We wtorek odbyła się pierwsza rozprawa sądowa, podczas której naprzeciwko siebie stanęli Agnieszka Szulim i rodzice Dody, państwo Rabczewscy. Rozprawa została odroczona na wniosek adwokata ojca wokalistki, ponieważ w pozwie Szulim została określona jako "osoba redagująca program". Agnieszka i jej adwokat jasno określili jednak, że jej rola sprowadza się tylko do prezentowania materiałów. W tej sytuacji Rabczewski musi pozwać również TVN. Przypomnijmy: "Szulim czyta z kartki co jej podetkną pod nos"

Reklama

Wszystko wskazuje na to, że prowadząca "Na Językach" obrała właśnie taką linię obrony, która polega na sprowadzeniu jej roli do "prezenterki/prowadzącej", a nie osoby, która ma realny wpływ na emitowane treści, ich dobór czy kontekst. W związku z tym, podczas kolejnej rozprawy powołani zostaną ludzie z produkcji, którzy mieli faktycznie przygotowywać reportaż z udziałem przyrodniej siostry Dody, bo to on jest przedmiotem sporu między obiema stronami.

Nikt dzisiaj nie zeznawał, bo adwokat Pana Rabczewskiego na samym początku poprosił o odroczenie rozprawy i możliwość do pozwania stacji, bo wbrew temu, co było napisane w pozwie, nie jestem osobą "redagującą program", tylko jego PROWADZĄCĄ - Agnieszka napisała na swoim Facebooku.

Nasi czytelnicy zauważyli jednak, że obecne stanowisko Szulim różni się od tego, co mówiła w wywiadach jeszcze rok temu.

Miałam bardzo dużą potrzebę zaangażowania się w ten program na 100%, całą sobą, bardzo mi tego brakowało na tamtym etapie mojego życia. Dzięki temu miałam niepowtarzalną okazję nauczyć się procesu powstawania programu telewizyjnego - od samego początku do końca. Stworzyliśmy 3 odcinki pilotażowe, które drastycznie się od siebie różniły i rodziły się z burzy mózgów całej redakcji. Zobaczyłam, że mogę mieć wpływ na ten program, co bardzo mi się spodobało. Dotarło też do mnie, że skoro firmuję go swoją twarzą, to dobrze, abym miała na niego wpływ. Dlatego byłam codziennie w redakcji, chciałam wiedzieć co się w niej dzieje, jakie powstają pomysły, jak realizowane są materiały i co ja mam do powiedzenia w podejmowanych tematach. Dzięki temu czuję, że dałam z siebie naprawdę wiele, a do tego poznałam telewizję z innej strony. Produkowanie programów tak mi się spodobało, że ostatnio nawet doszłam do wniosku, że jeśli przestanę pojawiać się przed kamerą, to chciałabym stanąć z jej drugiej strony i zająć się produkcją - wyznała w wywiadzie dla VUMAG.pl w czerwcu 2013 roku Szulim.

Materiał będący przedmiotem pozwu Pawła Rabczewskiego został wyemitowany trzy miesiące przed wyżej zacytowaną wypowiedzią, czyli w marcu 2013 roku.

Zobacz: Szulim nie może uwolnić się od Dody. Nawet w salonie manicure

Zobacz także

Reklama

Zdjęcia Dody i Agnieszki Szulim w sądzie:

Reklama
Reklama
Reklama