Reklama

Ta wiadomość była tak niewiarygodna, że gdy pojawiła się po raz pierwszy kilka tygodni temu, wszyscy uznali ją za wyssaną z palca. I nic dziwnego, bo przecież historia związku Małgorzaty (34) i Jacka (43) Rozenków była perfekcyjna prawie tak jak – już legendarny – porządek w domu gwiazdy TVN. A poza tym para jeszcze niedawno zapewniała w wywiadach, że „miłość spadła z nieba” i że są ze sobą bardzo szczęśliwi.

Zobacz także

Dzisiaj ani ona, ani on nie chce komentować przyczyn kryzysu. Małgorzata nawet przestała odbierać telefony i odpisywać na SMS-y. Za tym większą sensację można więc uznać pojawienie się Rozenek na grudniowej gali „Zwykły Bohater”. Gwiazda jednak zręcznie unikała odpowiedzi na niewygodne pytania, jakie zadawali jej dziennikarze. „Pozwu jeszcze nikt nie widział na oczy”, odpowiedziała tylko na pytanie jednej z dziennikarek, która chciała się dowiedzieć, czy sprawa rozwodowa Rozenków już się rozpoczęła. Według tego, co jednak udało się ustalić „Party”, pozew trafi do sądu jeszcze przed świętami, a para chce przeprowadzić rozwód szybko i bez żadnych kłótni. I być może ostatecznie nie dowiemy się nawet, co takiego się wydarzyło, że po dziewięciu latach zgodnego życia Rozenkowie postanowili powiedzieć sobie: „Żegnaj!”.

Złe wrażenie
Kiedy się poznali, ona była „kobietą z przeszłością”, on „mężczyzną po przejściach”. Małgorzata miała na swoim koncie nieudane małżeństwo z kolegą ze studiów. Jacek również był po rozwodzie. Ich swatem stał się aktor Piotr Adamczyk, który prywatnie był przyjacielem obojga. Uznał, że są dla siebie stworzeni i dlatego też postanowił zaprosić ich na swoją imprezę. Traf chciał, że Jacek był oczarowany Małgosią od momentu, gdy tylko ją poznał, natomiast ona… uznała swojego przyszłego męża za bufona i snoba. Postanowiła jednak dać mu szansę i umówiła się z nim na randkę. Jak później przyznała, nie mogła podjąć lepszej decyzji. „Poszliśmy do kina, wróciliśmy do domu Jacka i… tak zostało”, śmiała się w jednym z wywiadów Małgorzata. Tak serio przyznawała jednak, że minęło sporo czasu, zanim oboje znaleźli wspólny język. „Musieliśmy się dotrzeć”, mówiła Rozenek, która na początku związku gotowa była na wiele wyrzeczeń ze swojej strony. Jakich? Przede wszystkim tych związanych ze swoją karierą. Gdy poznała Jacka, Małgorzata była dobrze zapowiadającą się prawniczką. Aby móc spędzać więcej czasu z ukochanym, odeszła z prestiżowej kancelarii. „Zdałam sobie sprawę, że tak bardzo go kocham, że nie mogę się z nim minąć. A gdybym dalej pracowała, pewnie nie widywalibyśmy się wcale”, wyznała. Poświęcenie Małgosi utwierdziło z kolei Jacka w przekonaniu, że jest to kobieta, z którą chce spędzić resztę życia. Postanowił się jej oświadczyć. I to w dość oryginalny sposób… „Tego dnia byliśmy umówieni na kolację na mieście. Jacek długo po mnie nie przychodził i czułam, że się spóźnimy. W końcu w strugach deszczu przyjechał… na koniu!”, wspomina Małgorzata Rozenek. Zaręczyny oczywiście przyjęła. Para powiedziała sobie „Tak” w czerwcu 2003 roku. I od razu rozpoczęła starania o dzieci.

[CMS_PAGE_BREAK]

Kłopoty w raju
Według planu ich dziecko miało się pojawić na świecie najpóźniej dwa lata po ślubie. Jednak termin ten minął, a wiadomość o ciąży ciągle nie nadchodziła. Wtedy Rozenkowie wpadli na pomyśl zapłodnienia metodą in vitro. I dopiero to okazało się drogą do spełnienia ich największego marzenia. Kiedy lekarz poinformował ich, że wreszcie zostaną rodzicami, po prostu nie mogli w to uwierzyć! „Pamiętam, że natychmiast pobiegłam zrobić test ciążowy. Marzyłam o tym, by zobaczyć swoje dwie wymarzone kreski potwierdzające ciążę. Mam ten test do dziś”,
zdradziła w jednym z wywiadów Małgosia. W trakcie ciąży Jacek spisywał się na medal i spełniał każdą zachciankę swojej żony. Nie stanowiło dla niego żadnego problemu kupienie truskawek czy sushi, nawet w środku nocy. Wspierał również Małgosię psychicznie, gdyż ta bardzo denerwowała się, że poroni. – W pewnym momencie myśleliśmy, że wpadła w paranoję – mówią jej znajomi. Na szczęście ciąża nie była zagrożona, a Staś urodził się zdrowy. Rozenkowie po czterech latach od urodzin pierwszego synka byli zachwyceni macierzyństwem do tego stopnia, że zdecydowali się na kolejne dziecko. Tadzik ma dzisiaj dwa lata i jest wierną kopią swojej mamy.

Brak czasu
Choć Małgosia uwielbiała być „mamą na pełny etat”, to jednak w pewnym momencie zapragnęła zmiany. Dla zabawy zgłosiła się na casting na prowadzącą show stacji TVN „Perfekcyjna Pani Domu”. Producenci zakochali się w niej od pierwszego wejrzenia, nie wyobrażali sobie innej gospodyni nowego programu. Rozenek z dnia na dzień stała się jedną z najbardziej popularnych postaci rodzimego show-biznesu. Propozycje dodatkowych prac i zaproszenia na gale oraz bankiety po prostu ją zasypały! Przy okazji jednak spowodowały to, czego obawiała się najbardziej. Rozenek zaczęła mijać się z mężem i mieć dla niego coraz mniej czasu. – Jacek miał sporo pracy, Małgosia jeszcze więcej. Spędzali ze sobą coraz mniej czasu. Niektórym parom to służy, ale w ich przypadku stało się inaczej. Pewnego dnia zrozumieli, że ich uczucie wygasło – mówi znajoma Rozenków.

Reklama

Bez prania brudów
Czy rozwód Rozenków jest pewny? Ich znajomi twierdzą, że tak. – Na pewno obejdzie się jednak bez skandali i medialnych przepychanek. Gosia i Jacek chcą rozwieść się po cichu, bez dziennikarzy i kamer. Pewnie do końca im się to nie uda, ale dla dobra dzieci na pewno nie będą publicznie prali brudów – przekonuje przyjaciel rodziny i zapewnia, że na razie Rozenkom udaje się pozostawać w przyjacielskich stosunkach. Razem zdecydowali, że Małgosia z synami zostaną w ich domu, Jacek zaś wynajmie mieszkanie w centrum miasta. – Nie obwiniają się wzajemnie za zaistniałą sytuację, bo razem podjęli tę decyzję – mówi ich znajoma i dodaje: – Choć ich małżeństwo może i nie było ostatnio zbyt perfekcyjne, to rozwód właśnie taki będzie!

Reklama
Reklama
Reklama