Reklama

Choć Joannie Racewicz wielu wróżyło jej koniec kariery, nie miała pracy zaledwie kilka miesięcy. Dziennikarka wraca do telewizji.

Gdy kilka miesięcy temu Joanna Racewicz (45) rozstawała się z TVP, wiele osób twierdziło, że prędko nie zobaczymy jej na wizji, bo będzie miała spore kłopoty ze znalezieniem pracy. Ale wizje pesymistów się nie spełnią. Dziennikarka już dostała nową posadę – od października będzie prowadzić w Polsacie poranny program „Nowy dzień”.

Zobacz także

– Będzie idealnie pasować do formuły tego programu. Przez lata pracowała w newsach, jednocześnie ma już spore doświadczenie w lifestyle’u, a na rynku nie ma zbyt wielu dziennikarzy, którzy umieją to tak zgrabnie łączyć. Ona to potrafi, ma też ogromne doświadczenie w pracy przed kamerą. Zaufano jej profesjonalizmowi – zdradza „Fleszowi” osoba ze stacji.

Okazuje się, że dla fachowców zawsze znajdzie się posada.

Gotowa na miłość

Joanna Racewicz o tym, że została zawieszona w obowiązkach, dowiedziała się w marcu tego roku z mediów. Powodem miało być to, że bez wiedzy i zgody swoich szefów promowała na Instagramie dietę pudełkową i ubrania. Dlaczego przełożeni Racewicz mieli pretensje o to, co publikuje na swoim prywatnym profilu? Problem tkwił w tym, że dziennikarka wrzucała tam zdjęcia zrobione w studiu „Pytania na śniadanie”. Ale zarzut, że wykorzystuje miejsce pracy do promowania różnych produktów, miał być tylko pretekstem.

– W TVP chciano się pozbyć Joanny już dawno. „Pytanie na śniadanie” dostała przecież po tym, jak odsunięto ją od prowadzenia „Panoramy” – mówił wówczas „Fleszowi” pracownik stacji.

Po odejściu z Telewizji Polskiej Racewicz wycofała się z życia publicznego i zajęła się… życiem prywatnym. Nie miała przedtem zbyt dużo czasu na przyjemności. W sierpniu zabrała swojego syna w podróż po Stanach. Od czasu, kiedy w katastrofie smoleńskiej zginął jej mąż, a ojciec Igora, ich więź stała się jeszcze silniejsza. Gdy powiedziała synowi, że straciła pracę, ten zareagował:

„Nie martw się, mamusiu, ze wszystkim damy sobie radę, najwyżej rozbiję swoją świnkę-skarbonkę”.

Ale Joanna może liczyć nie tylko na Igora. Od wielu lat ma u swojego boku oddanego przyjaciela, z którym zarówno ona, jak i jej syn często się spotykają. Dziennikarka pytana o to, co ich łączy, odpowiadała zawsze to samo:

„To przyjaciel, nikt więcej”.

Racewicz przez lata nie mogła się otrząsnąć po śmierci męża, Pawła Janeczka, ale od jakiegoś czasu nie ukrywa, że chciałaby otworzyć nowy rozdział w swoim życiu. Kilka miesięcy temu w wywiadzie dla „Pani” przyznała wprost, że jest już gotowa na miłość.

„Osobą naprawdę mi niezbędną jest teraz mój syn. Ale to nie znaczy, że postanowiłam być sama. Jeśli spotkam właściwego mężczyznę, będę wiedziała, że to ten”, powiedziała Joanna.

Wachlarz możliwości

Mało kto wie tak dobrze jak ona, że życie pisze różne scenariusze.

„Z pewnością w najtrudniejszym momencie życia zdajesz sobie sprawę, kim są twoi prawdziwi przyjaciele lub ludzie, których naprawdę doceniasz”, napisała niedawno na Facebooku Racewicz.

Ten refleksyjny wpis był wstępem do podania informacji o jej nowym projekcie. Joanna zamierza wkrótce założyć fundację, która będzie pomagać ludziom chorym na nowotwór. Kariera w telewizji już jej nie wystarcza, chce czegoś więcej.

Reklama

Czytaj także: Joanna Racewicz oburzona! Ktoś wykorzystał wizerunek jej tragicznie zmarłego męża!

Reklama
Reklama
Reklama