam się, (...) ale uwierała mnie ta sytuacja. Miałam 30 lat i byłam sfrustrowana. Straciłam radość z grania. W pewnym momencie poczułam, że dostosowywanie się ma granice. Nie mogę tego robić w nieskończoność, bo tracę szacunek do siebie - powiedziała ostro aktorka.

Odpowiedź producentów "M jak miłość"

Na reakcję produkcji nie trzeba było długo czekać. Karolina Baranowska odpowiadająca za PR serialu "M jak miłość" dziwi się, że takie słowa padły z ust Olgi Frycz. Jej zdaniem aktorka nigdy nie narzekała na warunki panujące na planie, a jej najnowsza wypowiedź odbiega od rzeczywistości. Baranowska odpowiedziała na łamach Party.pl Oldze Frycz:

Te słowa to kompletne bzdury. Młode mamy mają w naszych kontraktach specjalne zapisy i często dzieci przebywają razem z nimi na planie. Wielu aktorów pracuje w serialu będąc w różnych sytuacjach życiowych, które staramy się rozumieć. Przez 5 lat współpracy aktorka nigdy nie zgłaszała żadnych uwag i skarg - oprócz tego, jak fabularnie toczy się jej wątek - i jesteśmy zaskoczeni takim komentarzem. Pani Oldze życzymy spełnienia w roli młodej mamy i wielu zawodowych wyzwań w przyszłości.

Przypominamy, że widzowie nienawidzili Ali granej przez Olgę Frycz. Zduńska zdradziła męża i zaszła w ciążę z innym, a to sprawiło, że fani serialu obrzucali aktorkę wyzwiskami. Cóż... Odgrywała tylko swoją rolę.

Zobacz także

W dzisiejszej rozmowie producenta Tadeusza Lampki z agentem Olgi Frycz, Jerzy Gudejko potwierdził, że aktorka nie zgłaszała uwag, jeśli chodzi o warunki pracy na planie serialu. Nieoficjalnie aktorka może mścić się za to, że jej bohaterka w "M jak miłość" zmieniła się na koniec na niekorzyść, została znienawidzona przez widzów i spotyka się z negatywnymi reakcjami. Taka jest siła "M jak miłość", że budzi emocje.

Anna Mucha w obronie "M jak miłość"

Wracając do tematu warunków panujących na planie "M jak miłość", głos w tej sprawie zabrała także Anna Mucha. Aktorka od 15-stu lat wciela się w postać ekranowej Madzi. W tym czasie w jej prywatnym życiu wiele się działo. Mucha dwa razy została mamą i nigdy nie doświadczyła z tego powodu nieprzyjemności ze strony producentów. Nie musiała też rezygnować z pracy, bo scenarzyści sprytnie ukrywali jej ciążowe krągłości na ekranie. Anna Mucha dodała szczery wpis na swoim Instagramie:

"(...) Przyznaję - nie zawsze jest kolorowo i nie zawsze jest tak, jakbyśmy sobie to „wymarzyli”. Ta praca to praca z ludźmi i wśród ludzi! A jak wiadomo bywamy różni. Jedni widzą szklankę do połowy pustą, inni się cieszą, że mają z czego pić. Ja należę do tej drugiej grupy. I choć nie zawsze jest lekko i przyjemnie, i choć mam świadomość, ze jestem częścią korporacji i wielkiej fabryki to muszę powiedzieć, ze są gesty, których się nie zapomina. Przez dwadzieścia kilka lat pracy w tym zawodzie jedynie (!) Tadeusz Lampka, Ilona Łepkowska i Alina Puchała byli tymi, którzy okazali mi zrozumienie i pomoc w trudnych sytuacjach życiowych. Nie wyrzucili mnie z serialu, gdy potrzebowałam odpocząć i daleko wyjechać, z radością przyjęli informacje o moich kolejnych ciążach, a przede wszystkim dali mi poczucie ze mam dokąd wracać! To tak ważne dla matki, która chce, lubi i musi pracować (...) Takich rzeczy się nie zapomina! jak mawia Ilona Łepkowska: z niewolnika nie ma pracownika."

Instagram

Olga Frycz o swoim odejściu z serialu poinformowała w mediach społecznościowych. Wtedy nie żałowała przygody, którą przeżyła na planie.

Reklama

Lada moment aktorka zostanie mamą po raz pierwszy

afeos
Reklama
Reklama
Reklama