Właśnie opuściliście przepiękny włoski kurort Cervia, z szeroką piaszczystą plażą. Wjeżdżacie na drogę położoną wśród zalanych wodą pól ryżowych. Potem na zarośnięte lekko trzcinami rozlewisko, aż tu nagle wyłaniają się ptaki. Mnóstwo ptaków! I wyglądają jakoś znajomo! No tak, przecież to wielkie stado różowo-białych flamingów. Powiecie: kicz. My powiemy - nie, tak jest naprawdę na rajdzie „Mille Miglia”.

Reklama

Jedziecie dalej. Droga wspina się serpentynami wśród wzgórz porośniętych oliwkami. Nawet nie zauważyliście, że przed chwilą opuściliście Włochy. Nagle wjeżdżacie na pnące się w górę wąskie kamienne uliczki, na których trudno wyrobić się na wirażu. Czasem ktoś pomoże wykręcić, czasem niemal przejeżdżacie po lśniących butach elegancko ubranych policjantów strzegących porządku w tym pięknym miejscu… a właściwie kraju, Republice San Marino. Wystawione na ulice stoliki niemal blokują ulice. Kelnerzy przeciskają się z winem między klientami a ryczącymi Porsche, Maserati, Ferrari… Zabawa przednia! Nic dziwnego, że kierowcy co chwila przystają, by uściskać się z kibicami i chwilę pogadać. Powiecie kicz? Nie, bo już wiecie, że to „Mille Miglia”.

Party.pl

Dalej? Dalej jest jeszcze piękniej! Kilometry i kilometry serpentyn prowadzą nas prosto w surowe góry Toskanii, z porośniętymi zielenią i błyskającymi gdzieniegdzie bielą szczytami skał. Z intensywnie żółtymi kwitnącymi łąkami, jeziorami gdzieś w dole i starymi willami na zboczach. Aż grzech się nie zatrzymać i nie zrobić kilku fotek. Ale oni nie mogą. Oni muszą gnać dalej!

Zobacz także
Party.pl
Party.pl

Potem kolejne miasta, te mniejsze i większe - Arezzo, Orvieto, Amelia… Wreszcie droga doprowadza nas tam, gdzie powinna - bo przecież wszystkie drogi prowadzą do Rzymu. Jedziecie więc koło Koloseum, a w tle widać już zachodzące słońce złocące drzewa w parku przy Villi Borgese. A na koniec jeszcze uroczysty przejazd przez Via Vittorio Veneto w otoczeniu tłumu rozentuzjazmowanych Rzymian i gości z całego świata.

Tak skończył się w ub. roku drugi etap najpiękniejszego wyścigu świata - rajdu „Mille Miglia”. Etap długi i trudny. Tysiąc górskich wiraży w autach, które często nie mają wspomagania, dają się we znaki. Ale uśmiechy nie schodzą z ust! Co widać było choćby na mecie u polskiej załogi - Perlage Team w pięknym Aston Martinie DB2.

Party.pl

Tak naprawdę, na tysiącmilową trasę, którą przebiega ta wyjątkowa impreza potrzeba by nie 4 dni, a 4 tygodni. Wtedy możnaby spokojnie porozkoszować się krajobrazami i rozsmakować w mijanych miejscach. Ale wyścig, to wyścig! W piątek ruszamy w drogę powrotną - z Rzymu do Bresci. I będzie może jeszcze piękniej i… jeszcze bardziej wyczerpująco.

Reklama

Oglądajcie nasze relacje i zdjęcia!

Party.pl
Belka_perlage-box-780x150-01.jpg
Reklama
Reklama
Reklama