Po raz drugi pokazuje swój nagi brzuch w ciąży na okładkach magazynów. Pierwszy raz dała się sfotografować nago w ciąży sześć lat temu. Teraz jej zdjęcie można oglądać na okładce włoskiego „Vanity Fair”.

Reklama

Bellucci ma 45 lat, jest w ciąży ze swoim drugim dzieckiem. „Jestem po prostu szczęśliwą kobietą, matką, której po raz drugi udało się po trzydziestce zajść w ciążę”, mówi.

„Kobietom, które późno rodzą swoje pierwsze dzieci, tak jak ja, zawsze przypisuje się odwagę. Oczywiście to prawda, że im jesteś starsza, tym trudniej, tym większe ryzyko dla ciebie i dla dziecka. Ale nie czuję się odważna, czuję się po prostu szczęśliwa”, mówiła Bellucci „Vanity Fair”. Ma już sześcioletnią córkę Devę z Vincentem Casselem.

Są małżeństwem od 11 lat, razem zagrali w kilku filmach, między innymi w „Apartamencie”. „Urodziłam pierwsze dziecko w zwyczajnym szpitalu, bez nadzwyczajnej opieki lekarskiej, jak każda włoska kobieta. Druga ciąża jest dla mnie czymś wspaniałym, ale nie przesadzałabym z tym, że nagle z powodu mojego wieku stałam się jakimś bohaterem do naśladowania”. Być może nie czuje, że sytuacja jest wyjątkowa, ponieważ jej prababka urodziła pierwsze dziecko, kiedy miała 47 lat.

Dla widzów Bellucci w ciąży to coś podwójnie cudownego: po pierwsze, nagi brzuch pokazuje dojrzała, fascynująca kobieta, po drugie, aktorka długo była kojarzona z rolami pełnymi erotyzmu. Jako Malena w filmie Giuseppe Tornatore jest spełnieniem męskich marzeń. A nawet chłopięcych, bo bohater historii, Renato Amoroso, śni o niej od dzieciństwa. Całe włoskie miasteczko w 1941 roku plotkuje, że Malena sypia z niemieckimi żołnierzami, więc nie wypada się nią zachwycać. Jednak kiedy przechadza się po rynku, swoją zmysłowością przyciąga spojrzenia wszystkich. Burzy prowincjonalną mentalność, ciągnie za sobą szpaler wyrostków na rowerach, którzy przestają się zastanawiać, co wypada.

Zobacz także

Język ciała
Podobny wpływ na mężczyzn ma w filmach „Łzy słońca”, „Matrix”, „Mężczyzna, który kocha”. Reżyserzy nazywają ją „demoniczną Monicą”. Ma urodę, która pozwala jej grać i świętą, i rozpustnicę. Twórcy filmów wymagają od niej więcej niż tylko bycia ładną. Bertrand Blier, twórca „Za ile mnie pokochasz?”, chciał, żeby była na ekranie przedmiotem pożądania, ale też delikatną, wrażliwą kobietą. „Ważny jest język ciała, którym wyrażam więcej niż tym, jak wyglądam”, mówi Bellucci.

Wielokrotnie podkreślała też, że nie boi się pokazywania swojego ciała, czego dowodem jest film „Nieodwracalne”, w którym zostało ono sprowadzone do funkcji przedmiotu. Nie znaczy to jednak, że nigdy nie zastanawia się, czy zaakceptować rozbierane sceny. „Jeśli nagość jest ważna dla budowania postaci, zawierzam reżyserowi. Decydując się na pracę z Bertrandem Blierem, wiedziałam, że nie będę grać poczciwej siostrzyczki. Mimo że moja postać to prostytutka, film zachował dużo przyzwoitości”. W kilku filmach Bellucci budzi w mężczyznach obsesję samym swoim wyglądem, tym, jak przechadza się przed nimi albo jak na nich patrzy.

Domowe szczęście
Prywatnie jest, jak sama mówi, udomowioną kurą. Urodziła się w Cittą di Castello we włoskim regionie Umbria. Studiowała prawo, pracowała jako modelka dla domu mody Dolce & Gabbana. Jako aktorka zadebiutowała w serialu „Życie u boku dzieci” w reżyserii Dina Risiego.

W debiucie kinowym, „La riffa”, zagrała prostytutkę, do dziś regularnie dostaje propozycje podobnych ról. „Na początku kariery ktoś powiedział mi, że wewnątrz każdej dobrej aktorki powinny być ukryte prostytutka, zakonnica, święta”, mówi.

Szybko zaczęto ją porównywać do wielkich aktorek europejskiego kina, które odniosły sukces w hollywoodzkich produkcjach – Sophii Loren, Claudii Cardinale. Dziś mówi: „Jeśli chcesz zrobić międzynarodową karierę, musisz pracować w Stanach, nie ma innego sposobu na zachwycenie sobą międzynarodowej publiczności”. Antoine Fuqua, reżyser „Łez słońca”, filmu, w którym po raz pierwszy pracował z Bellucci tak mówił: „Kręciliśmy w Afryce, na planie pojawiło się bardzo wielu statystów. Wszyscy zwariowali na punkcie Moniki. Nie mogłem ich opanować. Miałem problemy z utrzymaniem ich uwagi przy pracy. Poza tym sam musiałem patrzeć na jej nogi, co nie pomaga myśleć o czymkolwiek innym”.

Dla Bellucci od własnej urody, bycia symbolem seksu ważniejsza jest teraz rodzina. „Powinnam przestać na jakiś czas zajmować się karierą, żeby spokojnie zacząć wychowywać dziecko”, mówi. „Kiedy urodziłam Devę, lekarze mówili, że o siostrę albo brata dla niej powinnam się postarać jak najszybciej. Ale nie byłam gotowa. Poza tym dzieci to nie kolejne role, nie można ich wpisywać do kalendarza, a potem rodzić zgodnie z planem”. Jedno jest pewne: kiedy urodzi swoje drugie dziecko, będzie miała wszystko, o czym marzyła całe życie. Czym nas wtedy zaskoczy?

Marta Strzelecka

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama