Jak informowaliśmy w listopadzie, podczas pokazu mody Teresy Rosati w Stanach Zjednoczonych, na którym Tomasz Jacyków odpowiadał za stylizację miała paść propozycja nie do odczucenia. Podobno podczas jednego z przyjęć, jakiś bardzo ważny producent, którego nazwiska oczywiście naczelny polski stylista ujawnić nie chce zaproponował mu współpracę. Choć sam Jacyków jest zdziwiony, że zainteresował się ktoś "kolorowo wyglądającym osobnikiem z Polski" dodaje jednak, że ta propozycja nie padła przez przypadek - jak tylko ów producent dowiedział się, że Tomek jest polskim modowym guru nie mógł go sobie podarować. Jak podaje Fakt do pierwszego ich spotkania miało dojść w przyszłym miesiącu, stylista jednak je odwołał, tłumacząc się obowiązkami. Okazało się jednak, że szansa pracy w Hollywood nie przeszła mu wcale koło
nosa. – Jestem tym trochę zaskoczony, bo szczerze mówiąc, nie wiem, czego on ode mnie chce – mówi Faktowi zafrasowany Tomasz.

Reklama

– Miałem jechać w lutym, ale mam teraz mnóstwo rzeczy osobistych i zawodowych na głowie. Okazało się jednak, że ciągle mnie tam zapraszają. Dostałem zaproszenie na marzec i chyba z niego skorzystam – dodaje Jacyków.

Reklama

Nie wie czego od niego chcą i ogóle z jakiego powodu, ale ogłosić to tabloidom wypadało. Panie Tomku, zgodnie uważamy, że żaden portal, czy gazeta nie podpowie panu, co Hollywood w Panu widzi.

Reklama
Reklama
Reklama