Udział Jana Meli w "Tańcu z Gwiazdami" od początku budził mnóstwo emocji. Sam podróżnik miał bardzo sceptyczne podejście do formuły show, nie szczędził też krytyki pod adresem produkcji. Jego słowa wywołały prawdziwą burzę. Przypomnijmy: Szok! Mela ostro o "TzG": Kolorowa tandeta! Już sama nazwa jest rażąca

Reklama

Jeszcze przed odpadnięciem z rywalizacji, Mela udzielił długiego wywiadu w darmowym miesięczniku "Skarb". Jan opowiedział o tym, jak długo producenci namawiali go do występu w programie. Stwierdził również, że produkcja miała duży problem z obsadą, skoro zadzwoniła nawet do niego:

Trwały wakacje, siedziałem sobie gdzieś totalnie wyluzowany, dzwoni telefon, ospale mówię: "Halo" i słyszę historię, przez którą o mało nie udławiłem przeżuwanym jeszcze obiadem. Odparłem, że to chyba jakaś totalna pomyłka. Zapytałem nawet, czy to na pewno do mnie miał być ten telefon. Usłyszałem, że tak. Zacząłem się śmiać. Pewnie byli w ciężkiej dupie i na "gwałtu rety" trzeba było kogoś znaleźć. Na początku byłem kategorycznie na nie. Potem zacząłem rozmawiać z przyjaciółmi, żeby nad tym wszystkim się zastanowić. - przyznaje Mela

Powinien w taki sposób wypowiadać się o show?

Zobacz: Partnerka Meli płakała po ich tańcu. Pavlović: Pierwszy raz przeszkadzała ci ta noga

Zobacz także
Reklama

Gwiazdy podczas biegu na rzecz fundacji Jana Meli:

Reklama
Reklama
Reklama