Agnieszka Grochowska to wyjątkowa postać w polskim show-biznesie. Nie bywa na dużych imprezach, nie pozuje na ściankach, nie wydaje fortuny na stylistkę i drogie ciuchy, a mimo to robi karierę i dostaje angaże w niemałych produkcjach. Krzysztof Zanussi, u którego gra w najnowszym filmie "Obce ciało", specjalnie dla niej przesunął zdjęcia o cztery miesiące. Zobacz: Rosati, Grochowska i Buzek promują nowy film. Zapowiada się mega hit

Reklama

Na swoim koncie aktorka ma nominacje i nagrody za najbardziej obiecującą aktorkę, najciekawszy debiut, a także Złote Lwy. To wszystko bez przepychu i zbędnej sztuczności. W wywiadzie dla "Grazii" zdradza, że makijaż i fryzura na premierę filmu zajmują jej 15 minut, bo nie ma więcej czasu. Podkreśla też, że bankiet nie jest jej miejscem pracy, a to co robi wykonuje najlepiej jak potrafi i być może dlatego ciągle gra:

Staram się robić dobrze to, co robię. Najlepiej, jak umiem. Bankiet nie jest moim miejscem pracy. Chyba... Nie chcę deprecjonować tego świata. Po prostu nie jest mój. Pamiętam, jak w Wenecji przez pokazem "Wałęsy" byłam umówiona z fryzjerem i makijażystą, ale mój syn pokrzyżował mi plany i w efekcie czesałam się, karmiąc... Po położeniu go spać musiałam w piętnaście minut się umalować i wyjść na czerwony dywan. Cóż... Mimo najszczerszych chęci bardzo często tak wygląda moja rzeczywistość.

Agnieszka Grochowska zaznacza jednak, że wie o tym, że strój ma duże znaczenie, ale na pewno nie jest najważniejszy. Przynajmniej dla niej:

Wiem, że nie zakładając dżinsów na premierę, okazuję szacunek tym, którzy przyszli, ale nie wierzę, że muszę spędzić kilka godzin u fryzjera, żeby godnie reprezentować samą siebie. Cały czas próbuję w to wierzyć.

Inne gwiazdy powinny się tego od niej uczyć?

Zobacz: Doda ma buty za 6 tysięcy!

Zobacz także


Reklama

Agnieszka Grochowska na festiwalu filmowym w Gdyni:

Reklama
Reklama
Reklama