Jesienią minie rok od rozwodu Huberta Urbańskiego i Julii Chmielnik. Początkowo wszystko przebiegało w pokojowej atmosferze i nie było mowy o najmniejszym nawet skandalu. Wszystko zmieniło się po publikacji wywiadu dziennikarza dla "Newsweeka", gdzie poza zawodowymi kwestiami, poruszył on także temat byłej już żony. Ona nie pozostała mu dłużna i skomentowała jego zarzuty w innym piśmie. Przypomnijmy: Była żona Urbańskiego oburzona zarzutami: To jego strategia biznesowa

Reklama

Jak podaje "Na żywo" dopiero teraz między małżonkami rozegra się prawdziwa wojna, bowiem już wkrótce ponownie spotkają się oni w sądzie. Wiosną Hubert Urbański pozwał do sądu mamę Julii, Wandę Chmielnik. Walka toczy się o 470 tysięcy złotych, które włożył w remont mieszkania zajmowanego przez byłą już żonę i ich córki. Kiedy on i Chmielnik byli jeszcze małżeństwem, pożyczył teściowej pieniądze na remont i podpisał z nią umowę, zgodnie z którą na jego konto miały trafiać miesięczne raty w wysokości 1000 złotych.

Podpisał z teściową umowę, zgodnie z którą miała go spłacać i płacić mu 1000 zł miesięcznie. Złożył wniosek o zabezpieczenie długu. Chciał, by wpisano go do księgi wieczystej, by w razie braku spłaty mógł odzyskać pieniądze przez komornika - donosi informator "Na żywo".

Jak udało dowiedzieć się dziennikarzom, sąd nie przychylił się do prośby Urbańskiego o zabezpieczenie długu. Hubert nie zgadza się z tą decyzją i złożył zażalenie na postępowanie sądu. Kolejna rozprawa już jesienią.

Zobacz: Urbański i Chmielnik potwierdzają informacje o rozwodzie

Zobacz także
Reklama

Hubert Urbański w coraz gorszej formie:

Reklama
Reklama
Reklama