Kiedy budzę się rano, pierwsza myśl, jaka przychodzi mi do głowy, to: „Boże, jaka jestem szczęśliwa”. To najcudowniejsze lata mojego życia – zwierza się Nelly. Jej kariera znów nabiera tempa. Trzecia płyta wokalistki – „Loose” sprzedaje się rewelacyjnie. Piosenka „Maneater” trafiła na szczyty list przebojów i utrzymywała się na nich przez wiele tygodni. Piosenkarka wygląda seksowniej niż kiedykolwiek. Zaczęła nosić wysokie buty i wydekoltowane sukienki. „Nie boję się już eksponować swojego ciała. Czuję się piękna”, zdradza.

Reklama

To zasługa nowego producenta Nelly, który wykreował takie gwiazdy, jak Missy Elliot czy Justin Timberlake. Ale chyba też samej Nelly, która zrobiła coś, na co nie odważyłaby się nawet dużo bardziej utytułowana od niej gwiazda.

Zaczęło się w kościele
„Byłam niska, tęga i nosiłam okulary ze szkłami przypominającymi denka od butelek”, tak swoją młodość wspomina gwiazda.

Wychowała się w biednej rodzinie portugalskich emigrantów, którzy przybyli do Kanady z Wysp Azorskich w poszukiwaniu lepszego życia. Ojciec – Antonio pracował jako ogrodnik, matka – Maria Manuela była pokojówką w Hiltonie. Rodzicom ledwie starczało na utrzymanie trojga dzieci: Nelly, jej starszej siostry – Antonii i młodszego brata – Michaela. Nelly pracowała, by zarobić na swoje skromne potrzeby. Tylko w niedzielę odpoczywała i wraz z matką szła do kościoła, by posłuchać śpiewu kościelnego chóru i pomarzyć, że kiedyś zostanie sławną piosenkarką.

Jako 16-latka Nelly wyruszyła do Portugalii, by poznać swoje korzenie. Potem nauczyła się grać na ukulele i śpiewała w klubach własne piosenki.

Zobacz także

Głos dziesięciolecia
Aż pewnego dnia zdarzył się cud. Na konkursie soulowym zwrócił na nią uwagę menedżer Chris Smith. Wkrótce Nelly nagrała swoją pierwszą płytę – „Whoa Nelly” i odniosła spektakularny sukces. Pisano, że dawno nie było artystki o tak oryginalnym brzmieniu. Piosenki z krążka poszybowały na szczyty list przebojów, a płyta sprzedała się w pięciu milionach egzemplarzy. Nelly dostała kilka nagród Grammy, zaczęła występować u boku takich gwiazd, jak U2, Madonna czy Sting. Elton John zaprosił ją, by uświetniła swoim występem koncert charytatywny na rzecz jego fundacji. Wreszcie wyruszyła też w swoją pierwszą trasę koncertową, o której zawsze marzyła. Myślała wtedy: „Jeśli spełniło się to marzenie, to mogą się spełnić także wszystkie inne”.

Co ludzie powiedzą?
Po wydaniu „Whoa Nelly” piosenkarka nagrała kolejną, tym razem folkową płytę – „Folklore”, w której próbowała nawiązać do swoich muzycznych iberyjskich korzeni. Krążek rozchodził się jak świeże bułeczki, na pozór więc wszystko układało się idealnie.

Nelly zaczynała jednak czuć, że wcale nie jest szczęśliwa. Już prawie nie miała życia osobistego. „Zakończyłam trzyletnią trasę, ale przez ten czas w moim prywatnym życiu nie wydarzyło się nic szczególnego”, opowiadała na łamach „The Sunday Times”. Nie narzekała na brak powodzenia, ale z nikim nie czuła się mocno związana.

Nelly miała wrażenie, że traci swoją tożsamość. Zaczęła się odchudzać, chodzić do siłowni, by zgubić zbędne kilogramy, które wciąż wytykali jej menedżerowie i dziennikarze. Poszła nawet do tego samego dentysty, co Tom Cruise. Coraz bardziej przypominała inne gwiazdy pop-kultury, od których tak bardzo chciała się różnić. „Część mnie jest na pokaz. To Nelly – dziewczyna ze sceny. Ale jest jeszcze inna, prawdziwsza, która lubi czytać i rozmyślać”, mówiła z żalem. Aż pewnego dnia zobaczyła siebie wystylizowaną, w modnej sukience, na okładce jakiegoś kolorowego magazynu i pomyślała: „Kto to właściwie jest?” I postanowiła radykalnie zmienić swoje życie.

Znów jestem sobą
Zamiast ruszyć w kolejną trasę koncertową, by promować „Folklore”, w 2003 roku 25-letnia Nelly postanowiła zostać matką. Zaszła w ciążę ze swoim ówczesnym chłopakiem, raperem Lil’ Jazem (Jasper Gahunia) i wzięła urlop od show-biznesu. Znikła na prawie trzy lata, ryzykując, że nie zdoła już odbudować swojej kariery. „Wszyscy wokół uważali, że zwariowałam. Zostałam matką w bardzo młodym, jak na piosenkarkę, wieku. To mogło przekreślić moje szanse na dalszą karierę. A ja myślałam: »Odczepcie się ode mnie. W końcu to moje życie«”, wspominała Nelly. Przez ten czas nie robiła nic wyjątkowego. „Chodziłyśmy na plażę w Miami, żeby pobawić się w piasku i powygrzewać na słońcu”, wspomina.

Reklama

Ale to nie był stracony czas. Wprawdzie wkrótce po urodzeniu Nevis Nelly rozstała się z jej ojcem, ale i tak macierzyństwo dało jej ogromną satysfakcję i radość. „Moją największą miłością jest córka. Podporządkowałam jej całe życie. Nawet trasy koncertowe wyglądają teraz inaczej niż dawniej, bo podróżuję z dzieckiem. To cudowne uczucie mieć małą cały czas przy sobie”, zwierza się. Ale, co ważniejsze, dzięki macierzyństwu Nelly odzyskała także siebie. Mówi: „Od kiedy jestem matką, muzyka sprawia mi jeszcze większą przyjemność. Nevis dała mi potężny zastrzyk energii, motywację i siłę, których nie miałam od dawna”.

Magda Łuków

Reklama
Reklama
Reklama