Hollywoodzkie gwiazdy niechętnie pokazują swoje dzieci. A jeśli już, to za bajońskie gaże. Ale nie on. Już dwa miesiące po narodzinach Bena Travolta pojawia się z całą rodziną na okładkach dwóch poczytnych tytułów – „People” oraz „Hello!”. W materiale wzruszająca sesja: John przytula synka, jego żona Kelly Preston czule obejmuje córkę Ellę. Brakuje tylko Jetta, najstarszego dziecka Travoltów. 16-letni chłopiec, który przez lata cierpiał na autyzm, zmarł dwa lata temu na udar. Obok rozkosznych zdjęć wywiad, w którym Kelly zapewnia, jak lekko zniosła ciążę i poród. „Na szczęście Kościół scjentologiczny ma sposoby, by ulżyć kobiecie w odmiennym stanie”, mówi Preston. John rozpływa się nad Benem: „Ma takie same niebieskie oczy jak moje. A jakie rozumne spojrzenie! Jakby był na tym świecie już od dawna. Wciąż się śmieje. Jego narodziny to cud!”.

Reklama

Dean, który nie lubił kobiet
Jednak Hollywood nie wierzy w cuda. Mówi się, że ten sielski obrazek to kolejny fragment wizerunku przykładnego ojca rodziny, który ma zatuszować odmienną orientację seksualną Johna Travolty. 30 lat temu nie był przecież nawet admiratorem kobiet, a co dopiero fanem rodziny. Gdy w latach 70. występuje w „Gorączce sobotniej nocy”, a potem w „Grease”, staje się idolem. Fanki szaleją na jego punkcie, gdy niedbałym ruchem ręki odgarnia burzę ciemnych włosów. Może mieć każdą dziewczynę. Producent Lorne Michaels twierdzi nawet, że ma on „ten rodzaj seksualności, który przemawia do wszystkich”. Prasa pisze: „To James Dean lat 70.”. Jednak, podobnie jak Dean, Travolta przez wiele lat jest tylko w dwóch związkach. Najpierw ze starszą o 18 lat aktorką Dianą Hyland, która choruje na raka piersi, jest po mastektomii i niebawem umiera. Potem spotyka się z aktorką Marilu Henner. Już wtedy mówi się, że te związki to tylko przykrywka. Że Travolta jest gejem. Gwiazdor filmów porno Paul Barresi zdradza, że miał dwuletni romans z Johnem. Wkrótce o skłonnościach Travolty mówią już wszyscy.

Klapa za klapą
Plotki przycichają dopiero wtedy, gdy John Travolta spotyka oddaną członkinię Kościoła scjentologicznego, Kelly Preston. Jest wówczas w krytycznym momencie życia. Ma 37 lat, znacznie rzadsze włosy niż w czasach „Grease”, spory brzuszek. Jego kariera chyli się ku upadkowi. Filmy, w których występuje, jak: „Miejski kowboj”, „Wybuch” czy „Być doskonałym”, robią klapę. Podobno Travolta sam rezygnuje z występu w „Amerykańskim żigolaku”. W Hollywood mówi się jednak, że to reżyser Paul Schrader wyrzuca go po paru próbnych ujęciach. W coraz mniej oględny sposób Travolta nazywany jest „beztalenciem”, „towarem z przeceny”, „biseksualnym zwierzęciem o źle wygolonej gębie”. Jeden z recenzentów pisze nawet, że „James Dean końca lat 70. powinien był popełnić samobójstwo, by uwiecznić swoją legendę”. Jedna udana komedia „I kto to mówi?” z 1989 roku, gdzie występuje u boku scjentolożki Kirstie Alley, nie może zmienić biegu jego kariery. Jest w miejscu, z którego na szczyt się nie wraca.

W uścisku Kościoła
Kościół scjentologiczny może pomóc. John wstępuje do sekty i rzeczywiście jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki znów staje się wziętym aktorem. Quentin Tarantino upiera się, by to właśnie on zagrał w „Pulp Fiction” rolę gangstera. Toczy o to zaciekły bój z producentami filmu. W końcu zgadzają się, ale Travolta ma dostać tylko marne 15 tysięcy dolarów. Potem jest już tylko lepiej. Za „Dorwać małego” (1995) inkasuje 6 milionów, za „Bez twarzy” (1997) – 20. Od tamtej pory zero zachwiań w karierze. Pławi się w blasku sławy i luksusie. Wreszcie może też spełnić swój młodzieńczy sen o lataniu. Robi licencję pilota, w Ocala na Florydzie buduje dom, do którego zamiast samochodowych podjazdów prowadzą pasy startowe. Rosną jego wpływy w establishmencie. Gdy ma zagrać w „Barwach kampanii”, osobiście spotyka się z prezydentem Billem Clintonem. W zamian za złagodzenie swojego wizerunku w filmie prezydent interweniuje w sprawie traktowania scjentologów w Niemczech, gdzie uważani są za niebezpieczną sektę.

Tsunami miłości?
Scjentolodzy uważają jednak homoseksualizm za chorobę. Każdy wyznawca powinien mieć rodzinę, która świeci przykładem. Płodzić dużo dzieci. Czy to właśnie sprawia, że Travolta w wieku 37 lat nagle staje się fanem małżeństwa? I zakochuje się bez pamięci w Kelly Preston? W każdym razie w 1991 roku bierze dwa śluby. Najpierw scjentologiczny w Paryżu, potem „normalny” w urzędzie stanu cywilnego w USA. Od tamtej pory John i Kelly stawiani są za wzór małżeństwa. Mają dwoje dzieci – dwa lata po ślubie rodzi się Jett, osiem lat później Ella. Starają się o kolejne. Od trzech lat szczególnie intensywnie. Preston jest przecież coraz starsza. Wygląda świetnie. Ale ciąża to co innego. Wiązałaby się z dużym ryzykiem dla matki i dziecka. Para ma już przecież problemy z jednym dzieckiem. Jett od małego cierpi na zespół Kawasaki, który objawia się zapaleniem naczyń krwionośnych, oraz autyzm. Wymaga 24-godzinnej opieki. Pomału Travoltowie tracą wiarę, że się uda. Poddają się.

Zobacz także

Na fali oskarżeń
Od kilku lat Travolta znów jednak ma kłopoty. Spekulacje o tym, że prowadzi podwójne życie, przybierają na sile. W 2006 roku do prasy przedostaje się zdjęcie, na którym całuje w usta opiekuna Jetta, Jeffa Kathreina. Dwa lata temu jego koleżanka z planu Carrie Fisher w miesięczniku dla homoseksualistów „The Advocate” mówi: „Zawsze wiedzieliśmy, że John jest gejem. W Hollywood to żadna tajemnica. Szkoda, że ma z tym problem. Powinien się ujawnić, bo taka tajemnica jeszcze pogarsza sprawę”. Najpotężniejszy cios przychodzi jednak w połowie ubiegłego roku, gdy do księgarń trafia książka „You Will Never Spa in This Town Again” Roberta Randolpha, który opisuje subkulturę gejów spotykających się na seks w spa. „Nieraz widywałem Travoltę, jak uprawiał seks. Znam jego upodobania. Kiedyś lubił czarnych chłopaków, teraz woli Latynosów”, pisze Randolph. Nie oburza go jednak to, że John jest gejem, lecz to, że oszukuje żonę i doprowadził do śmierci syna. Nie leczył bowiem chłopca na autyzm, bo według scjentologów to nie choroba. Zdaniem Randolpha Travolta od lat jest szantażowany przez scjentologów. Grożą mu, że w razie nieposłuszeństwa ujawnią prawdę o jego małżeństwie. Dwa lata temu, 2 stycznia 2009 roku, Jett umiera.

W samą porę
W Hollywood wrze. Travolta desperacko potrzebuje czegoś, co oczyści go z zarzutu zaniedbania. Zmieni wokół niego atmosferę. I nagle okazuje się, że Kelly jest w ciąży. Wszystko przebiega jak po maśle. 23 listopada ubiegłego roku na świat przychodzi zdrowy chłopiec. Narodziny Bena w takim momencie to rzeczywiście cud. Dzięki niemu 56-letni Travolta nie tylko może ukoić smutek po stracie Jetta. Mówi: „Nikt i nic nie zastąpi nam Jetta. Każda chwila, każde wspomnienie z ostatnich 18 lat kojarzy się z nim. Ale Ben dał nam nowy cel, nowe otwarcie”. Narodziny chłopca ratują także jego reputację. Media mają nowy temat. Teraz to Ben i Travolta jako ojciec są numerem jeden w prasie. Tylko na jak długo? Czy we współczesnym świecie, gdzie paparazzi zajrzą w każdy kącik, w każdą dziurkę, jest szansa, by ukryć podwójne życie?

Reklama

Tekst Magda Łuków

Reklama
Reklama
Reklama